Wojna hybrydowa na Ukrainie przekształciła się w pełnoskalowy, gorący konflikt. Ma to być największa wojna w Europie od 1945 roku. Bomby spadają nawet kilkadziesiąt kilometrów od naszej granicy. Nasz kraj na razie ma być raczej bezpieczny w kwestii działań militarnych, ale mówi się wiele o zagrożeniu cyberwojną. Na ile jest realne i co to oznacza?
Przeczytaj też:
Agresja Rosji na Ukrainę [Relacja]
Wojna na Ukrainie. Polskie wojsko w pełnej gotowości
Tego na ten moment nie wiemy. Przypomnę, że wojna w Gruzji też w pewnym momencie była pełnoskalowa, że weszły tam regularne wojska. To trwało kilka dni. A potem, w dużej mierze także dzięki działaniom śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego wojska agresora wycofały się. Miejmy nadzieję, że i teraz uda się doprowadzić do deeskalacji, która nie będzie oznaczać porażki Ukrainy. Natomiast co do cyberwojny. Okazuje się, że niestety miałem rację pisząc w swojej książce o tym, że cyberwojna jest rzeczywistością oraz, że de facto już się toczy, tylko uparcie staramy się tego nie dostrzegać. Wielu komentatorów, także polityków używało eufemizmów, mówiąc o hakerskich atakach, incydentach w cyberprzestrzeni. Nie, to wojna z prawdziwego zdarzenia - cyberwojna. Współczesne działania wojenne to właśnie cyberwojna, wojna hybrydowa, a czasem również pełna inwazja. Bardzo szerokie spektrum od propagandy i manipulacji po eskalację krwawych walk.
Wracając do pierwszego pytania – co oznaczają te zagrożenia z punktu widzenia przeciętnego zjadacza chleba. Kogoś, kto nawet średnio interesuje się polityką, ale korzysta na co dzień z internetu, smartfona, robi przelewy, chce normalnie funkcjonować?
Oczywiście należy bardziej uważać na to, co udostępniamy w sieci, z kim się kontaktujemy. Korzystajmy bezpiecznie ze smartfonów i komputerów, szczególnie gdy robimy przelewy, przesyłamy dane wrażliwe. Ale też ograniczmy tzw. wirtualny ekshibicjonizm w mediach społecznościowych. Naprawdę rosyjskie trolle nie muszą wiedzieć, co jedliśmy na śniadanie ani gdzie w danym momencie jesteśmy. W obecnej sytuacji szumu informacyjnego mamy aż nadto. Nie przyczyniajmy się do jego namnażania. Natomiast chciałbym też przestrzec przed jednym – nie ulegajmy panice.
Oczywiście sytuacja jest bardzo poważna, o czym powiedziałem. Ale właśnie strach, panika jest tym, co Putin chce dziś osiągnąć. A pamiętać trzeba, że wiele z tych informacji, które pojawią się w przestrzeni publicznej będzie po prostu nieprawdziwa - bo to także jest elementem doktryny cyberwojny. Dezinformacja, chaos i panika, mają w konsekwencji doprowadzić do anarchii i znacząco osłabić morale ofiar rosyjskiej inwazji. Skutki tego typu paniki powinniśmy doskonale pamiętać. Podczas pierwszego lockdownu w trakcie pandemii koronawirusa pojawiły się przecież doniesienia, że w Polsce wojsko będzie wyłączać ciągi komunikacyjne i wręcz zamykać całe miasta. Ludzie naprawdę się tego bali, a były to wyssane z palca fake newsy. Teraz takich dezinformacji będzie więcej. Oczywiście my nie wiemy, co siedzi w głowie Putina. Czy na przykład kryzys uchodźczy miał być przykrywką dla inwazji na Ukrainę, czy może atak na Ukrainę jest przykrywką dla czegoś jeszcze innego. Ale uleganie manipulacjom, wiara w fake newsy będzie pierwszym krokiem do porażki w tej wojnie. Należy zachować spokój. Ale być czujnym i świadomym zagrożeń.
Przeczytaj też:
Polacy powinni udać się na baraż z Rosją? Kostyra: Rozwiązanie jedno. Pojechać i wygrać
Czy istnieje wypalenie zawodowe wśród polityków?
Komentarze
Pokaż komentarze (9)