Rozumiem, że działania wojskowe czasie odbywają się kosztem zniszczeń infrastruktury czy utrudnień w prowadzeniu biznesu. Jednak straty, które przy okazji ponosi społeczność - bądź zniszczenia - powinny być na bieżąco pokrywane i naprawiane. Niestety, tak się nie dzieje - mówi Salonowi 24 Robert Tyszkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Opisana przez Onet historia pani Iwony, której wojsko chciało odebrać samochód wywołuje emocje. Czy tego typu działania mają uzasadnienie w obecnej sytuacji w jakiej znajduje się Polska, przy tym napięciu na wschód od naszej granicy?
Robert Tyszkiewicz: To nie jest jedyny przypadek sytuacji, w której - jak się wydaje - państwo nie wywiązuje się ze swoich zadań, by bronić granic na koszt budżetu, a nie lokalnych społeczności. Mamy sygnały o bardzo poważnym zniszczeniu dróg lokalnych przez ciężki sprzęt. Skarżą się na to mieszkańcy. Szczególnie widać to na przykładzie dróg nieutwardzonych, gdzie często są w takim stanie, że ludzie mają utrudniony dojazd chociażby do placówek medycznych. To bardzo poważny problem. Państwo powinno bronić granic, ale tu robi to kosztem obywateli.
Przeczytaj też:
Wojsko ma prawo przejąć mienie. Ale obecna sytuacja tego nie uzasadnia
To jednak oczywiste, że ciężki sprzęt przez wojsko musi być użyty. Chyba trudno, żeby w sytuacji czy to zagrożenia, czy nawet zwykłych ćwiczeń, z takiego sprzętu nie korzystać?
Oczywiście, nikt nie neguję tego, że państwo ma obowiązek obrony granic. Ale nie może być tak, że pozbywa się odpowiedzialności za wywołane skutki. Oczywiście rozumiem, że działania wojskowe muszą czasem odbywać się kosztem czy to zniszczeń infrastruktury, czy utrudnień w prowadzeniu biznesu. Jednak straty, które przy okazji ponosi społeczność - lub wręcz zniszczenia - powinny być na bieżąco pokrywane i naprawiane. Niestety, tak się nie dzieje. Opisany przez Onet przykład pani Iwony wpisuje się w całą gamę tego typu działań, które odbywają się często ze szkodą dla lokalnych społeczności. Przecież te drogi są samorządowe. Ludzie tam mieszkający płacą też podatki. I nie mogą być karani.
Mamy jednak sytuację nadzwyczajną. Napięcie na granicy z Białorusią. Ryzyko ataku Rosji na Ukrainę. To nie jest taki sobie zwykły, całkowicie spokojny czas. Więc i podejmowane środki musza być czasem nadzwyczajne?
Jeśli chodzi o sytuację ogólną, to Litwa właśnie zniosła stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy znacząco spadła, jest wyraźnie mniejsza niż jesienią ubiegłego roku. Skoro nie było tego typu akcji jesienią, gdy zorganizowane grupy próbowały przekroczyć granicę, to ciężko pojąć, dlaczego jest podejmowana, gdy mamy kilka, bądź kilkanaście pojedynczych incydentów. Nic nie usprawiedliwia działań, które miałyby zastosowanie w czasie wojny. A przecież nie mamy do czynienia z tak nadzwyczajną sytuacją.
Pierwsi amerykańscy żołnierze wylądowali w Jasionce
Liderka antyszczepionkowców ma kłopoty. W tle śledztwo dotyczące przywłaszczenia pieniędzy
Na granicy gorąco. Padły strzały
Pierwsi amerykańscy żołnierze wylądowali w Jasionce
Inne tematy w dziale Społeczeństwo