Alaksandr Łukaszenka udzielił wywiadu Władimirowi Sołowiowowi, rosyjskiemu dziennikarzowi, uważanemu za jednego z czołowych kremlowskich propagandystów. Jak twierdzi, w przypadku eskalacji konfliktu w Donbasie „białoruska armia będzie postępować tak jak rosyjska”.
"Ukraińcy będziemy z Rosją, a nie z wami"
Prezydent Białorusi jest przekonany, powtarzając narrację Kremla, że to Ukraina może zaatakować kontrolowaną przez separatystów część Donbasu.
Sołowiow zapytał Łukaszenkę, jak postąpi białoruska armia w przypadku ataku Ukrainy na Donbas. - Tak samo jak rosyjska – powiedział Łukaszenka. - Co, my tutaj żartujemy sobie na granicy południowej? – dodał.
- Zagrożenie jest jedno, że oni podejmą bardzo poważne działania w kierunku Doniecka i Ługańska. Mówiłem niedawno w wywiadzie (…), że "(wy, Ukraińcy) będziecie szaleńcami, jeśli zderzycie się z Rosją i my będziemy nie z wami". Odetniemy wszystkie dostawy, nie tylko paliw, razem z Rosją, także elektryczność – zagroził.
Łukaszenka kontynuował, że w przypadku „przekroczenia czerwonych linii”, Ukraińcy „dostaną nie tylko atak rakietowy, ale wszystko, co tylko jest”.
Wojna z Ukrainą "trwałaby trzy-cztery dni"
Jego zdaniem, wojna z Ukrainą - jeżeli wybuchnie - trwałaby trzy-cztery dni, bo "nie będzie tam z kim walczyć". Uznał ponadto, że w ciągu najbliższych 15 lat Ukraina będzie państwem związkowym z Rosją, "jeśli nie popełnimy błędów".
Utrzymywał również, że to „Amerykanie popychają Ukrainę do wojny”. - Zanim oni się tam obejrzą i przyślą tu jakieś wojska, będziemy stali przy kanale La Manche. Wiedzą to i na tym polega wartość Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym - przekonywał Łukaszenka.
Prezydent Białorusi "zastanawiał się", czy kraje zachodnie "nie widzą", jaką moc ma ODKB. - Rozumieją, że nie ma sensu z nami walczyć, a przede wszystkim z Rosją. Nie mówimy nawet o broni atomowej, ale lepiej nie ruszajcie nas - przestrzegł.
Rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe
Zapytany, czy organizowane na Białorusi rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe są „przeciwko Ukrainie”, odpowiedział: - Jeśli będzie trzeba, to i przeciwko Ukrainie, i przeciw NATO.
W dniach 10-20 lutego na Białorusi mają się odbyć wspólne z Rosją manewry wojskowe, przed którymi do kraju przybyły już rosyjskie wojska i sprzęt z Dalekiego Wschodu. Oficjalnie są to działania w ramach „sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego”. Białoruś przekonuje przy tym, że musi „zabezpieczyć swoją południową granicę” w związku z możliwymi zagrożeniami z Ukrainy.
Zachód obawia się, że na Ukrainie może dojść do eskalacji z inicjatywy Rosji, która zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z tym krajem. Według oceny NATO na Białorusi jest ok. 30 tys. rosyjskich żołnierzy. Moskwa twierdzi, że zarzuty wobec niej są bezpodstawne, a o zamiar eskalacji oskarża Kijów.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka