Stanowisko Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej wygląda wręcz na zbieżne z rosyjską propagandą. Tam nie padają nawet słowa o konflikcie, ale o „działaniach zbrojnych”, mamy też słowa o tym, że „obie strony powinny dążyć do deeskalacji”. To znaczy co, Ukraina ma dążyć do deeskalacji? Przecież ona została napadnięta! Co więcej, papież w pierwszej kolejności odwiedził ambasadę Federacji Rosyjskiej. To zdecydowanie nobilituje Rosję, uwiarygadnia jej działania – mówi Salonowi 24 dr Tomasz Terlikowski, publicysta i filozof.
Napisał Pan w mediach społecznościowych kilka gorzkich słów pod adresem papieża Franciszka. Chodzi o milczenie w sprawie Ukrainy. Że tak, jak Piusa XII nazwano kiedyś „papieżem Hitlera”, tak obecny przywódca Kościoła może zyskać przydomek „papieża Putina”. Nie zbyt ostre i daleko idące to porównanie?
Dr Tomasz Terlikowski: Było zbyt ostre i daleko idące, wobec Piusa XII. Bo dobrze wiemy, że określenie „papież Hitlera” pochodzi ze sztuki komunisty Rolfa Hochhuth „Namiestnik”, która jest krzywdząca dla papieża. Natomiast w przypadku Franciszka mamy sytuację realnej wojny, agresji Rosji na Ukrainę. I ojciec święty w tej sprawie milczy. Mam kontakt z wieloma Ukraińcami, również księżmi grekokatolickimi. I oni mówią – spadają na nas bomby. Nasi bliscy giną. Gdzie jest nasz papież? I to pytanie zostaje bez odpowiedzi.
Przeczytaj też:
Stanowisko polskich piłkarzy. Nie zagramy z Rosją
Tu może paść argument, że papież nie może nic, że to jedynie gesty.
Żyjemy w świecie, w którym symbole mają ogromne znaczenie. I wystąpienie papieża Franciszka, byłoby niezwykle ważnym symbolem. Tymczasem mamy wrażenie, że jedyne stanowisko Watykanu to to wygłaszane przez Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej – kardynała Parolina. A ono wygląda wręcz na zbieżne z rosyjską propagandą. Tam nie padają nawet słowa o konflikcie, ale o „działaniach zbrojnych”. Tymczasem to nie żadne działania, nie konflikt. Ale wojna, agresja jednego państwa na drugie. W stanowisku Parolina mamy też słowa o tym, że „obie strony powinny dążyć do deeskalacji”. To znaczy co, Ukraina ma dążyć do deeskalacji? Przecież ona została napadnięta!
Skrytykował Pan też patriarchę Moskwy Cyryla, który mówi jednoznacznie jednym głosem z propagandą Putina?
Tu działanie Cyryla skrytykowałem, ale choć nie usprawiedliwiam, jednak bardziej mogę go zrozumieć. On mieszka w Rosji, czyli w każdej chwili może być przez reżim zabity. Kardynał Parolin mieszka w Watykanie i reżim Putina mu nie zagraża. Co więcej, papież w pierwszej kolejności odwiedził ambasadę Federacji Rosyjskiej. Tymczasem w momencie, gdy mamy do czynienia z agresją Rosji na Ukrainę, jeśli już, to powinien odwiedzić ale przedstawicielstwo kraju, który tej agresji jest ofiarą! Pomijam, że wg reguł dyplomatycznych to do papieża się jeździ, a nie papież wędruje po przedstawicielstwach dyplomatycznych. To zdecydowanie nobilituje Rosję, uwiarygadnia jej działania. I to zachowanie papieża bardzo kontrastuje z działaniami patriarchy Konstantynopola, który bardzo ostro potępił inwazję Rosji. Czy hierarchami Cerkwi kijowskiej oraz Kościoła grekokatolickiego na Ukrainie. Dziś oni są z wiernymi, w schronach, wspólnie w obliczu zagrożenia, dodają otuchy. I ludzie ci się pytają „gdzie jest papież?”. Szczególnie grekokatolicy, którzy mają unię z Rzymem. I w okresie ZSRR byli najbardziej prześladowaną grupą religijną – jedyną, której działanie było całkowicie zakazane. W zasadzie ich statut zmienił się dopiero w latach 90-ych XX wieku, po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Skąd bierze się w Watykanie taka dziwna pobłażliwość wobec Rosji, dla której zbrodnie na Ukrainie nie są przecież jednorazowym wyskokiem?
Akurat stosunek wobec Rosji lekkiemu zaostrzeniu uległ jedynie za św. Jana Pawła II. Papieże Jan XXIII, Paweł VI, ale też Benedykt XVI chcieli się z Rosją jakoś dogadać. I ja nawet postulat porozumienia z Cerkwią patriarchatu moskiewskiego rozumiem. Tak samo jak mogę zrozumieć, że Franciszek i dyplomacja Watykanu chcą świata wielobiegunowego. Ale czym innym są działania dyplomatyczne, czym innym działalność duszpasterska. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z napaścią jednego państwa na drugie, jest jednoznaczne kto jest agresorem, papież nie powinien milczeć. Powinien wyraźnie zaakcentować swoje wsparcie dla ofiar, w tym wypadku Ukraińców. Powtórzę, w cywilizacji, w której symbole mają ogromne znaczenie, gest papieża byłby niezwykle ważny. Niestety ważne jest też jego milczenie.
Przeczytaj też:
Zełenski: Prezydent Duda i Polska prawdziwymi przyjaciółmi Ukrainy. Kijów walczy
W metrze bombardowanego Kijowa urodziło się dziecko. Życie i śmierć w czasie wojny
Morawiecki z mocnym apelem do liderów UE. Przejrzą na oczy? SWIFT to nie wszystko
Inne tematy w dziale Społeczeństwo