Jestem przekonany, że za trzy miesiące te emocje będą gdzie indziej. A ocena Polskiego Ładu będzie zdecydowanie bardziej pozytywna. A przede wszystkim sprawiedliwa. Bo ludzie zobaczą jego skutki nie w telewizji czy w portalach informacyjnych, ale… w portfelach – mówi Salonowi 24 Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Polski nieład, bezład – to tylko niektóre określenia Polskiego Ładu. Sztandarowego programu rządu. Przedsiębiorcy są przerażeni, zachwytów grup, które miały zyskać nie widać. Na poziomie politycznym zamiast cudownej machiny dającej wygraną w wyborach jest radość, że jeszcze w sondażach program PiS-u nie pogrzebał. To nie tak miało być?
Bartosz Marczuk: O Polskim Ładzie powinniśmy rozmawiać na dwóch poziomach. Na poziomie celu tego programu i na poziomie jego realizacji. Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie „po co jest ten Polski Ład”?
No właśnie, po co?
Po pierwsze ma on służyć obniżeniu podatków nakładanych na niskie i średnie pensje. Obniżeniu obciążeń nakładanych na pracę, szczególnie dla osób najmniej zarabiających. To ze wszech miar potrzebne i od lat postulowane - sprzyja ich aktywności zawodowej, zmniejsza szarą strefę, zwiększa oszczędności, poczucie bezpieczeństwa, konsumpcję, ogranicza emigracje, pozytywnie wpływa na dzietność. Nie może nam umknąć, że Polski Ład to ogromna obniżka podatków, dla wielu grup ludzi, zwłaszcza tych mniej zamożnych. W kieszeniach Polaków zostaje 17 mld zł rocznie. Jest też drugi cel.
Rewolucja w Polskim Ładzie? Przedsiębiorco, bądź czujny
Jaki?
Pieniądze rozdysponowywane przez Polski Ład trafiają nie tylko do kieszeni Polaków, ale też w sposób znaczący zasilą system ochrony zdrowia. A jego niedofinansowanie też było powszechnie znane – Polska do niedawna wydawała na ochronę zdrowia nieco ponad 4% PKB, najmniej w UE. Średnia dla Unii czy OECD to 7-8%. Na przykład Niemcy wydają na ten cel 11% PKB, a Francuzi 10%. Zatem PŁ stara się rozwiązać problemy, na które eksperci wskazywali od lat. Polacy z płacami do średniej krajowej są nadmiernie opodatkowani, a służba zdrowia jest permanentnie niedoinwestowana. Teraz w okresie pandemii widać jak bardzo ta ochrona zdrowia jest ważna. Zmiana jest zasadnicza, wydatki na system zdrowia publicznego mają sięgnąć 6-7 proc. PKB. To nie może nam umknąć w tym hałasie medialnym, który Polskiemu Ładowi towarzyszy.
(dalsza część artykułu pod materiałem video)
Zobacz, co o Polskim Ładzie mówiła na naszych łamach minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg:
Nie ma co się obrażać na media w sytuacji, gdy faktycznie są rzeczy niejasne, czy niepokojące…
Oczywiście żaden polityk czy urzędnik państwowy nie powinien obrażać się na krytykę. Jest ona nawet nie prawem, ile obowiązkiem mediów. Media mają szukać „dziury w całym”, to ich misja. Zależy mi jednak na uporządkowaniu wiedzy na temat Polskiego Ładu i uwolnieniu się od emocjonalnych ocen. Przede wszystkim – ustalmy kogo dotyczą zmiany i dla kogo są korzystne, a dla kogo nie. Podzielmy sobie adresatów PŁ na 3 grupy – pracowników najemnych, emerytów i rencistów oraz przedsiębiorców.
Zacznijmy od pracowników mamy tu ok. 13.5 mln osób. Z tej grupy około 8,5 mln – czyli 2/3 na PŁ zyskuje. W przypadku ludzi zarabiających w okolicach 4, 4,5, 3,5 tys. zł to zyski rzędu 120, 150 zł miesięcznie…
Oszałamiające kwoty to nie są…
Przy takich zarobkach są całkiem spore. Każdy, kto rechocze, że „to jest nic”, że „to zeżre inflacja”, itd., odkleił się od rzeczywistości. Zapomniał, że połowa Polaków zarabia do kwoty 3300 zł netto na miesiąc, a jest ogromna rzesza ludzi mających 2300, 2700 na rękę. Dla nich takie podwyżki to dużo. Pamiętajmy też, ze za pierwszego rządu PiS-u była realna podwyżka pensji, gdy nieodżałowana prof. Zyta Gilowska, minister finansów w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego obniżyła o 7 punktów procentowych składkę rentową. Wtedy ludzie też bardzo docenili ten gest bo uznali, że choć nie dostali być może podwyżki od firmy to dostali ją „od rządu”. Z dnia na dzień ich pensje netto wzrosły. Wracając do Polskiego Ładu - dla kolejnych ok. 4 milionów pracowników Polski Ład jest neutralny. To osoby, które zarabiają między 5700 złotych miesięcznie , do prawie 13 tysięcy złotych. Ludzie ci ani nie stracą, ani nie zyskają. Choć można powiedzieć, że zyskają lepszą jakość ochrony zdrowia dzięki temu, że popłyną tam dodatkowe pieniądze. Wreszcie – faktycznie większe obciążenie dotyka niecałego miliona osób, zarabiających powyżej 13 tysięcy złotych. Ale i tam to podniesienie składki do NFZ będzie stosunkowo nieduże. Na przykład osoba zarabiająca 15 tys. zapłaci ok. 250 zł na mc. Więcej oczywiście zapłacą pracownicy mający po 25-30 tysięcy miesięcznie, ale nie jest tak, że nie są w stanie tych kosztów ponosić. Drugą grupą, którą dotyka Polski Ład, są emeryci i renciści. Przy świadczeniu do 5800 miesięcznie zyskują, a to ok. 95 proc. z nich. Dla kolejnych kilku proc. Polski Ład jest neutralny. I tylko 450 emerytów spośród 9 milionów na Polskim Ładzie straci. To osoby mające świadczenia powyżej wspomnianej kwoty 13 tys. Trzecią grupę stanowią przedsiębiorcy.
I oni mają prawo być przerażeni.
Zapłacą większą składkę zdrowotną, choć część z nich zyskuje wysoką kwotę wolną i wyższy próg podatkowy, od którego muszą płacić 32% podatek. Ale pamiętajmy, że nawet zarabiający świetnie przedsiębiorcy, płacili składkę zdrowotną w wysokości – uwaga - 50 złotych miesięcznie. Powtórzmy – 50 zł na mc! I z tego tytułu nabywali prawo do pełnego leczenia. Pamiętajmy też, że pierwotna propozycja rządu była bardziej niekorzystna, została po interwencji Premiera Mateusza Morawieckiego – co uważam za dobrą decyzję - zmieniona. Ostatecznie składka do NFZ dla osób na podatku liniowym wynosi nie 9 a 4.9 proc. dochodu. Żeby było jasne, ja bardzo cenię tę grupę. Przedsiębiorcy są „solą ziemi”. Małe i średnie przedsiębiorstwa mają ogromne znaczenie, irytują mnie głosy o biedafirmach. Bo to na nich opiera się fenomen naszego ostatniego trzydziestolecia. Ale umówmy się, ta składka zdrowotna nie jest to jakieś straszne obciążenie. A dotychczasowa kwota 50 zł na mc do NFZ– chyba możemy powiedzieć, że była wręcz nieetyczna, biorąc pod uwagę to ile na przykład płacili pracownicy i dochody tych firm. Dobrze też, że pod wpływem przedsiębiorców rząd zdecydował się na wprowadzenie zryczałtowanej składki do NFZ dla osób rozliczających się podatkowo ryczałtem. W ostatecznym rozrachunku osoby, które mają przychody przekraczające 300 tys. zł rocznie zapłacą do NFZ ok. 900 zł na mc. To oczywiście o wiele więcej niż dotychczas, ale czy to rzeczywiście ponad siły osoby mającej co najmniej 25 tys. zł przychodu na mc? Nie sądzę.
Mamy jednak przerażenie nie tylko osób prowadzących firmy, ale też księgowych, doradców podatkowych. Również oni nie bardzo wiedzą, jak ten Polski Ład ma firmom służyć. Do tego przedsiębiorcom nie szkodzi tak bardzo składka, jak skomplikowanie i niejasność przepisów. Wysokie podatki. ZUS?
Faktycznie, tu przechodzimy do drugiego poziomu, tj. sposobu wdrażania Polskiego Ładu. Bo faktycznie można tu było przygotować szerszy system szkoleń. Ale też nie przesadzajmy, że przedsiębiorcy są całkiem w nowej sytuacji – od lat są przyzwyczajeni, że na początku roku wybierają sposób rozliczenia. Czy chcą być na liniowym, ryczałcie czy skali. Oczywiście teraz doszło więcej zmiennych, by podjąć decyzję, ale to nie jest zupełna rewolucja. Faktem jest na natomiast to, że w kieszeniach Polaków zostaje 17 miliardów rocznie. To spora obniżka podatków. A więc krytykując „znaj proporcję mocium panie”.
Ale 500 Plus był programem prostym, czytelnym. Może zamiast całościowego programu, którego ludzie nie rozumieją, należało zrobić podwyższenie kwoty wolnej, emeryturę bez podatku i wyższy drugi próg podatkowy, wtedy byłoby bardziej czytelnie?
Nie będę kolorować trawy na zielono bo można było włożyć więcej pracy edukacyjnej, szkoleniowej, by ludziom program wyjaśnić. Elementem tych napięć jest kwestia zaliczek na podatek, nieporozumień przy uldze dla klasy średniej, ale też nie popadajmy w skrót myślowy, że to iż ktoś kto nie dostał tej kwoty 452 zł netto w styczniu stracił ją na amen. On by to dostał przy rozliczeniu rocznym. Rząd już te i inne niedociągnięcia naprawił. Co do ocen. Media mają prawo poszukiwać dziur w całym i to jest dobre. Ale nawet określenie „dziura w całym” dotyczy jakiejś większej powierzchni. Jest cała masa ludzi, którzy na Polskim Ładzie zyskują, ale do mediów nie przyjdą chwalić się tym, że jest im lepiej. Niezadowolony klient – to prawo marketingu - opowie o swojej sytuacji 20 osobom. A zadowolony może dwóm i to niepublicznie.
Ale przyzna Pan, że miało być nieco inaczej?
Pewnie można było zrobić więcej w warstwie przygotowań. Ja sam jestem wdrożeniowcem - wdrażałem 500 plus, 300 plus, tarcze finansowe PFR, PPK. To cały wielki proces - wymaga szeregu webinarów, szkoleń, materiałów, zaplecza infolinii, reagowania na kryzysy itd. Jednak na chłodną ocenę Polskiego przyjdzie dopiero czas. Za kilka miesięcy, ludzie będą mogli ocenić realne skutki programu. Jestem przekonany, że za trzy miesiące te emocje będą gdzie indziej. A ocena Polskiego Ładu będzie zdecydowanie bardziej pozytywna. A przede wszystkim sprawiedliwa. Bo ludzie zobaczą jego skutki nie w telewizji czy w portalach informacyjnych, ale… w portfelach.
Przeczytaj też:
Koronawirus torpeduje Polskę. V fala rozpoczęła się dobre
Nowe, stanowcze wytyczne Ministerstwa Zdrowia. Nie wszyscy będą zadowoleni
Inne tematy w dziale Polityka