Kuria w Bielsku-Białej odpowiedziała na pozew ofiary księdza. Pyta, czy mężczyzna, który w wieku 12 lat padł ofiarą pedofilii jest homoseksualistą i czy relacja z księdzem nie była dla niego źródłem satysfakcji.
Ofiara księdza pedofila, dorosły już Janusz Szymik ponad pół roku temu pozwał diecezję bielsko-żywiecką do sądu cywilnego i chce zadośćuczynienia w wysokości 3 mln zł. W jego opinii diecezja "totalnie zignorowała wniosek o zawarcie ugody". Sprawę tę opisywał na początku czerwca Onet.
Ksiądz przyznał się do pedofilii
Onet ustalił również, że oskarżany ks. Jan W. przyznał się podczas procesu do tego, że współżył z 12-letnim wówczas ministrantem Januszem Szymikiem. Stwierdził jednak, że doszło tylko do kilku kontaktów. W 2017 roku ksiądz otrzymał 5-letni zakaz publicznego wypełniania posługi kapłańskiej, spowiadania, a także, ze względu na pokutny charakter kary, nakaz przebywania w miejscu odosobnienia.
Zobacz: "Jastrzębowski wyciska". Gościem Artur Dziambor - polityk Konfederacji
Nastolatek był zadowolony ze współżycia z księdzem
Pozew Janusza Szymika doczekał się odpowiedzi. Przygotowała ją w imieniu kurii mec. Anna Englert. Treść pisma insynuuje, by 12-letnie dziecko czerpało satysfakcję ze współżycia z dorosłym księdzem. Ponadto zarzuca mężczyźnie, że nie okazuje on żadnej traumy, mówiąc o minionych wydarzeniach.
Oprócz tego pełnomocniczka domaga się w piśmie "dowodu z opinii biegłego seksuologa na okoliczność ustalenia preferencji seksualnych powoda, w tym w szczególności ustalenia orientacji seksualnej powoda", czyli Janusza Szymika.
Kuria chce również przesłuchania ofiary "na fakty związane z relacją powoda z księdzem, charakteru tej relacji, okazywania przez powoda zadowolenia z utrzymywania relacji intymnej z k. Janem W. [...] czerpania przez powoda korzyści, w tym materialnych, z utrzymywania relacji z ks. W.", a nawet "braku stosowania przez ks. W. względem powoda przemocy, groźby czy podstępu" w utrzymywaniu kontaktów seksualnych z pokrzywdzonym.
Zobacz: Trzech Polaków zginęło na Słowacji. Prokuratura zbada sprawę
Dodano również, że pozwana diecezja "przeczy, aby relacja, jaka łączyła powoda z ks. W. oparta była na zniewoleniu czy ubezwłasnowolnieniu, wręcz przeciwnie: relacja ta była oparta na dobrowolności i wzajemnych korzyściach".
Trudno mówić tutaj o czerpaniu satysfakcji z relacji 12-latka z dorosłym mężczyzną. Przypomnijmy, że wiek zgody, czyli minimalny wiek, od którego dana osoba jest uznana za zdolną do wyrażenia ważnej prawnie zgody na czynności seksualne z inną osobą, wynosi w Polsce 15 lat.
Ofiara nie mówi prawdy?
Diecezja podważa również wiarygodność ofiary, która o swojej krzywdzie opowiedziała Onetowi po raz pierwszy we wrześniu 2020 r. Wówczas Szymik twierdził, że nie tylko był przez księdza molestowany, ale również gwałcony w latach 1984-1989. Kuria powołuje się na zeznania z procesu kanonicznego prowadzonego przeciwko ks. W. Ksiądz przyznał się w nim, że utrzymywał kontakty seksualne z małoletnim, jednak tylko w latach 1987-1988, a ich relacja ograniczyła się do kilku stosunków.
Ponadto diecezja bielsko-żywiecka podważa fakt odpowiedzialności za czyny księdza, ponieważ kiedy dochodziło do przestępstw, duchowny był księdzem archidiecezji krakowskiej, podczas gdy bielska diecezja powstała dopiero w 1992 r., wobec czego "brak jest w tym przypadku jakiegokolwiek następstwa prawnego", a zatem również i brak jest odpowiedzialności.
Zobacz: Kościński o problemach z Polskim Ładem. Nieścisłości będą skorygowane
"Istotne z punktu ustalenia odpowiedzialności kościelnych osób prawnych czy terytorialnych jednostek organizacyjnych kościoła będących osobami prawnymi jest moment zaistnienia danego zdarzenia" – twierdzi pełnomocniczka, a w dalszej części pisma wskazuje, że spotkania księdza i nastolatka były prywatne, co oznacza, że duchowny nie wykorzystywał stosunku zależności, który był między nimi.
"Spotkania odbywały się nie tylko na plebanii, ale także poza nią [...] takie spotkania były zatem prywatnymi spotkaniami [...], w których powód uczestniczył dobrowolnie i nie miały one związku z wykonywaniem przez Jana W. posługi [...] Do kontaktów seksualnych dochodziło nie podczas wykonywania powierzonych obowiązków, ale przy okazji ich wykonywania" - czytamy.
W dalszej części diecezja podważa to, by znajomość z księdzem była dla ofiary w jakikolwiek sposób traumatyczna. Na sam koniec pełnomocniczka zwraca uwagę, że z punktu widzenia roszczeń cywilnych sprawa Janusza Szymika dawno się przedawniła, wobec czego Szymik nie ma podstaw prawnych, by ubiegać się o zadośćuczynienie.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo