Bankructwo państwa oznacza coś innego niż przedsiębiorstwa. Nikt nie licytuje majątku. Następuje pogorszenie wskaźników, odpływ pieniądza, inwestorów – mówi Salonowi 24 prof. Witold Orłowski, ekonomista, doradca prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego w latach 2002-2005.
Według jednych informacji już w kwietniu, według innych „dopiero” w połowie czerwca, ale fakt faktem - Rosja zbankrutuje. Co w praktyce dzieje się z państwem, które doświadcza bankructwa?
Prof. Witold Orłowski: W zasadzie od strony formalnej, to nic się nie dzieje. Bankructwo państwa, to coś innego niż bankructwo firmy. Upadłość przedsiębiorstwa polega na tym, że wszystko się zatrzymuje, firma przestaje działać, pracownicy tracą pracę, majątek jest licytowany. W przypadku państwa bankructwo oznacza ono jedynie, że nie wykupi ono swoich obligacji, nie zapłaci odsetek lub ich części.
Jedynie ci, którzy pożyczali dowiedzą się, że nie dostaną w terminie należności. Państwa nikt nie licytuje, nikt nie przejmuje. Obowiązuje tzw. immunitet suwerenności. A więc nikt nie zajmie jego ambasad, nawet, gdy kraj jest zbankrutowany.
Przeczytaj też:
Co rząd ma zrobić w związku z wywołanym wojną kryzysem? Ekspert proponuje talony na paliwo
Ale skoro gospodarka nadal funkcjonuje, jak dużym problemem dla kraju jest bankructwo?
Dłużnik, który nie spłaca kredytu, trafia do Biura Informacji Kredytowej. Tam pojawia się informacja o jego zadłużeniu, co stanowi również sygnał np. dla banków, że pożyczanie takiej osobie wiąże się z ryzykiem. Gdy informacja na temat dłużnika pojawia się w BIK, wtedy bank raczej nie udzieli kredytu. I podobnie jest z państwem. Gdy jest informacja, że kraj zbankrutował, nikt nie udzieli mu pożyczki. Choć teoretycznie może zdarzyć się, że np. Chiny wspomogą Rosję, to żaden fundusz inwestycyjny, który kupuje obligacje różnych krajów, nie nabędzie ich od niewypłacalnego państwa. Nikt nie udzieli takiemu państwu pożyczki, a jeśli już, to na bardzo wysoki procent - wielokrotnie wyższy, niż w przypadku stabilnych podmiotów.
Skąd taki inwestor wie, że państwo jest bankrutem, albo, że grozi mu krach?
Wiedzę na ten temat bierzemy z ratingów. Właśnie tym zajmują się wyspecjalizowane firmy ratingowe, określające stabilność danego państwa. W przypadku Rosji rating jest już dramatycznie niski. Nie jest to jeszcze państwo zbankrutowane, ale już do tego bankructwa jest blisko. I oczywiście to wpływa na gospodarkę rosyjską. Paraliżuje ją, powoduje brak inwestycji zagranicznych, odpływ kapitału z Rosji, osłabienie rubla, inflację. A więc bankructwo kraju polega na tym, że gospodarka nie staje, nikt niczego nie licytuje, ale następuje załamanie gospodarcze, wzrost cen, recesja.
Przychodzi na myśl kryzys ekonomiczny lat 80-ych XX wieku w Polsce. Galopująca inflacja, pieniądze bez wartości, puste sklepy?
PRL zbankrutował i to formalnie. Jesienią 1980 roku Polska przestała spłacać odsetki od zadłużenia zagranicznego. Było więc potężne zadłużenie zewnętrzne. Formalnie wewnętrznego nie było, ponieważ nastąpił duży dodruk pieniądza.
Tym zadłużeniem wewnętrznym był brak towarów w sklepach, przy jednoczesnym dodruku pieniądza. PRL zwyczajnie przestał zadłużenie spłacać, więc doszło do potężnego kryzysu: katastrofalnej inflacji oraz załamania produkcji. W szukaniu analogii byłbym ostrożny o tyle, że sytuacja obecnej Rosji jest inna, niewątpliwie lepsza, niż PRL w roku 1980. Ale mechanizmy są bardzo podobne.
Zmieniając nieco temat. W wyniku wojny i tak już wysokie ceny surowców poszybowały jeszcze w górę. Pojawił się pomysł zniesienia sankcji na Iran i Wenezuelę - to poważni producenci ropy i gazu. Czy zniesienie sankcji to rozwiązanie dobre, czy jednak niesie za sobą ryzyko?
To oczywiście kontrowersyjne i ryzykowne, bo po coś jednak te sankcje zostały wprowadzone. W przypadku Iranu nie ma wątpliwości, że kraj ten dąży do wyprodukowania własnej broni jądrowej i chodzi o to, by go powstrzymać. Co do Wenezueli, to sankcje miały doprowadzić do upadku reżimu.
Na razie reżim się trzyma pomimo, iż sankcje mają rujnujący wpływ na gospodarkę tego kraju. Ale odpuszczenie Iranowi i Wenezueli budzi wątpliwości. To trochę jak leczenie ciężkiej choroby inną chorobą. Owszem, można powiedzieć, że ta „rosyjska” jest cięższa. Ale sama decyzja byłaby ryzykowna.
Ale co robić, jeśli zniesienie tych sankcji to jedyny sposób na obniżenie cen ropy i gazu?
Jest najprostszym i najszybszym rozwiązaniem od strony technicznej, ale niejedynym. Można poszukać innych. Arabia Saudyjska, która jest głównym producentem ropy mogłaby zwiększyć wydobycie. Stany Zjednoczone mogłyby wpłynąć na sojuszników z państw OPEC. Można uwolnić część rezerw ropy naftowej, które USA mają bardzo duże. To wszystko moim zdaniem dużo lepsze pomysły, niż znoszenie sankcji nałożonych na Iran, czy Wenezuelę.
Przeczytaj też:
Nowa propozycja od USA dla Polski. Co dostaniemy za MiGi-29?
Polska się zbroi w Patrioty. Nowoczesny sprzęt od Amerykanów zaraz będzie u nas
Inne tematy w dziale Polityka