Jeśli miałaby powstać wspólna lista opozycji, to tylko w sytuacji, w której jej powstanie zostałoby poprzedzone prawyborami. Ale koalicja taka musiałaby uwzględnić odrębność poszczególnych podmiotów. Ludzie lubią mieć wybór. I koncepcja lansowania na siłę jednej listy może być opłacalna na krótszą metę. W dłuższej perspektywie czasowej może przynieść straty – mówi Salonowi 24 Jacek Żakowski, publicysta Polityki.
Sondaże wskazują na niewielką różnicę między głównymi graczami. Z badań wynika, że w przyszłym Sejmie do stworzenia rządu konieczne będzie porozumienie nie dwóch, ale co najmniej trzech ugrupowań. Czy grozi polityczny klincz, czy może liderzy jednak się dogadają?
Jacek Żakowski: Oczywiście, że się dogadają. To nie ulega dla mnie wątpliwości. Z jednej strony możliwość przejęcia władzy sprawia, że politycy są gotowi do daleko idących ustępstw. Poza tym demokracja to jednak sztuka kompromisów, umiejętność rezygnacji z własnych ambicji dla wspólnego celu.
Przeczytaj też:
Zmiana premiera ucieszyłaby wielu w PiS. Ale nie ucieszyłaby Kaczyńskiego
Jednak w Polsce zazwyczaj rząd tworzyło albo jedno ugrupowanie, albo dwa, jak na przykład Platforma Obywatelska z Polskim Stronnictwem Ludowym?
Tak. Są jednak w Europie państwa, w których większość rządową tworzyły nie dwie, ale trzy, a nawet więcej partii i demokracja działa w nich bez zarzutu.
U nas można przypomnieć rząd Hanny Suchockiej.
No tak, choć wtedy to się nie najlepiej skończyło. Jednak jesteśmy o te blisko trzydzieści lat bogatsi o doświadczenia. Polska scena polityczna już do takiej szerszej współpracy dojrzała.
Trwa dyskusja o tym, czy opozycja powinna iść z jednej listy, czy nie. Zwolennicy takiego rozwiązania mówią o ordynacji wyborczej, która premiuje dużych graczy. Przeciwnicy przypominają zróżnicowanie po stronie opozycyjnej, przez które wyborcy konserwatywni mogliby się obawiać głosowania na listę z lewicą, a lewicowi na listę z PSL?
Jeśli miałaby powstać wspólna lista, to tylko w sytuacji, w której jej powstanie zostałoby poprzedzone prawyborami. Ale koalicja taka musiałaby uwzględnić odrębność poszczególnych podmiotów. Ludzie lubią mieć wybór. I koncepcja lansowania na siłę jednej listy może być opłacalna na krótszą metę. W dłuższej perspektywie czasowej może przynieść straty.
Czy spadek sondażowy PiS i Zjednoczonej prawicy jest już trwałym trendem?
Widać, że PiS zbiera owoce swoich nieudolnych rządów. Coraz więcej ludzi to rozumie. Jednak ogromne znaczenie ma tu program opozycji. Bo od tego, jaka będzie oferta po drugiej stronie zależy, czy porażka PiS będzie bardzo dotkliwa, czy nieznaczna.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka