Ukraińskie władze ostrzegają przed powtórką z Czarnobyla, gdy doszło do katastrofy elektrowni atomowej. Rosjanie - wbrew uspokajających pierwszych doniesień - przejęli Zaporoską Elektrownię Jądrową i terroryzują personel.
- Najeźdźcy wkroczyli na teren elektrowni jądrowej, przejęli kontrolę nad personelem i kierownictwem. Na ten moment nie ma łączności, a kierownictwo elektrowni pracuje pod lufami karabinów - powiedział Petro Kotin, szef Enerhoatomu, cytowany przez Ukrinform. Enerhoatom posiada wszystkie cztery elektrownie jądrowe na Ukrainie.
O tym, że sytuacja jest opanowana, a Rosjanie przyjechali tak naprawdę na "wycieczkę", mówił nad ranem mer Enerhodaru za pośrednictwem Telegramu. - Ofiar i rannych wśród nieuzbrojonych cywilów nie ma. Co się tyczy strzałów: do cywilów nie strzelano, a jeśli strzelano, to ze ślepej amunicji. Strzałów w dzielnice mieszkalne nie było - oświadczył Dmytro Orłow.
Jak się okazuje, urzędnik mógł stanąć w obliczu presji ze strony Rosjan, którzy zmusili go do wysłania uspokajających wiadomości.
- Jest duże prawdopodobieństwo, że wystąpienie mera Enerhodaru było nagrane pod lufą karabinu - przekazała firma Enerhoatom, zwracając uwagę na dezinformację ze strony okupanta. Koncern zaapelował do Ukraińców o rozwagę w przypadku nadchodzących komunikatów.
Sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej jest fatalna, a odpowiedź wystosowało zaniepokojone MSZ Chin. "Będziemy monitorować sytuację i wzywamy wszystkie strony do powściągliwości, unikania eskalacji i zapewnienia bezpieczeństwa instalacji nuklearnych" - brzmi komunikat Pekinu.
Rosjanie ponadto uszkodzili gazociąg w Zaporożu, więc w mieście brakuje ogrzewania.
GW
Inne tematy w dziale Polityka