Senator Krzysztof Brejza i jego żona mec. Dorota Brejza złożyli do sądu pozew cywilny wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o aferę związaną z Pegasusem i podsłuchami.
Brejza pozywa Kaczyńskiego
- Pozywamy prezesa PiS pana Jarosława Kaczyńskiego za insynuacje łączące Krzysztofa Brejzę z jakimkolwiek przestępstwem, pozywamy za umiejscawianie Krzysztofa Brejzy w kontekście aferalnym i tworzenie insynuacji, które mają w opinii publicznej wywołać wrażenie, że coś jest na rzeczy - poinformowała mec. Dorota Brejza, która jest adwokatem i pełnomocnikiem męża.
Pozew wobec Jarosława Kaczyńskiego, z żądaniem przeprosin, został złożony w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy.
Chodzi o sugerowanie przez Kaczyńskiego w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" powiązania senatora Brejzy z "aferą inowrocławską". Prezes PiS został zapytany, czy wiedza uzyskana dzięki systemowi Pegasus była używana w sztabie wyborczym PiS podczas kampanii w 2019 roku, jak sugeruje to opozycja.
- Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca. Przypominam, że on sam pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego - mówił Kaczyński.
Afera fakturowa w Inowrocławiu
Tzw. afera fakturowa dotyczy wyłudzania pieniędzy z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia za pomocą lewych faktur w latach 2015-2017. Zarzuty, w śledztwie prowadzonym w Gdańsku, do tej pory usłyszało 18 osób, a łączna kwota szkody wyrządzonej Urzędowi Miasta Inowrocław oraz Centrum Kultury i Sportu Ziemowit w Kruszwicy przekracza 300 tys. zł. Główną podejrzaną jest Agnieszka Ch., była naczelnik Wydziału Kultury, według mediów przez lata związana z PiS.
11 października 2017 r. CBA wszczęło kontrolę w Urzędzie Miasta Inowrocławia, a 20 października, po jej wstępnych ustaleniach, weszło do biur urzędu miasta, Kujawskiego Centrum Kultury oraz prywatnych mieszkań. Agenci z gdańskiej delegatury CBA znaleźli dokumenty dotyczące przetargów i umów, faktury, zabezpieczyli też zawartość komputerów. Kilka dni później prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniach CBA oraz prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy.
Ojciec senatora KO otrzymał wezwanie do prokuratury
Dziś prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, ojciec senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, otrzymał wezwanie do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w charakterze podejrzanego.
- Dostałem właśnie informacje, że jest odwet ze strony służb PiS - rano przyjechali panowie do mojego taty i poinformowali go, że jest wezwany do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przez pana Michała Kierskiego, samego prokuratora okręgowego, w charakterze podejrzanego. Traktuję to jako odwet poprzez uderzenie w mojego ojca, zemstę za to, że wczoraj zapowiedzieliśmy pozew wobec Kaczyńskiego, ale też zemstę za ujawnienie całej tej niegodziwości, szeregu przestępstw, związanych z nielegalną inwigilacją opozycji - mówił senator KO. Zwrócił uwagę, że pod tą decyzją nie podpisała się prokurator prowadząca sprawę, tylko sam prokurator okręgowy w Gdańsku.
Brejza: Nie dam się zastraszyć neoesbeckimi metodami
Brejza powiedział, że w przeszłości dwukrotnie zwracano się z wnioskiem o zgodę na kontrolę operacyjną jego telefonu, choć nie przedstawiono mu żadnych zarzutów, ani nie toczyło się przeciw niemu żadne postępowanie.
- Apeluję do prokuratora Kierskiego, prokuratora (generalnego Zbigniewa) Ziobry i prokuratora (krajowego Bogdana) Święczkowskiego o natychmiastowe ujawnienie wniosków o kontrolę operacyjną mojego numeru telefonu, nie mam nic do ukrycia, ujawnijmy to, co miało miejsce w 2019 roku, a szef CBA niech się wytłumaczy, dlaczego kłamał w piśmie z maja 2019 roku - dodał.
Przekonywał, że nie da się zastraszyć i "uderzenie w rodzinę" nie robi na nim wrażenia. - Mój tata był w grudniu 1981 roku zatrzymany przez SB i z tymi neoesbeckimi metodami (...) sobie poradzimy - mówił senator.
Tusk nie był inwigilowany Pegasusem
Polityk w 2019 r. był szefem kampanii wyborczej ugrupowania, a zgodnie z informacjami od specjalistów z Citizen Lab w Toronto, jego telefon miał być hakowany 33 razy. Jak ujawnił, politycy PO sprawdzają swoje telefony pod kątem, czy były szpiegowane.
- Trwa sprawdzanie różnych telefonów. Wiem, że ujawnione przypadki inwigilacji Pegasusem to tylko urywek większej układanki, całego systemu kontrolowania opozycji przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego - w rozmowie z Interią deklarował Brejza. Chodziło m.in. o telefony Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska.
Jak podaje Interia, złośliwe oprogramowanie nie było używane na telefonie Donalda Tuska. A jeśli było, to nie potrafili tego potwierdzić eksperci. - W czasie, w którym możliwe było zbadanie telefonu, nie był on zainfekowany - potwierdził Interii Jan Grabiec, rzecznik PO. Grabiec nie odpowiedział nam na pytanie czy u któregokolwiek z polityków PO, który sprawdzał swój telefon pod kątem obecności Pegasusa, doszło do zainfekowania systemu.
Telefon Brejzy hakowany 33 razy
Agencja prasowa Associated Press podała pod koniec grudnia ub. roku, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był w 2019 r. senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r.
Także organizacja Amnesty International (AI) poinformowała, że niezależnie potwierdziła, iż "potężne oprogramowanie szpiegowskie izraelskiej firmy NSO Group" zostało użyte do zhakowania senatora KO Krzysztofa Brejzy, gdy prowadził kampanię wyborczą opozycji w wyborach parlamentarnych w 2019 r.
Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński potwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że polskie służby dysponują programem Pegasus. "Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział w wywiadzie dla "Sieci". Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.
ja
Krzyże w budynkach publicznych są ok, ale w polityce na religię nie powinno być miejsca Finał batalii sądowej Żulczyka z Dudą. Zapadł wyrok za "debila" Dymisji Nowak nie będzie. Czarnek usłyszał pytanie, czy jest... głuchy Poseł PiS proponował reglamentowane ceny żywności. Wyjaśnia, o co mu naprawdę chodziło Po szczepionce staniesz się homoseksualistą? Korwin: za tym się kryje jakaś dziwna afera
Inne tematy w dziale Polityka