Mieszanie polityki i sportu nigdy nie przynosi nic dobrego. Bojkotować powinni politycy. Piłkarze są od tego, żeby wyjść na boisko i zagrać – mówi Salonowi 24 Andrzej Kostyra, dziennikarz sportowy.
Rosja rozpoczęła kolejne agresywne kroki na Ukrainie, inwazja staje się faktem. Tymczasem za miesiąc reprezentacja Polski gra w Moskwie baraż o awans do mistrzostw świata w Katarze. Czy Polacy powinni zbojkotować ten mecz w imię solidarności z Ukrainą, czy może przeciwnie – pojechać i wygrać?
Andrzej Kostyra: Zdecydowanie to drugie wyjście. Powinniśmy pojechać i wygrać. Żaden bojkot nie jest dobrym rozwiązaniem.
Przeczytaj też:
Renata Gabryjelska: Dużo robiłam dla innych, mało dbałam o siebie
Jednak agresja Rosji na Ukrainę jest faktem. Stąd właśnie głosy o konieczności zademonstrowania sprzeciwu wobec skandalicznych działań Kremla.
Mieszanie polityki i sportu nigdy nie przynosi nic dobrego. Bojkotować powinni politycy. Piłkarze są od tego, żeby wyjść na boisko i zagrać. Na dobrą sprawę – cóż są winni zawodnicy reprezentacji Rosji? Przecież to nie oni zaczynają inwazję. Podobnie jak nie zaczynają jej Polacy. Sprawami politycznymi zająć się powinni politycy. A historia pokazuje, że bojkotowanie wydarzeń sportowych korzyści żadnych nie przynosi.
Piłkarze reprezentacji Danii i duńscy kibice mogliby zaprotestować. Dzięki wykluczeniu reprezentacji Jugosławii w związku z sankcjami ONZ, Duńczycy pojechali na mistrzostwa Europy w Szwecji w 1992 roku. I „prosto z plaży” zagrali genialnie, zdobyli złoty medal…
No tak, reprezentacja Danii przyjechała z wczasów i zdobyła mistrzostwo Europy. Ale był to sukces na krzywdzie innych. Bo piłkarze serbscy nie odpowiadali za to, co dzieje się na Bałkanach. A ich zespół został wyrzucony z powodu decyzji polityków.
Mamy i inne bojkoty w historii. Polska zbojkotowała mecz z Czechosłowacją w 1934 roku. Nasi rywale pojechali na mundial, zostali wicemistrzami Świata. W 1960 roku na pierwsze mistrzostwa Europy pojechał zespół ZSRR. Bo Hiszpanie zbojkotowali wyjazd do Moskwy. I Sowieci zdobyli złoto.
No więc właśnie na tych przykładach widzimy, że bojkot jest drogą donikąd. A poza tym, o czym się nie pamięta – bojkot rodzi kolejny. Na przykład – w 1980 roku kraje zachodnie odmówiły udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie. Cztery lata później kraje socjalistyczne „odwdzięczyły się” nie jadąc na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. Nikt na tym nie zyskał. Stracili sportowcy, którzy często do startów przygotowywali się całe życie. Dlatego jestem zdecydowanie przeciwny politycznym demonstracjom w sporcie.
Przeczytaj też:
Czy istnieje wypalenie zawodowe wśród polityków?
Niemcy reagują na działania Putina. Ważna decyzja ws. Nord Stream 2
Inne tematy w dziale Sport