Bankowi ekonomiści szacują, że koszt załamania wymiany handlowej z Rosją i Ukrainą wyniósłby ok. 1 procent PKB. Ocenia się, że ograniczenia w dostawach gazu, ropy naftowej czy płodów rolnych doprowadziłoby do kolejnych wzrostów cen.
— Mamy faktycznie do czynienia z gigantyczną niepewnością i szybko zmieniającą się sytuacją. Inwestorzy muszą mieć świadomość, że najprawdopodobniej nie widzieliśmy jeszcze ostatecznego rozwiązania tego kryzysu, a założenia sprowadzające się do utrzymania status quo były wielokrotnie falsyfikowane — mówią ekonomiści z Banku Pekao.
Obecność wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, a także intensyfikacja walk w Donbasie oraz przemówienie prezydenta Rosji Władimira Putina, podczas którego uznał on Doniecką i Ługańską Republikę Ludową jako niepodległe, a także ogłosił wprowadzenie sił pokojowych na ich terytorium tworzą realną podstawę do eskalacji dalszego konfliktu.
Zobacz też:
Konflikt ukraiński a polska gospodarka
Ekonomiści banku Pekao sporządzili raport, z którego wynika, że jednym z bezpośrednich skutków konfliktu zbrojnego na Ukrainie będzie zmniejszony popyt na produkowane w UE towary wśród klientów rosyjskich i ukraińskich.
Eksport do Rosji obecnie stanowi 3 procent całkowitego eksportu towarów z Polski (1,5 procent PKB). Na Ukrainę eksportujemy obecnie 2 procent towarów (1 procent PKB). Porównując te dane z czasem przed rewolucją na Ukrainie, statystyki te wynosiły odpowiednio 5 i 3 procent całkowitego eksportu, co przekłada się na 2 i 1,2 procent PKB.
— Bezpośrednie inwestycje zagraniczne polskich podmiotów w tych dwóch krajach (ich wartość wg danych NBP, odpowiednio, 2,8 i 1,3 mld zł, a więc ok. 0,2 procent polskiego PKB) nie są również znaczące i ewentualne straty z tego tytułu prawdopodobnie nie byłyby w ogóle zauważalne z perspektywy makro — podsumowują ekonomiści Pekao.
Rosja i Ukraina dużymi producentami surowców energetycznych
Niepokoi fakt, że mimo że ten wpływ może się wydawać niewielki ilościowo, to rola Rosji i Ukrainy jest skupiona w wąskich sektorach, gdzie obydwa kraje są dużymi producentami.
Mowa przede wszystkim o gazie ziemnym i ropie naftowej, a także zboża, słonecznik, rzepak, warzywa oraz cukier. W ostatnich miesiącach zauważyć można było nie tylko znaczny wzrost ich cen, a także niekiedy kłopoty z ich dostępnością.
Bezsprzecznie, konflikt na Ukrainie mógłby jeszcze bardziej przyczynić się do wzrostu cen energii i żywności.
Stagflacja coraz bardziej realna
— Wojenne tło wzrostów cen powinno skutkować obniżeniem optymizmu konsumentów i firm — mówią ekonomiści mBanku.
Tym samym, skutkować może to dużym wzrostem cen przy jednoczesnym ograniczeniu aktywności gospodarczej.
Obecne odczyty inflacji zbliżają się do 10 procent, na co Rada Polityki Pieniężnej odpowiada podwyższeniem stóp procentowy. Jeśli jednak szoki podażowe, mające miejsce głównie na rynku surowców energetycznych, nie wygasną, a w efekcie nadal będą napędzać wzrost cen – będziemy mieć i wysoką inflację, i niski wzrost gospodarczy.
Rynek finansowy boleśnie odczuje konflikt na Ukrainie
Spekuluje się, że rynek odwróci się m. in. od Polski na rzecz bardziej bezpiecznych inwestycji. Powodem jest nie tylko położenie naszego kraju na mapie (najbliżej konfliktu), ale również fakt, że Polska przez inwestorów traktowana jest jako rynek rozwijający się i tym samym – niepewny.
Ekonomiści Goldman Sachs prognozuję, że obecnie dyskonto związane z napięciami geopolitycznymi wynosi 5 procent w przypadku S&P 500 i 8 procent w przypadku Eurostoxx. W przypadku 10-letnich obligacji amerykańskich jest to 25 punktów bazowych. Dla pary EUR/USD – prawie 2 procent Dodatkowo warto zaznaczyć, że konflikt na Ukrainie wzmocnił kurs złota o około 5 procent
Ekonomiści oceniają, że trwający dalej konflikt z pewnością przyczyni się do kolejnych spadków na światowych giełdach.
Polskę czeka wzrost liczby Ukraińców na rynku pracy
Jak oceniają ekonomiści z banku Pekao, konflikt na Ukrainie przyczyni się także do zwiększenia liczby osób chcących pracować w Polsce. Tłumaczą zarazem, że można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że Polska stanie się głównym celem dla osób uciekających ze strefy ewentualnych działań zbrojnych. Tym samym, z ekonomicznego punkt widzenia, dla polskiej gospodarki oznaczać będzie to zwiększenie liczby rąk do pracy.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka