Gowin skutecznie przeprowadził zabieg, dzięki któremu ludzie z antypisu, którzy uważali go za przyczynę wielu porażek, dziś pomyślą – o, można na niego głosować. Jednym wywiadem dokonał czegoś, co innym zajmuje kilka lat. Najpierw był liberałem, potem stał się populistą, teraz błyskawicznie może stać się znów liberałem – mówi Salonowi 24 Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN.
Były premier Jarosław Gowin wraca do polityki. Ostro krytykuje Polski Ład i działania rządu. Czy ma szanse na to, by z powrotem zaistnieć na polskiej scenie politycznej?
Andrzej Morozowski: Na pewno na to liczy. Najbardziej podobał mi się wywiad Arlety Zalewskiej. Nie dlatego, że był dla TVN, ale dlatego, że skutecznie przeprowadził zabieg, dzięki któremu ludzie z antypisu, którzy uważali Gowina za przyczynę wielu porażek, dziś pomyślą – o, można na niego głosować. Jednym wywiadem dokonał czegoś, co innym zajmuje kilka lat. Najpierw był liberałem, potem stał się populistą, teraz błyskawicznie może stać się znów liberałem.
Przeczytaj też:
Gowin: Zgłosiłem się do Citizen Lab. Ufam Kamińskiemu, ale nie służbom
I Pan jest gotów go poprzeć?
Nie, ja tej przemiany nie kupuję, żeby było jasne. Uważam, że takich ludzi, którzy tak zmieniają barwy, być w polityce nie powinno. Uważam, że przynajmniej na początku drugiej kadencji, gdy już nie ulegało żadnej wątpliwości, jaki jest PiS, mógł bardziej zdecydowanie z PiS-em walczyć. Nie robił tego. Ale też teraz postawił się w roli ofiary. I dla takiego PSL może stać się wartością dodaną. Będzie szukał swojego miejsca na scenie politycznej. Choć ja uważam, ze dobrze by mu zrobiło, gdyby od polityki odpoczął.
Były doniesienia, że w czasie wyborów kopertowych, które Gowin i samorządowcy zatrzymali, były wicepremier mógł zostać premierem, odsunąć PiS od władzy. I to partiom opozycyjnym zabrakło determinacji?
Nie, bardziej realny był pomysł, aby Gowin został marszałkiem Sejmu. Propozycja ta pojawiła się po tym, gdy ustawa o walce z COVID-19 została poszerzona o wybory kopertowe. Wtedy faktycznie był pomysł, żeby odsunąć panią Elżbietę Witek i wybrać marszałkiem lidera Porozumienia. I rzeczywiście Włodzimierz Czarzasty nie chciał podpisać takiej umowy in blanco. I Gowin z pomysłu się wycofał. A ja uważam, że powinien był w to iść. Przecież jakby doszło do głosowania, Czarzasty i tak musiałby go poprzeć. A Sejm wyglądałby inaczej. Owszem, Gowin zablokował wybory kopertowe, chwała mu za to, ale gdyby w tamtym czasie wystąpił zdecydowanie przeciwko rządowi, to być może dziś byłby prezydentem Rafał Trzaskowski, a nie Andrzej Duda. Jarosław Gowin był ministrem sprawiedliwości rządzie Donalda Tuska. A podczas rządów PiS podnosił rękę za reformami Zbigniewa Ziobry.
Co do tego też ma pretensje prawica – co do tego, że konieczne jest zreformowanie wymiaru sprawiedliwości, panuje powszechna zgoda. Ale Gowin jako minister reformy nie przeprowadził?
A tu bym go bronił. Bo on przygotował projekt reformy. Chciał zreorganizować sądy, zlikwidować te małe sądy, w których sędziowie orzekali w niewielu sprawach, przenieść tych sędziów do sądów większych, gdzie tych spraw było wiele. I tę ustawę zablokowało PSL. Gowin poparł też ważną i pożyteczną reformę, rozdzielającą prokuraturę generalną od ministerstwa sprawiedliwości. I teraz podniósł rękę za ponownym połączeniem tych instytucji. „Głosował, choć się nie cieszył” za ustawami Ziobry. Poza tym – z PO odchodził, bo uważał, że partia ta odeszła od liberalizmu. Był zdecydowanie bardziej wolnorynkowy niż jego dawni koledzy. A potem przystał do populistów z PiS. Dziś znów mówi o wolnym rynku, krytykuje polski ład. Ale jakie mamy gwarancje, że znów za jakiś czas nie zmieni zdania? Ale przedstawiając się za ofiarę może odnieść sukces i część antypisowskich wyborców do siebie przekonać.
Przeczytaj też:
Uwaga - paszport covidowy będzie ważny krócej. Radykalna zmiana Komisji Europejskiej
Kontrowersyjna decyzja T-Mobile. Niezaszczepieni stracą natychmiast pracę
Inne tematy w dziale Polityka