Sytuacja na Ukrainie jest krytyczna. Nasza koleżanka z redakcji jest w stałym kontakcie z rodziną, która przebywa w tej chwili w ukraińskim Mikołajowie. Jak wygląda rosyjska agresja od wewnątrz?
- O 4:48 obudziliśmy się od dźwięku wybuchów i strzałów - powiedział tata naszej koleżanki przebywający w tej chwili z jej siostrą w ukraińskim Mikołajowie, mama zdążyła przyjechać do Polski wczoraj.
Tragedia Ukrainy
Zaraz po tym jak mieszkańcy zostali wybudzeni przez strzały, zobaczyli je przez okna. Lotnisko w Mikołajowie zostało zniszczone. Przerażający widok nie pozwolił im zamknąć oczu przez resztę nocy, mało kto spał, wszyscy zastanawiali się, co będzie dalej, ponieważ nikt nie sądził, że do ataków może dojść w "normalnych miastach".
Powoli zaczął znikać również zasięg, szkoły i przedszkola zostały zamknięte.
Mieszkańcy starają się jakoś przygotować, robią zapasy, zbierają najpotrzebniejsze rzeczy, co jednak nie należy do najłatwiejszych zadań, ponieważ już i z tym są problemy.
- Ludzie nie mogą wypłacać pieniędzy z bankomatu, ale stoją w kolejce i czekają, mając nadzieję, że się uda - mówi nasz rozmówca.
Kilometrowe kolejki rozciągają się również przed stacjami benzynowymi, ponieważ większość mieszkańców stara się przemieścić do bezpieczniejszych miejsc. Już teraz są problemy z kupieniem wody.
- Takich kolejek do aptek i marketów nie było nawet w święta - ocenia nasz rozmówca.
W telewizji pokazywane są wyłącznie wiadomości.
Na poniższej mapie oznaczono gwiazdkami miejsca rosyjskiej agresji:
Ludzie z walizkami modlą się na ulicach
- Teraz można spotkać ludzi, którzy idą z walizkami po mieście, modlących się na środku ulicy - relacjonuje nasz rozmówca.
W jego ocenie większość osób przeczuwała, że coś się stanie, ale nikt nie podejrzewał, że na tak wielką skalę. Wszyscy boją się tego, co przyniesie kolejna noc.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka