Wojna przykryła wszystko. Ale pandemia nie zniknęła. Dbajmy o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, higieny, wietrzenie pomieszczeń, odpoczynek. Jeśli mamy w domu starszą, niezaszczepioną osobę, natychmiast spróbujmy o to szczepienie zadbać. Generalnie to są stałe środki bezpieczeństwa, które należy stosować – mówi Salonowi 24 dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Zacznijmy może od trochę przewrotnego pytania – czy w Polsce jest jeszcze pandemia koronawirusa, czy może już dawno się skończyła?
Dr Michał Sutkowski: Pytanie nie jest przewrotne, ale jak najbardziej zasadne. Bo oczywiście wszyscy żyjemy tym, co dzieje się na Ukrainie. Pandemia siłą rzeczy nie jest tematem numer jeden, ale nie zniknęła! Wzrasta trochę liczba zakażeń. Liczba zgonów utrzymuje się na poziomie między 200 a 300, poza weekendem. Do tego wszystkiego dochodzi właśnie tragedia przybywających z Ukrainy ludzi, uciekających przed wojną. Trudno, żeby oni uciekając myśleli o tak przyziemnych sprawach, jak maseczka. Wszyscy też z potrzeby serca przyjmujemy tych ludzi, pomagamy im. Ta pomoc wypływa z serca, jest czymś wspaniałym i potrzebnym. Ale też ważne, by pomagając uważać na siebie na tyle, na ile możemy. Natomiast pamiętajmy, żeby pomagając nie zapomnieć o maseczce, o zasadzie DDM.
Przeczytaj też:
"Prezydent Duda przejął inicjatywę, bo rząd sobie nie radzi"
Uchodźcy mogą korzystać z darmowego szczepienia. Jak duże jest zainteresowanie ze strony Ukraińców?
Tak, rząd uruchomił możliwość szczepienia się osób przyjeżdżających z Ukrainy. Na razie to zainteresowanie jest niewielkie, ale biorąc pod uwagę ich traumę, związaną z tragedią, którą przeżywają - trzeba zrozumieć. Natomiast jest dość niskie wyszczepienie nie tylko na COVID, także na odrę, która na Ukrainie stanowi duży problem – ok. 50 tysięcy zachorowań. Zdarzały się też przypadki gruźlicy, czy polio, czyli choroby Heinego-Medina.
W Polsce gruźlica się zdarza, za to polio w ostatnich latach nie występuje, odry mamy zdecydowanie mniej. Tragedie wojenne i przemieszczanie się ogromnych grup ludzkich zawsze zwiększają zagrożenie epidemiczne. I zawsze trzeba być na to przygotowanym, by ludziom pomóc.
Czy polska służba zdrowia jest przygotowana na przyjęcie dodatkowych pacjentów z Ukrainy?
Ochrona zdrowia - choć mocno zmęczona i obciążona pandemią - daje radę, co nie znaczy, że nie ma problemów. W szpitalach i przychodniach leczy się wielu pacjentów z Ukrainy – dzieci na oddziałach pediatrycznych, pacjentów onkologicznych. Wielu z nich przyjechało tu, uciekając przed wojną w ostatniej chwili. Wiele osób jest niezaszczepionych. Należy ich informować o tym, że taka możliwość zaszczepienia się istnieje i jest ono nieodpłatne - w szczególności chodzi o pacjentów z chorobami współistniejącymi, onkologicznymi. W połączeniu z COVID-19 stanowią one śmiertelne zagrożenie.
Od 1 marca zniesiono większość obostrzeń. Możemy się spotykać, chodzić do restauracji, instytucji kultury, nie ma limitów. Wielu z nas liczyło, że wreszcie zapomni o maseczkach i innych niedogodnościach. Czy zakładając, że ktoś jest w pełni zaszczepiony, może machnąć na epidemię ręką, czy jednak powinien zachować jakieś środki ostrożności?
Maseczki trzeba bezwzględnie nosić w przestrzeniach zamkniętych, nawet jak jesteśmy trzykrotnie zaszczepieni. Pamiętajmy, że od początku wojny liczba zakażeń jednak wzrosła, więc dbajmy o bezpieczeństwo. Wszyscy jesteśmy zmęczeni i zestresowani. Ukraińcy są po długiej podróży, wycieńczeni. Wielu z nich jechało setki kilometrów, uciekając przed wojną, są wśród nich również chorzy. Często nie mieli głowy by wziąć ze sobą lekarstwa, które są dla nich niezbędne.
Przemęczeni pandemią są też Polacy. Wielu z nas niesie ofiarnie pomoc. A przy okazji zapominamy o własnych lekach, nie bierze ich regularnie. Reasumując – dbajmy o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, higieny, wietrzenie pomieszczeń. Jak się tylko da, zregenerujmy siły przez odpoczynek. Gdy mieszkamy z osobą starszą, niezaszczepioną osobą, natychmiast spróbujmy o to szczepienie zadbać. Generalnie to są te stałe środki bezpieczeństwa, które należy stosować.
Ostatnio coraz częściej słyszymy budzące grozę informacje o tym, że Rosjanie, którzy sobie nie radzą w wojnie konwencjonalnej mogą użyć broni biologicznej, że dojdzie do zarażenia dżumą lub wąglikiem. Czy możemy się obawiać, że zapomniana już trochę choroba, która dziesiątkowała Europę kilkaset lat temu, powróci?
Jest to mało prawdopodobne, ale teoretycznie możliwe. Bo przy tej skali ludobójstwa, barbarzyństwa, z którą mamy do czynienia dziś na Ukrainie, nie wiemy, na co się agresor zdecyduje. Ważne też, by sprawdzać komunikaty, stopień napromieniowania, ale nie kupować pod żadnym pozorem płynu Lugola! Nabywanie go w aptece może wiązać się z poważnymi i bardzo groźnymi konsekwencjami: zablokowaniem tarczycy, jej nadczynnością itd.
Jeśli chodzi o broń biologiczną, to także może dojść do zakażeń i zgonów. Mało prawdopodobne jest też użycie broni biologicznej w stopniu, który zagroziłby Polsce.
Przeczytaj też:
Polski ambasador w CNN: Rosja przegrywa wojnę. Ukraina ma szansę pokonać rosyjską armię
Korwin-Mikke jest gorliwszy od Ławrowa. Uważa, że nie zbombardowano szpitala w Mariupolu
Facebook zezwala na nawoływanie do przemocy wobec Putina i jego wojsk. Oto powód
Inne tematy w dziale Społeczeństwo