Onet.pl pisze o kobiecie, której wojsko ma odebrać czasowo samochód na potrzeby ochrony granic. Czy to przesada, czy może jednak uzasadnione działania dla wartości wyższej – obrona ojczyzny?
Przeczytaj też:
Wojsko ma prawo przejąć mienie. Ale obecna sytuacja tego nie uzasadnia
Ale tu pojawia się argument, że każdy jest zobowiązany bronić państwa?
Wojsko ma bronić Polski. Ważny jest przy tym także dobry wizerunek armii, polskiego munduru. Czy podejście na zasadzie – żeby nie weszli ci, którzy kradną zegarki, my zabierzemy twój samochód – nie jest też strzałem w kolano od strony wizerunkowej?
Pamiętamy chociażby słynny incydent, gdy doszło do starcia wojskowych z fotoreporterami. Wtedy komentowałem to w ten sposób, że wojsko będzie coraz częściej współpracować z obywatelami. I aby ta współpraca była owocna, musi opierać się na wzajemnym zaufaniu. Na pewno nie może być tak, że żołnierze będą krzyczeć do ludzi „wysiadaj z auta, bo…”.
Tu tak samo – no nie może być tak, że wojsko żąda od obywatela samochodu, bez nawet sprawdzenia, czy ten samochód obywatelowi nie jest niezbędny. Wojsko ma być od tego, by obywateli i państwa bronić, a nie od tego, by zabierać im własność. Jeśli skupi się na tym drugim, to o tym wzajemnym zaufaniu możemy zapomnieć.
Ja jestem przeciwny takiemu zero jedynkowemu podejściu, któremu ulega też Platforma. A polega ono na dopatrywaniu się końca na podstawie jednej sprawy. Ale jeśli rozmawiamy o tekście Andrzeja Gajcego z Onetu, to wskazał on tam na szereg bardzo istotnych czynników, które się ze sobą wiążą. I oczywiście, można dyskutować, czy jakieś elementy mają większe, a inne mniejsze znaczenie. Ale faktem jest, że rząd działa w czasie wielkiego chaosu, nie bardzo panuje nad sytuacją, w dodatku mamy wiele pęknięć i napięć w samym obozie Zjednoczonej Prawicy. Ich skalę najlepiej pokazuje głosowanie nad ustawą covidową, w którym część PiS głosowała przeciw i doprowadziła do odrzucenia ustawy, zwanej „lex Kaczyński”.
Wg autora był tu konkretny cel, że w ten sposób temat został już na stałe wyciszony, a prezes przetestował lojalność poszczególnych polityków, na kogo może liczyć?
Ja się akurat z tym argumentem Andrzeja Gajcego nie zgadzam. Bo nawet jeśli był taki zamiar, że prezes chciał na przykład przetestować jak działa jego partia, to głosowanie jedynie uwidoczniło podziały. To trochę tak, jakbym chciał przetestować poduszki powietrzne w samochodzie, rozpędził się nim i z całej siły uderzył w ścianę. Owszem, poduszki zapewne by zadziałały. Ale co z tego, skoro nie miałbym samochodu?
Czy w takiej sytuacji formacja rządząca może zdecydować się na wcześniejsze wybory, by ratować co się da, czy już raczej będzie chciała dotrwać za wszelką cenę do wyborów w 2023 roku?
Koncepcja z przedterminowymi wyborami, żeby uratować poparcie, jeśli miała jakiś sens, to legła w gruzach. Z kilku powodów. Po pierwsze – obóz władzy jest mocno podzielony, ciężko o porozumienie w nim nawet w sprawie samego doprowadzenia do wcześniejszych wyborów.
Druga kwestia – sama opozycja dziś nie jest zainteresowana pomaganiem PiS-owi w doprowadzeniu do wcześniejszego głosowania. Wreszcie, po trzecie, wiosną przyszłego roku odbędą się wybory samorządowe, więc wcześniejsze głosowanie oznaczałoby nałożenie się na siebie dwóch kampanii.
Gdy ktoś traci, to ktoś inny zyskuje, natura nie znosi próżni. Wyborcy zrażeni do PiS zagłosują na którąś z istniejących innych formacji, czy może w ogóle nie zagłosują?
Właśnie, część osób zagłosuje nogami, czyli najzwyczajniej w świecie nie pójdzie na wybory. Oprócz tego na pewno sporą grupę wyborców PiS przyciągnie Konfederacja. Drugą formacją, która może zyskać, jest Polska 2050 Szymona Hołowni. Jawi się ona jako ugrupowanie nowe, spoza establishmentu. A PiS przez lata budował narrację, że jest ugrupowaniem może nie nowym, nie całkiem antysystemowym, ale będącym w kontrze do systemu.
Trzecią siłą, która może pozyskać wyborców partii rządzącej, jest Lewica. Choć dużo tu zależy od tego, jaką narrację przyjmie. Jeśli postawi na przekaz ideologiczny, to nie ma szans. Ale gdy postawi na przesłanie klasycznie lewicowe, socjalne, to może pozyskać niektórych prosocjalnie nastawionych sympatyków PiS.
PSL widać, że wciąż jest w odwrocie. Wprawdzie w ostatnim czasie w sondażach nieco odbił od dna i znalazł się na progiem, we wcześniejszych badaniach był pod kreską, jednak to wciąż trochę za mało. Poza tym, nie wiemy, ani jaki będzie do końca przekaz tej partii, co będzie mieć do zaoferowania, ani też nawet tego, czy Władysław Kosiniak-Kamysz będzie tym liderem, który poprowadzi ją w najbliższej kampanii wyborczej. Ale nie wykluczam do końca i scenariusza, w którym to ludowcy będą formacją pozyskującą część elektoratu PiS. Choć spośród wszystkich wymienionych, daję jej najmniejsze szanse.
Przeczytaj też:
Pierwsi amerykańscy żołnierze wylądowali w Jasionce
Liderka antyszczepionkowców ma kłopoty. W tle śledztwo dotyczące przywłaszczenia pieniędzy
Na granicy gorąco. Padły strzały
Pierwsi amerykańscy żołnierze wylądowali w Jasionce
Komentarze
Pokaż komentarze (67)