Już dziś są ludzie, mający w domu roboty np. sprzątające. Te urządzenia gromadzą na nasz temat ogromne ilości danych. Podobnie inteligentne telewizory, pralki, lodówki. Skoro nie możemy sobie poradzić w świecie ze smartfonem i komputerem, strach pomyśleć jak poradzimy sobie w rzeczywistości, w której inwigilować nas będą też pralka, lodówka i inne sprzęty domowe. Takich przysłowiowych Pegasusów będzie znacznie więcej – mówi Salonowi 24 dr Piotr Łuczuk, medioznawca, ekspert w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Koniec roku upłynął między innymi pod znakiem informacji o użyciu przez rząd Pegasusa wobec opozycji. Strona rządowa zaprzecza, z kolei opozycja chce komisji śledczej. Jednak niezależnie od tego jak sprawa się zakończy, wśród zwykłych internautów zaczęły się dyskusje na temat tego, jak takie programy mogą wpływać na ich życie, bo przecież mamy do czynienia z zupełnie inną formą inwigilacji, nie ze „starymi” podsłuchami?
Dr Piotr Łuczuk: Absolutnie nie zgodzę się, że to nowa forma. O wykorzystaniu rozmaitych programów szpiegujących mówił już ładnych parę lat temu Edward Snowden. Oczywiście sama osoba Snowdena, wątki afery prowadzące do Rosji, każą do jego osoby podejść bardzo ostrożnie i podważają mocno jego wiarygodność. Nie zmienia to jednak faktu, że o programach szpiegujących mówiło się już wtedy. I od lat eksperci w dziedzinie cyberbezpieczeństwa przestrzegają przed inwigilacją. Mówią, że smartfony rejestrują wszystko, że nie da się ich wyłączyć. A więc to zagrożenie jest nowe ale tylko w świadomości użytkowników. Bo istnieje od dawna.
Przeczytaj też:
Członkowie Rady Medycznej mają dość. Nie chcą już doradzać rządowi ws. epidemii
A na czym polega to „rejestrowanie wszystkiego” przez smartfony?
Na tym, że kamera w smartfonie, mikrofon, nagrywanie, mogą się włączyć w każdym momencie. I jak mówiłem – nie da się tego sprzętu wyłączyć, bo on pracuje cały czas, nawet gdy go niby wyłączymy. To tak naprawdę rejestrować może w każdej chwili. Dawniej sposobem było wyjęcie baterii z telefonu. Dziś baterie są ze smartfonami połączone tak, że nie da się ich wymieniać, są zintegrowane. I co za tym idzie – nie da się ich wyjąć.
Ale po co na przykład zwykłego „Kowalskiego” miałby rząd śledzić drogim Pegasusem, te podsłuchy to nie jest „zabawa elit”?
Przede wszystkim to ja nie mówię o Pegasusie, bo takich programów szpiegujących jest wiele. Posiadają je rządy, ale też wielcy giganci technologiczni, obce służby. A czasem szpiegowaniem nas zajmują się zwyczajni hakerzy.
Przykładowo przestępcy, chcący wyłudzić nasze dane do przelewów?
Oczywiście, że tak, ale nie tylko oni. Niedawno miałem do czynienia z zupełnie kuriozalną sytuacją. Podczas szkolenia w jednej ze szkół dowiedziałem się o historii nastoletniej hakerki, która włamywała się ludziom na komputery. Nie po to, by coś im kraść, szkodzić. Dla zabawy, podglądała co robią. A więc szpiegują nas wszyscy, w różnych celach. I niepokojące jest to, że gdy od lat były alarmy, że jest takie zagrożenie, ludzie tym się nie przejmowali. Dziś przejmują się tylko wtedy, gdy wybuchnie jakaś już bardzo głośna afera. A i tak, kilka lat po sprawie Snowdena wielu Amerykanów pytanych w ankietach myliło go z Julianem Assange, twórcą WikiLeaks.
Jarosław Kaczyński pytany o sprawę Pegasusa mówił, że wystarczy jak on, korzystać ze starego telefonu?
To jest jedno rozwiązanie – jak nie jesteśmy w stanie rozpoznać zagrożeń, stawić im czoła, to zrezygnujmy ze smartfona. Wyłączmy internet. Ale problem polega na tym, że jako społeczeństwo uzależniliśmy się od technologii. Ciężko dziś wyobrazić sobie świat bez smartfonów i komputerów, z telefonem na kablu. Ba, dziś nie ma już możliwości wspomnianego wyjęcia baterii ze smartfona. Z kolei w przypadku laptopów coraz częściej ludzie ich nie wyłączają, tylko zamykają.
Bo to wygodne, a sprzęt i tak przestaje pracować.
On się hibernuje, ale w tle pracuje cały czas. I ja nieraz słyszę pytania studentów jak to jest, że nie wpisywali nic w wyszukiwarce a dostali spersanolizowaną reklamę na podstawie ich rozmów ze znajomymi. To się dzieje. Profesor Shoshana Zuboff w swej pracy „Wiek Kapitalizmu Inwigilacji” pisze, że giganci przestali nas traktować jako klientów. My dla nich jesteśmy dziś produktem.
Często słyszymy zdanie „niech inwigilują, nie mam nic do ukrycia”?
To nie tak. Pamiętajmy, że tu nie chodzi tak naprawdę o inwigilację starego typu, poznanie jakichś pikantnych szczegółów życia ludzi. Tu faktycznie można być bezpiecznym, jeśli się żyje „normalnie”. Ale w nowoczesnej, permanentnej inwigilacji chodzi o to, że gromadząc na nasz temat informacje, programy szpiegujące tworzą odpowiedni algorytm. Na jego podstawie mogą sprzedać nam takie, a nie inne produkty. Zmusić do określonych zachowań. Abyśmy zastanawiając się nad produktem a lub b, zawsze wybrali produkt a. I nasze dane są sprzedawane na każdym kroku. Co więcej – często sami na to pozwalamy. Bo ile razy instalujemy jakieś aplikacje klikamy kolejne zgody, dające tej aplikacji dostęp do zdjęć, smsów, itd. Wielu z nas bezwiednie to robi.
Śledzą nas głównie firmy prywatne, nie rządy?
Te programy szpiegujące to rzecz jasna ogromny biznes. Ale wykorzystywane mogą być także przez służby specjalne, przestępców. A jak zmuszają nas do zakupu produktu, tak mogą nam sugerować głosowanie na kogoś. Ta inwigilacja jest na wielu polach.
Rezygnacja z korzystania z nowoczesnych technologii nie wchodzi jednak w grę. Czy w takim razie należy postawić na drogę środka, na przykład inny laptop, gorszej jakości, tańszy, tylko do przelewów, inny sprzęt do rozrywki, inny do pracy itd.?
Droga środka zawsze jest dobra. A na poważnie – z pośrednich rozwiązań korzystają sami hakerzy. Więc warto trzymać się paru zasad. Przede wszystkim – miejmy świadomość, że jesteśmy śledzeni. Uważajmy przy instalowaniu aplikacji – co instalujemy, jakich zgód przy tym udzielamy. Dobrym rozwiązaniem jest zakup taniego, uproszczonego laptopa – bez rozbudowanych funkcjonalności, w którym korzystać można głównie z przeglądarki. I z tego laptopa róbmy przelewy i sprawdzajmy na nim konto bankowe. I co ważne – korzystajmy z internetu lepiej z kabla niż WiFi, a już na pewno unikajmy sieci WiFi w hotelach, miejscach publicznych. Wyłączajmy po pracy laptopy itd. Tych rozwiązań jest wiele, problem w tym, że często z lenistwa z nich nie korzystamy. A tymczasem problem się jeszcze znacznie nasili.
Jeszcze bardziej się nasili?
Proszę zwrócić uwagę, że coraz popularniejszy jest internet rzeczy. Że są już ludzie, mający w domu roboty np. sprzątające. Te urządzenia gromadzą na nasz temat ogromne ilości danych. Podobnie inteligentne telewizory, pralki, lodówki. Inteligentne domy, które powstają coraz częściej. Ta technologia nas otacza, a rewolucja, czy ewolucja, dzieje się na naszych oczach. To wielkie wyzwanie dla w kwestii cyberbezpieczeństwa. A skoro nie możemy sobie poradzić w świecie ze smartfonem i komputerem, strach pomyśleć jak poradzimy sobie w rzeczywistości, w której inwigilować nas będą też pralka, lodówka i inne sprzęty domowe. Takich pegasusów będzie znacznie więcej.
Przeczytaj też:
Mocne wystąpienie Tuska. "Nie macie prawa spojrzeć w oczy Polakom"
TVP o Radzie Medycznej w kilka sekund. W "Wiadomościach" znowu ważniejsze "tuskowe"
Komisja w sprawie podsłuchów za rządów PO-PSL? „Próba odwrócenia uwagi od Pegasusa”
Rocznica śmierci Pawła Adamowicza. Mocny komentarz Jacka Żakowskiego
Inne tematy w dziale Społeczeństwo