Najważniejszym celem społeczności międzynarodowej powinno być dziś powstrzymanie rosyjskiego ludobójstwa. Ochrona ludności cywilnej, kobiet, starców, dzieci. Należy jak najszybciej na Ukrainę wysłać wojska rozjemcze ONZ. Niezrozumiałe, czemu choć leje się krew cywilów, tematu użycia Błękitnych Hełmów w przestrzeni publicznej prawie nie ma – uważają nasi rozmówcy z kręgów zbliżonych do polskiej armii.
Wojna na Ukrainie toczy się już od prawie trzech tygodni. Pod względem militarnym trudno powiedzieć, by Rosjanie osiągnęli sukces. Niestety swoją wściekłość z każdym dniem coraz bardziej wyładowują na ludności cywilnej. Zdaniem naszych rozmówców z armii zaskakuje brak odpowiedniej reakcji świata, która pomogłaby powstrzymać mordowanie cywilów. A przynajmniej spróbować to zrobić.
Zapomniane Błękitne Hełmy
– Oczywiście nie możemy oczekiwać, że Zachód zaatakuje Rosję i zaryzykuje wojnę światową. Trudno, by wojsko wysłało tam jakieś państwo, czy NATO jako sojusz. Nie znaczy to jednak, że społeczność międzynarodowa nie może zrobić nic – mówi nam zastrzegający anonimowość polski oficer. Jak podkreśla, na Ukrainę powinny zostać wysłane wojska rozjemcze Organizacji Narodów Zjednoczonych, które od lat działały na misjach na całym świecie. – Błękitne Hełmy były w Afryce, w Azji, na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej. Były podczas wojny w Jugosławii trzy dekady temu. Sam uczestniczyłem w kilku misjach tego typu. I naprawdę to, co dzieje się na Ukrainie jak najbardziej uzasadnia użycie tych wojsk – mówi nasz rozmówca.
Uniknąć powtórki ze Srebrenicy
Przyznaje wprawdzie, że wojska ONZ miały kompromitujący epizod podczas wojny w Jugosławii, gdy w Bośni żołnierze z kontyngentu holenderskiego nie zareagowali na masakrę w Srebrenicy, jednak dziś takich sytuacji można by było uniknąć. – Sam byłem w Bośni w kontyngencie polskim. Faktycznie żołnierze z Holandii wtedy zachowali się haniebnie. Jednak to nie świadczy o tym, że złe było wysłanie tam Błękitnych Hełmów. Ale o tym, że tamta misja została źle przygotowana. Żołnierze mieli instrukcje, by za wszelką cenę unikać jakiegokolwiek używania broni, eskalowania przemocy. Holendrom zabrakło wtedy jaj. Tu można to rozwiązać w ten sposób, że wojska ONZ nie miałyby prawa mieszać się w walkę między żołnierzami, ale jak najbardziej mogłyby używać broni, aby chronić cywilów. Po to, by nie było powtórki ze Srebrenicy.
Brednie Putina można wykorzystać
Nasz rozmówca wskazuje też na dodatkowy atut wysłania żołnierzy ONZ. – Wejście NATO to faktycznie groźba eskalacji. Wysłanie wojska jednego państwa, potworne ryzyko. ONZ to organizacja, do której Rosja należy. Co więcej, Putin bredzi, że to Ukraińcy mordują. Ale te słowa można wykorzystać dla uzasadnienia wysłania wojsk ONZ. Powiedzieć, że wysyłamy wojska rozjemcze, by broniły cywilów przed ewentualną agresją z którejkolwiek ze stron – mówi oficer. – Dla mnie najgorsze jest to, że giną niewinni ludzie. Kobiety, dzieci, starcy. To należy powstrzymać, a przynajmniej spróbować temu przeciwdziałać. Przez całe lata w wielu miejscach na świecie wojska ONZ lepiej, lub gorzej, ale spełniały swoją rolę. Dziś jest ten moment, gdy tym bardziej trzeba to zrobić. Jeśli ONZ nie zdecyduje się na taki krok, będzie to oznaczało, że jako organizacja stał się bezwolny jak Liga Narodów przed II wojną światową. I będzie całkowicie niepotrzebny. Bo po co nam taka organizacja? – twierdzi jeden z naszych rozmówców. – Byłem na kilku misjach. Zazwyczaj główny cel, pomoc ludności cywilnej był realizowany. Nie mogę pojąć dlaczego, skoro na naszych oczach ginie tylu cywili, tematu w przestrzeni publicznej praktycznie nie ma – podsumowuje.
Przeczytaj też:
Polityk opozycji: Dziękuje Mateuszowi Morawieckiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu za wyjazd do Kijowa
Doradca prezydenta Zełenskiego podał datę zakończenia wojny
"Ostrze najlepszej broni Putina odwróciło się przeciwko niemu". Tajna wojna na Ukrainie
Znany lekarz radzi, jak bezpiecznie pomagać uchodźcom. I mówi, czy Putin zaatakuje dżumą
Inne tematy w dziale Polityka