Była w Niemczech kanclerzem Angela Merkel, jest teraz Olaf Scholz. Faktycznym rozgrywającym jest jednak Gerhard Schroeder z Hanoweru. Niektórzy określają go jako agenta Rosji. To nie jest dobre określenie - on jest po prostu pracownikiem Putina, który po zakończeniu kariery jako kanclerz został pracownikiem Gazpromu. To niebywały przykład korupcji politycznej. I to właśnie Schroeder ma największy wpływ na politykę zagraniczną RFN – mówi Salonowi 24 prof. Bogdan Musał, polsko-niemiecki historyk, ekspert w dziedzinie dziejów Polski, Niemiec i Rosji.
W ostatnich dniach dużym echem odbił się brak zgody Niemiec na brytyjski transport na Ukrainę nad ich krajem – samoloty ze sprzętem wojskowym leciały nad Bałtykiem i Polską dłuższą trasą. Potem było dementi, że Brytyjczycy wcale nie prosili Niemców o pomoc. To jednak skłania do dyskusji o samej polityce Niemiec. Czy jest nadal uległa, czy może zmienia się na bardziej asertywną?
Prof. Bogdan Musiał: Osobiście żadnej zmiany, a na pewno zmiany znaczącej nie dostrzegam. Oczywiście są słowa, mówienie o sankcjach, wezwania do pokoju. Faktycznie jednak służą one jedynie mydleniu oczu międzynarodowej opinii publicznej. To nic nowego, taka polityka uległości wobec Rosji ma długą tradycję, sięga czasów w zasadzie nowej wschodniej polityki SPD i Willy'ego Branta. I mieliśmy potem przykłady w czasie stanu wojennego, czy inwazji sowietów w Afganistanie, gdy Niemcy stal w swoistym rozkroku, wcale nie sprzeciwiali się polityce ZSRR.
Czytaj też:
Putin chce zdemontować nasz świat. Wojna jest realna
Niemcy wyrażają jednak zaniepokojenie działaniami Rosji?
Tak, oficjalnie jest stanowisko rządu. Bo oficjalnie przed społecznością międzynarodową Niemcy nie mogą wprost wesprzeć Putina. W rzeczywistości jednak to Berlin blokował ostrzejsze sankcje wobec Rosji. I być może są zaniepokojeni tym, że społeczność międzynarodowa jakieś obostrzenia, sankcje wymusi. A to było dla niemieckich firm niekorzystne.
W Republice Federalnej zmienił się rząd. Nie miało to wpływu na politykę wschodnią Berlina?
Nie miało. Wcześniej była kanclerzem Angela Merkel, jest teraz Olaf Scholz. Faktycznym rozgrywającym określiłbym jednak Gerharda Schroedera z Hanoweru. Niektórzy określają go jako agenta Rosji. To nie jest dobre określenie. On jest po prostu pracownikiem Putina, który po zakończeniu kariery jako kanclerz Niemiec został pracownikiem Gazpromu. To niebywały przykład korupcji politycznej. I to właśnie Schroeder ma największy wpływ na politykę zagraniczną Niemiec.
Ale są jednak listy dyplomatów i polityków niemieckich domagających się asertywnego podejścia do Rosji. Nie widzi Pan zmiany tego nastawienia?
Takie głosy sprzeciwu, realnie oceniające zagrożenie ze strony Rosji, czy wcześniej ZSRR, były i dawniej. W latach 70-ych, 80-ych. One się pojawiały, ale nie miały większego znaczenia. Bo były to zazwyczaj głosy specjalistów. Wąskiej grupy ekspertów. Nie przebijały się jakoś do opinii publicznej. Nie miały wpływu na politykę rządu w Bonn, czy Berlinie.
Wracając do nowego rządu – pani Annalena Baerbock, nowa minister spraw zagranicznych, jest przewodniczącą Zielonych, formacji, która najostrzej krytykowała działania Rosji Putina. Czy jej wejście do rządu nie zmieniło jednak polityki niemieckiej?
Nie zmieniło i nie zmieni. Z prostego powodu – w Niemczech za politykę zagraniczną odpowiada kanclerz. To on wytycza kierunki. Pani Baerbock nie ma wpływu. Ma go za to – zakulisowo – były kanclerz. Politykę Niemiec kształtuje dziś tandem Schroeder – Putin. Albo raczej mówiąc ściśle – Putin – Schroeder. I powinniśmy sobie zdać z tego sprawę.
Przeczytaj też:
Koronawirus torpeduje Polskę. V fala rozpoczęła się na dobre
Polski Ład ludzie zobaczą nie w telewizji czy portalach, a w portfelach
Sojusz Agrounii z PSL? Kołodziejczak: Celem zdrowa i polska żywność. Zmienimy politykę
Inne tematy w dziale Polityka