Okładka najnowszego "Newsweeka" wzbudziła duże kontrowersje. Materiał dotyczy ogromnych kosztów życia Polaków, które przygniatają klasę średnią. W mediach społecznościowych nie brakuje komentarzy na temat okładki magazynu.
Okładka najnowszego wydania "Newsweeka" przedstawia tonących ludzi, którzy resztkami sił trzymają nad wodą rachunki, na których widnieją obecne koszty w Polsce.
"Masz firmę albo zarabiasz na etacie więcej niż poseł? Zapłacisz wyższe podatki. Zachciało ci się mieszkania na kredyt? Zapłacisz za to, że NBP wypuścił inflację spod kontroli. Za to wyższe ceny w sklepach i rachunki za energię doskwierają demokratycznie wszystkim" - tak brzmi wstęp do artykułu, który podkreśla konsekwencje obecnej polityki gospodarczej rządu.
Okładka Newsweeka wzbudziła kontrowersje
Okładkę udostępnił m.in. dziennikarz Marcin Makowski.
W kolejnym wpisie dziennikarz Marcin Makowski pisze, aby nie nazywać ludzi o zarobkach na poziomie kilkunastu tysięcy zł klasą średnią.
"Dla ścisłości. Oczywiście, że ceny wzrosły, inflacja szaleje a Polski Ład okazał się podatkową klęską. Nie nazywajmy jednak klasą średnią ludzi zarabiających kilkanaście tys. miesięcznie. Średnie zarobki to około 6,6 tys. brutto. 2/3 pracujących zarabia poniżej tego wynagrodzenia" - pisze Makowski na Twitterze.
Czytaj też:
I dalej: "Ja wiem, że to dla niektórych będzie szokujące, ale przedsiębiorca żyjący w dużym polskim mieście zarabiający trzy/czterokrotność średniego wynagrodzenia - nijak nie jest „klasą średnią”. I jeżeli ktoś tonie przez inflację, Polski Ład i stopy procentowe, to raczej nie on" - napisał dziennikarz.
Słów krytyki nie szczędził dziennikarz Patryk Słowik.
"Tonący pod ciężarem drożyzny ludzie na okładce Newsweeka zarabiają między 20 a 28 tys. zł miesięcznie. Rzeczywiście to modelowy przykład ukazujący ludzkie dramaty związane z drożyzną" - napisał kąśliwie Słowik, zaznaczając że magazyn zalicza osoby o tych zarobkach do klasy średniej i w kolejnym poście zastanawiał się, "od którego promila dochodów zaczyna się wyższa klasa zarobkowa".
W dyskusji twitterowej oprócz dziennikarzy i użytkowników uczestniczyła też posłanka Katarzyna Lubnauer, która próbowała bronić autorów tekstu Newsweeka i zaznaczała, że kwoty podawane przez Newsweek niekoniecznie oznaczają to, co może się wydawać.
Prawda jest jednak taka, że pełną opinię na temat materiału będziemy mogli sobie wyrobić dopiero po jego publikacji.
Czytaj dalej:
SW
Inne tematy w dziale Kultura