„No to Kaczyński i spółka mogą się już pakować” – słychać ostatnio coraz częściej. I to z ust bardzo rożnych obserwatorów. Zarówno takich bardziej prawoskrętnych. Jak i tych deklarujących przywiązanie do wartości lewicowych. O libkach już nawet nie mówię, bo oni „koniec PiSu” obwieszczają średnio dwa razy w miesiącu.
Najnowsza komentatorska moda głosi więc, że PiSowi władza wypadnie z rąk przez Polski Ład. A konkretnie przez to, że Kaczyński zamachnął się tym razem na absolutną świętość. Na Świętą Arkę III RP. Czyli na „MOJE PIENIĄDZE”. I choć PRowskie departamenty rządu Morawieckiego dwoją się i troją, by przedstawić Polski Ład jako „największe obniżki podatków w historii” to prawda co chwila wychodzi przecież co chwila na wierzch jak stopy spod przykrótkiej kołdry. A ta prawda wygląda tak, że Polski Ład jest zamierzeniem - co do swej zasady - równościowym oraz progresywnym. Czyli, że jego głównym celem jest wyrównanie obciążeń podatkowych. A co za tym idzie właśnie wyrównywanie nierówności społecznych. Tymczasem z równością jest przecież tak, że aby ją osiągnąć, to silniejsi, bogatsi i bardziej rzutcy muszą się podzielić. Muszą oddać trochę więcej, by ci, którzy są słabsi, biedniejsi i mniej rzutcy mogli trochę nadgonić stracony dystans. Nie da się inaczej niż przez naruszenie świętości „moich pieniędzy”.
PiS podniósł płacę minimalną do poziomu 50 procent średniej płacy
Pod wieloma względami PiS robi to od roku 2015. Dotąd udawało im się działać „w rękawiczkach” i mylić tropy. I tak na przykład rewolucyjnie lewicowy i równościowy program 500+ był przed gniewem, agresją i otwartą wrogością polskiej klasy średniej oraz sytego mieszczaństwa (i to zarówno tego antypisowskiego, ale przecież i wrogów „rozdawnictwa” we własnych szeregach) chroniony poprzez system zasłon dymnych. Służyły za nie argumenty demograficzne albo powszechny charakter świadczenia. Albo płaca minimalna. To dość niesamowite, że PiSowi udało się ją wywindować do poziomu 50proc. średniej płacy bez wielkiej rewolty ze strony wszechmocnego lobby pracodawców, które latami blokowało wszelką rozmowę o poprawie losu polskiego pracownika. A jednak się udało!
Czytaj: Polska specjalnosć: marudzenie
I tak dochodzimy do roku 2022. I do Polskiego Ładu. Wprowadzając go w życie PiS tak naprawdę mówi: no dobra, dość tych wybiegów. Chcecie więcej równości? To tak ona właśnie wygląda!
"Boją się Ci, którzy awansowali społecznie"
Poza sceną polityczną wrogów równości też jest w Polsce wielu. I nie mam tu na myśli tylko „bogaczy z grubymi cygarami”. To by była karykatura i przesada. W prawdziwym życiu większej równości boją się też ci, którzy właśnie społecznie awansowali. Albo po prostu aspirują do bycia częścią klasy średniej podkreślając na każdym kroku jak wiele ich od ludu odróżnia. Często słyszycie na przykład narzekania nauczycieli, że „już nawet kasjerka w supermarkecie zarabia lepiej ode mnie”? Czytaj: „powinienem zarabiać od niej więcej, bo jestem od niej lepszy, mądrzejszy, bardziej wykształcony”. Z tych rejonów gospodarki pomruki niezadowolenia na temat Polskiego Ładu też płyną.
Jako zwolennik równościowych projektów cieszę się, że Kaczyński i spółka się na ten skok w nieznane zdecydowali. W polityce (i w życiu) warto walczyć „o coś” a nie tylko „z kimś”. To nadaje sens wszelkim działaniom. Najbliższe półtora roku pokaże jakim wynikiem ten równościowy eksperyment PiSu się zakończy. Ja nie potrafię przewidzieć dziś jego wyniku. Możliwe są – moim zdaniem – oba scenariusze. Zarówno ten, że PiS na równości wygra i zmieni Polskę ostatecznie i nieodwołalnie na bardziej równościową. Ale może też niestety się o ten wielki ideał przewrócić.
Rafał Woś
Czytaj więcej:
- Rafał Woś w obronie skłotersów
- Szwecja wyłamuje się ze szczepienia dzieci
- Popierasz PiS? W jednym z warszawskich sklepów zapłacisz dwa razy więcej
Komentarze
Pokaż komentarze (122)