Do Sądu Najwyższego wpłynęły kasacje obrony w sprawie dwojga skazanych w procesie dotyczącym organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r., w tym b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego. Prokuratura wniosła zaś kasację na niekorzyść jednego z uniewinnionych urzędników.
O kasacjach, które wpłynęły do SN w zeszłym tygodniu, poinformował w poniedziałek Maciej Brzózka z zespołu prasowego SN. Jak dodał kasacje obrońców dotyczą skazanych - Arabskiego i Moniki B., zaś prokuratury - uniewinnionego urzędnika Miłosława K. Sprawa otrzymała już sygnaturę w SN, nie ma wyznaczonego jeszcze terminu jej rozpoznania.
Proces w sprawie organizacji tragicznego lotu
O skierowaniu kasacji przez obronę Arabskiego PAP informowała jesienią ub.r. Kasacje do SN wnosi się za pośrednictwem sądu odwoławczego.
Wśród zarzutów obrony Arabskiego - jak informowano - figuruje m.in. nienależyta obsada sądu odwoławczego, brak obecności wszystkich członków składu orzekającego sądu I instancji, a także to, iż akt oskarżenia przeciwko Arabskiemu został wniesiony przez osoby do tego nieuprawnione. Ponadto obrona domaga się przedstawienia Trybunałowi Sprawiedliwości UE pytań prejudycjalnych.
Zobacz: Stało się, za brak szczepienia przeciw COVID-19 mogą zwolnić z pracy. Resort potwierdza
Warszawska prokuratura regionalna, odnosząc się do kasacji obrony Arabskiego odpowiadała wtedy PAP, że analiza zarzutów wskazuje, iż stanowią one próbę przeprowadzenia przez SN ponownej kontroli apelacyjnej wyroku sądu I instancji, co powoduje, że kasacje są tym samym "oczywiście bezzasadne". Jako "całkowicie bezpodstawny" prokuratura oceniła też zarzut nienależytej obsady sądu odwoławczego z uwagi na zasiadanie w nim osób powołanych na urząd sędziego po nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa w grudniu 2017 r.
Proces w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. wobec sześciorga oskarżonych toczył się od marca 2016 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Wyrok Arabskiego podtrzymany
W czerwcu 2019 r. warszawski SO w I instancji nieprawomocnie skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd orzekł też wówczas o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników - Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justynę G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie - sąd uniewinnił.
Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, która chciała m.in. orzeczenia wobec Arabskiego zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, jak i obrona, która wnosiła o jego uniewinnienie. Ostatecznie w czerwcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał kary wymierzone Arabskiemu i B. w I instancji. Jedyną zmianą była modyfikacja opisu zarzuconego im czynu. Chodziło o poszerzenie go o wzmiankę dotyczącą działania na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego.
Zobacz: Inflacja w Polsce na poziomie niemal 10 proc. Na co wydajemy najwięcej?
Sąd Apelacyjny zgodził się z ustaleniami sądu I instancji, zgodnie z którymi Arabski i Monika B. dopuścili do lądowania samolotu na nieczynne lotnisko. Jednocześnie w uzasadnieniu wyroku II instancji sędzia Anna Kalbarczyk wskazywała, że w tej sprawie przepisy przewidywały wiele bezpieczników, jednak wszystkie one zostały wyłączone.
Zawiodło wiele czynników
"Pierwszym bezpiecznikiem była Kancelaria Prezydenta, która nie powinna wskazywać miejsca lądowania statku z prezydentem jako Smoleńsk, gdyż tam nie było lotniska czynnego. Drugim bezpiecznikiem była KPRM, czyli koordynator [T. Arabski - przyp. red.) i działająca z jego upoważnienia Monika B., którzy nie powinni zaakceptować takiego zapotrzebowania, bo nie było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami" - wymieniała.
"Trzecim bezpiecznikiem był BOR, który nie podjął czynności jemu należnych w tym zakresie (...). Czwartym bezpiecznikiem był 36. specpułk, który powinien nie zgodzić się na wykonanie lotu do Smoleńska" - mówiła sędzia. Jak podkreśliła, nie sposób zgodzić się z prokuraturą, która jako kluczową oceniała rolę Arabskiego oraz Moniki B., bo kluczowa była każda z wymienionych instytucji.
Zobacz: Przełom w poszukiwaniach Aleksandry i Oliwii? Znaleziono dwa ciała kobiet
Proces był zainicjowany z oskarżenia prywatnego. Jego podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Oskarżycielami w tej sprawie zostali bliscy kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. Na początku procesu do sprawy przyłączyła się prokuratura.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka