Patrząc na szeroki kontekst – działania Rosji, drastyczny wzrost cen energii, sytuację samych pracowników Turowa i ich rodzin, porozumienie polsko-czeskie to dobra informacja – mówi Salonowi 24 Wojciech Ilnicki, lider Solidarności w elektrowni Turów.
Państwo przeciwko zamknięciu Turowa ostro protestowaliście, wychodzi na to, że protest przyniósł skutek?
Na pewno jeśli weźmiemy pod uwagę całą serię zdarzeń, które to poprzedziły, szeroki kontekst sprawy Turowa, to dobra informacja. Chodzi o wyrok trybunału niesprawiedliwości, który zachował się jak organizacja przestępcza, chcąca odebrać Polsce dostęp do energii…
Trybunał w Luksemburgu podjął decyzję w oparciu o prawo międzynarodowe, tu chyba podstawowym problemem było niedogadanie się strony polskiej i czeskiej?
Ale trybunał wydał wyrok w sposób skandaliczny, jednoosobowo. Nie należy na to patrzeć w oderwaniu od sytuacji międzynarodowej, w której Rosja stosuje gazowy szantaż, w całej Europie idą w górę ceny i w tym czasie dochodzi do skandalicznej próby zamknięcia w Polsce kopalni. Więc patrząc i na ten wyrok, i działania Rosji, i sytuację gospodarczą wzrost cen energii, wreszcie na sytuację i samego regionu, i ludzi pracujących w kopalni i elektrowni, ich rodzin, na pewno porozumienie z Czechami i fakt, że elektrownia najpewniej będzie mogła dalej działać, ocenić należy jak najbardziej pozytywnie.
Państwo mocno krytykowaliście stronę czeską za działania w sprawie Turowa. Teraz jednak strona czeska dogaduje się z polskim rządem?
Naszym zdaniem żadne porozumienie nie byłoby możliwe za rządów poprzedniego premiera, Andreja Babiša. To był oligarcha, patrzący na swój interes, dogadaniem się ze stroną polską nie był zainteresowany. Pod koniec roku nastąpiła w Czechach zmiana władzy. I teraz faktycznie udało się porozumieć.
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Gospodarka