Na Kremlu trwają teraz zapewne gorączkowe próby wyjścia z sytuacji. Być może będzie jakaś lokalna awantura w Donbasie dla zajęcia paru kilometrów dodatkowego terenu. Ale nie pełnoskalowa wojna – mówi Salonowi 24 Dariusz Rosati, były szef MSZ, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej.
Odbyło się spotkanie szefa polskiego MSZ Zbigniewa Raua jako przewodniczącego OBWE z rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Zakończyło się sukcesem, czy przeciwnie, wojna na wschodzie wciąż jest realna?
Dariusz Rosati: Dobrze, że to spotkanie miało miejsce. Komentarze po nim były optymistyczne. Nie bardzo wiemy jakie są szczegóły propozycji Raua. Ale uważam, że dobrze, iż minister był w Moskwie. Przedstawił stanowisko OBWE. To ważny sygnał dla Rosjan, że nie będzie zgody na agresję. Nie wiem, co Rosjanie zrobią, ale inwazja pełnoskalowa jest dziś bardzo mało prawdopodobna.
Przeczytaj też:
Czy ukraińska armia ma szansę w starciu z Putinem? Były ambasador nie ma złudzeń
Czy można stwierdzić, że Putin przelicytował, zagrał za ostro i teraz ma problem z tym, jak się z tego wycofać?
Oczywiście, że Putin bardzo wysoko zalicytował. Nie wiemy, czy od początku chciał podbić stawkę by potem ugrać cokolwiek, czy liczył na podział Unii Europejskiej: by kraje tradycyjnie prorosyjskie - Węgry, Grecja, Francja - wyłamały się z jedności wspólnoty. Gromadząc tak wielkie siły na granicy, z Ukrainą mocno ryzykował. Bo przecież nikt na świecie, nawet rosyjscy zwolennicy Putina, nie mógł uznać, że Ukraina zagraża Rosji. Pełna inwazja byłaby po prostu zwyczajną agresją, tak byłaby odebrana.
Zwolennicy polityki Putina tłumaczyli, że nie chodzi o podporządkowanie Ukrainy komukolwiek, ale o to, że NATO dokonuje groźną dla Rosji ekspansji. Że Ukraina w NATO jest zagrożeniem?
Putin miał cel w postaci odbudowania dawnej strefy wpływów. Tyle, że pełnoskalowa wojna oznaczałaby dla niego ogromny koszt. Gdyby uderzył z zaskoczenia, byłby groźniejszy. On jednak swoim działaniem umocnił Unię Europejską i NATO, które mówią jednym głosem. Umocnił też Ukrainę, która jest znacznie silniejsza militarnie niż jeszcze kilka miesięcy temu. Nie było żadnych racjonalnych przesłanek w działaniach Putina. Bo nie tylko nikt nie uwierzyłby w to, że Ukraina zagraża Rosji. Ale też przecież wejście Ukrainy do NATO, jeśli nawet jest realne, to w bardzo odległej przyszłości. Na dzień dzisiejszy kraj ten nie jest na członkostwo w Sojuszu przygotowany. Natomiast teraz Putin umocnił NATO, Unię, Ukrainę. Sam nie uzyskał nic.
Co teraz zrobi Putin – mimo wszystko uderzy, cofnie się, czy może przystąpi do jakiegoś niedużego ataku?
Sam będzie szukał sposobu na wyjście z twarzą z tej całej sytuacji. Wydaje mi się, że gorączkowe poszukiwania tego sposobu właśnie trwają na Kremlu. Być może będzie jakaś lokalna awantura w Donbasie dla zajęcia paru kilometrów dodatkowego terenu. Być może próba przejęcia przesmyku, łączącego Krym z Donbasem. Ale to mniej prawdopodobne, bo to byłaby już jednak regularna agresja. A to spowodowałoby nie tylko zakończenie projektu Nord Stream 2, ale Unia Europejska najprawdopodobniej uznałaby Rosję za całkowicie niewiarygodnego i nieprzewidywalnego partnera. I poszukałaby źródeł gazu gdzie indziej. A więc z punktu widzenia Rosji byłoby to podcięcie gałęzi, na której się siedzi. Ale może Putin zyskałby parę pomników w Moskwie.
Przeczytaj też:
Czy istnieje wypadlenie zawosoe wśród polityków?
Renata Gabryjelska: Dużo robiłam dla innych, mało dbałam o siebie
Polski Ład dla firm. Ulgi i estoński CIT
Inne tematy w dziale Polityka