Ambasadorowie państw unijnych zatwierdzili czwarty pakiet sankcji nakładanych na Rosję. Jak wyjaśnił stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś, polska delegacja liczyła na jeszcze dalej idące kary dla agresora.
Nowy pakiet sankcji skierowano "przeciwko osobom i podmiotom zaangażowanym w agresję na Ukrainę, a także kilku sektorom rosyjskiej gospodarki" - oświadczyła francuska prezydencja. Wejdą one w życie po publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Do decyzji ambasadorów państw członkowskich UE odniósł się polski dyplomata Andrzej Sadoś. - Trudne dyskusje. Osiągnęliśmy jedność i to jest oczywiście wartością samą w sobie. Istotne jest to, że kontynuujemy kolejne kroki z pakietami sankcyjnymi. Natomiast nie będę ukrywał, że ambicje naszego rządu były większe niż to, co ostatecznie zostało uzgodnione - powiedział stały przedstawiciel Polski przy Unii Europejskiej.
Zobacz:
Polska zamiast Rosji w G20? Minister poleciał z misją do USA
Rosyjski żołnierz mówi brutalną prawdę: "Mamy strzelać do cywilów, nawet dzieci"
Ofensywa dyplomatyczna Bidena. CNN: wkrótce zawita do Polski
Co się stało z Emmanuelem Macronem? Nigdy tak nie wyglądał
- Tak to jest ze wspólnym denominatorem. Musimy osiągnąć jednomyślność i to oznacza, że w tym momencie te bardziej ambitne propozycje proponowane przez Polskę, wspierane przez Litwę, Łotwę, Estonię, Czechy, Słowację z innymi państwami, musiały znaleźć się w jednej linii z tym, co było do zaakceptowania dla naszych pozostałych partnerów - podkreślił Sadoś.
- Myślę, że w części dotyczącej sankcji indywidulanych publikacja będzie głośna, bardzo mocno uderzająca w rosyjskich oligarchów - wyjawił.
- Trzy fale sankcji i rozszerzenie ich zakresu w tym tygodniu bardzo mocno uderzyły w rosyjską gospodarkę. Czwarty pakiet będzie dodatkowym ciosem dla reżimu Putina. Inwazja na Ukrainę musi się zatrzymać - napisała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
GW
Inne tematy w dziale Polityka