21-letni mieszkaniec Torunia zaatakował dziś rano przypadkowych przechodniów na ulicach. Dopiero reakcja policjantów, którzy paralizatorem obezwładnili mężczyznę, pozwoliła uniknąć tragedii. Trzy osoby wylądowały w szpitalu, ale nikomu nie zagraża już śmierć.
Pierwsze zgłoszenie o niebezpiecznym napastniku toruńska policja otrzymała w poniedziałek o godz. 4.45. - Mężczyzna atakował przechodniów ostrym narzędziem o długości ok. 50 cm, najprawdopodobniej maczetą. Pierwsze zgłoszenie było od kobiety, która szła wzdłuż Szosy Chełmińskiej. Ona zgłosiła uraz twarzy i wówczas zaczęliśmy szukać tego mężczyzny - powiadomiła PAP tamtejsza komenda.
Zobacz:
Breivik wyjdzie z więzienia? Morderca ma plan, będzie przemawiać w sądzie
Rewolucja w Polskim Ładzie? Przedsiębiorco, bądź czujny
Andrzej Duda charytatywnie szusował na nartach. A potem wyraził opinię o Polskim Ładzie
Sprawcą jatki w Toruniu miał być Luka L., Polak o prawdopodobnie zagranicznych korzeniach. - W okolicach Ronda Pokoju Toruńskiego udało się zatrzymać 21-latka. To Polak, mający jednak być może zagraniczne korzenie. Do szpitala w wyniku zadawanych przez niego ostrym narzędziem ciosów trafiły łącznie trzy osoby. Dwie kobiety i mężczyzna. Jedna kobieta ma uraz twarzy, a druga dłoni. Mężczyzna ma uraz twarzy - relacjonowała policja.
Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że rannych było więcej niż trzech. Osobom, które trafiły do szpitala, nie grozi utrata życia. Jedna ofiara po starciu z 21-latkiem może mieć amputowanego palca u ręki. Inny przechodzień ma rany na twarzy.
Policja cały czas sprawdza wszystkie zagadnienia w tej sprawie. Według RMF FM, napastnik znajdował się prawdopodobnie pod wpływem środków odurzających. Wstępnie przyjęto kwalifikację czynu jako uszkodzenie ciała, ale niewykluczona jest zmiana, co zależeć będzie od opinii biegłego.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo