Była w latach 90. znacznie większa życzliwość między politykami. I to niezależnie od opcji, którą reprezentowali. Różnili się poglądami, ale szanowali. Dziś jest inaczej, panuje wszechobecna wrogość, nieufność, wzajemna niechęć – mówi Salonowi 24 Eugeniusz Kłopotek, były poseł PSL, dziś wójt gminy Warlubie.
W ostatnim czasie mamy do czynienia z wieloma wyskokami polityków różnych opcji. Dziwne wpisy w mediach społecznościowych, prowokacyjne filmiki na YouTube. Często agresywne i prowokacyjne zachowania, lans. Głównie dotyczy to ludzi młodych. Czy jako poseł kilku kadencji widzi Pan różnicę między obecnym pokoleniem polityków a politykami z lat 90.?
Eugeniusz Kłopotek: (Śmiech). Mówiąc żartobliwie, to dawniej można było z kimś z przeciwnej strony barykady iść na wódkę. A dziś nawet napić się nie ma z kim, jeśli ktoś jest z innej strony. Tu oczywiście żartuję, ale mówiąc całkiem poważnie, była w latach 90-ych (ja posłem zostałem w drugiej ich połowie) znacznie większa życzliwość między politykami. I to niezależnie od opcji, którą reprezentowali. Różnili się poglądami, ale szanowali, lubili. Oczywiście, że różnice zdań, spory, nawet ostre, były. Ale był jakiś wzajemny szacunek. Dziś jest inaczej, panuje wszechobecna wrogość, nieufność, wzajemna niechęć.
Druga sprawa – dawniej jednak politycy byli bardziej ideowi. Zdecydowanie większej grupie ludzi zależało na dokonaniu realnych zmian, zrobieniu czegoś konstruktywnego, dobrego. Czy to dla Polski, czy regionu, który reprezentowali. Chcieli coś zmienić. Ja wiem, to był czas przemian, przełomu historycznego, więc może ta chęć zapisania się w historii wynikała właśnie z tego. Ale była. A dzisiaj bardzo często widać megalomanię, oderwanie od rzeczywistości. Szczególnie widać to u młodych polityków, którzy do Sejmu weszli na plecach bardziej doświadczonych kolegów. Co tam Sejm! Ja przecieram oczy ze zdumienia, gdy widzę jak bardzo młodzi ludzie zostają wiceministrami. Mówię, chłopcze, niczego jeszcze nie zrobiłeś, choćby w samorządzie terytorialnym, a już zostajesz wiceministrem?! I nic dziwnego, że potem tym ludziom woda sodowa uderza do głowy.
Przeczytaj też:
Przyszłość maluje się w ciemnych barwach. Pegasus to dopiero początek
Ale na początku lat 90. bardzo młody Radosław Sikorski zostawał wiceministrem obrony narodowej. Wtedy protesty też były. Poem był szefem MON, MSZ, marszałkiem Sejmu. Niezależnie jednak od oceny Sikorskiego, same nominacje dla młodych ludzi to nie jest zjawisko typowe dla obecnych czasów?
Jednak przykład Radosława Sikorskiego jest zupełnie inny. Na początku lat 90. był młody, ale doskonale znał języki, co w polskiej polityce nie było wtedy częste. Był obeznany w świecie, co było jeszcze rzadsze. Wreszcie – miał już doświadczenie, miał ten wątek, różnie oceniany w Afganistanie, gdzie był korespondentem. Na pewno nie był człowiekiem znikąd. A tu młodzi ludzie, bez żadnego doświadczenia, zostają wiceministrami. Potem tracą kontakt z rzeczywistością. To zresztą nie dotyczy tylko partii rządzącej.
Obserwowałem to podczas ostatniego kongresu Polskiego Stronnictwa Ludowego, gdzie ludzie bardzo młodzi chcieli całkowicie przejąć Stronnictwo. Nie udało im się, mądrość działaczy zwyciężyła. Mamy młodego prezesa, Władysława Kosiniaka-Kamysza i doświadczonego przewodniczącego Rady Naczelnej, Waldemara Pawlaka. To bardzo ważne także w kontekście przyszłych koalicji. Donald Tusk zupełnie inaczej podejdzie do rozmów z Waldemarem Pawlakiem, byłym premierem i byłym wicepremierem jego rządu, niż do rozmów z jakimś nieznanym mu młokosem.
Wywołał Pan temat PSL. Ludowcy po sondażach sprzed dwóch-trzech miesięcy byli już składani do grobu. Teraz nieco odbili w górę. Czy Polskie Stronnictwo Ludowe przetrwa trwający kryzys?
Ja do tych sondaży i zapowiedzi końca PSL podchodzę spokojnie, z dużym dystansem. Natomiast faktycznie od 2019 roku PSL popełniło masę błędów. Pierwszym było wejście w tzw. Koalicję Europejską przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przypomnę, że był to sojusz od lewicy po PSL. I dla naszego elektoratu był on niezrozumiały. Musieliśmy się tłumaczyć z wypowiedzi Jażdżewskiego, z akcji pro LGBT. Część wyborców odeszła, a wybory do Parlamentu Europejskiego i tak wygrał PiS. Ale ten błąd jeszcze się dałoby jakoś naprawić. Bo przecież wspólnie z PO jesteśmy w jednej grupie w Parlamencie Europejskim, więc to jest wyjaśnienie koalicji. Dużo większym błędem był sojusz z Pawłem Kukizem. Ja wtedy powiedziałem dość. Ale też widzimy, gdzie dziś jest Paweł Kukiz. Stąd teraz dobrze, że w stronnictwie jest refleksja, co do przyszłości, koalicji w nadchodzących wyborach.
I będzie jedna lista, jak sugerują niektórzy, czy może powinno być ich więcej?
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem jednej listy. Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że wcale nie daje ona wygranej. Ja wiem, że jest argument o ordynacji wyborczej. Problem w tym, że w polityce nie jest tak, że głosy się sumują. I jak pójdzie jedna lista, wyborcy lewicy na nią nie zagłosują bo przeszkadzać im będzie obecność bardziej konserwatywnych polityków. Wyborcy bardziej konserwatywni nie poprą z kolei tej listy z uwagi na obecność lewicy. Dlatego moim zdaniem będą albo dwie, albo trzy listy. Lewicowa, i bardziej centrowa, złożona z PSL i Polski 2050. Pytanie co zrobi Platforma Obywatelska. Być może dołączy do PSL i Polski 2050. Być może uzna, że jest na tyle mocna, że pójdzie samodzielnie. I wtedy listy będą trzy. PSL z Polską 2050, PO, Lewica.
I ostatnia kwestia – planuje Pan powrót do polityki parlamentarnej, start do Sejmu bądź do Senatu?
Mam tyle zajęć związanych z funkcją wójta gminy, że na razie o tym nie myślę.
Przeczytaj też:
Członkowie Rady Medycznej mają dość. Nie chcą już doradzać rządowi ws. epidemii
Mocne wystąpienie Tuska. "Nie macie prawa spojrzeć w oczy Polakom"
TVP o Radzie Medycznej w kilka sekund. W "Wiadomościach" znowu ważniejsze "tuskowe"
Komisja w sprawie podsłuchów za rządów PO-PSL? „Próba odwrócenia uwagi od Pegasusa”
Rocznica śmierci Pawła Adamowicza. Mocny komentarz Jacka Żakowskiego
Inne tematy w dziale Społeczeństwo