Dziennikarka prowadziła relację na żywo z Dunbar w USA, gdzie mieszkańcy zmagali się z przerwami w dostawie wody. Nagle niespodziewanie uderzył ją przejeżdżający samochód. Upadła na ziemię, ale wstała i dokończyła materiał.
Sceny mrożące krew w żyłach rozegrały się w Dunbar w USA w Wirginii Zachodniej. Dziennikarka Tori Yorgey z WSAZ-TV mówiła w materiale o przerwie w dostawie wody, kiedy nagle potrącił ją samochód.
Na wizji potrącił ją samochód. Wstała i dokończyła relację
Samochód pojawił się zupełnie niespodziewanie. Yorgey miała waśnie odpowiedzieć na pytanie od prowadzącego, który w tym czasie znajdował się w studiu, jednak przeszkodziło jej w tym uderzenie, które powaliło ją na ziemię. Chwilę później przewróciła się również kamera.
Wszystko działo się tak szybko, że prowadzący w pierwszej chwili nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało.
"Nic mi nie jest!"
Nagle znikąd rozległ się głos dziennikarki krzyczącej "nic mi nie jest!".
- O mój Boże! Właśnie potrącił mnie samochód! Ale nic mi nie jest! - powiedziała Tori.
W tle słychać również głos innej kobiety, która najprawdopodobniej prowadziła samochód. Sprawczyni potrącenia dopytywała, czy na pewno wszystko jest w porządku.
- Jest pani przeurocza, wszystko jest w porządku - powiedziała Tori.
Prowadzący program powiedział, że to pierwszy raz, kiedy Tori występuje w telewizji, jednak jak się niedługo później okazało, nie był to pierwszy raz, kiedy dziennikarka została potrącona przez samochód.
- W college'u też potrącił mnie samochód. Dokładnie tak jak teraz. Cieszę się, że wszystko ze mną w porządku - powiedziała i wróciła do pracy.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura