Program "Sprawa dla reportera" ostatnio przypomina groteskę - ludzka tragedia miesza się z rytmami disco polo i wesołymi pląsami.
"Sprawa dla reportera" - program niegdyś oglądany i uwielbiany przez masy, stał się obecnie przedmiotem drwin. Coraz częściej pojawiają się też kontrowersje związane z realizacją reportaży oraz ich nierzetelnością, co było nawet tematem dyskusji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Etyki Mediów.
Mąż zabrał jej dzieci, w programie musiała słuchać disco polo
Bohaterką ostatniego odcinka sprawy dla reportera była pani Maryna - Ukrainka, która wyszła za mąż za Polaka i urodziła mu trójkę dzieci. Najmłodszy syn został pod jej opieką, a dwójka starszych dzieci trafiła do ojca. Sprawa między nimi jest niezwykle skomplikowana. Mimo że kobieta ma prawo do opieki nad dwójką pozostałych dzieci, jej mąż ogranicza ich kontakt i nastawia je przeciwko matce.
W dalszej części programu Elżbieta Jaworowicz przeszła do dyskusji, w której udział wzięli m.in. mecenas, filozof i były policjant. Sama rozmowa musiała być dla kobiety dość trudna, mecenas, wykazując brak empatii, zarzucił jej bowiem, że wszystko zrzuca na to, że jest Ukrainką i przez to ofiarą dyskryminacji.
Zobacz: Klaudia Jachira wkręcona! Internauta podał się za dziennikarza BBC
Śpiewał żono moja, ona zalewała się łzami
Dyskusję zakończył niespodziewanie występ gwiazdy disco polo - Paweł Jasionowski z grupy Masters wykonał z playbacku utwór "Żono moja", który kojarzył się kobiecie z mężem, z którym pozostaje w separacji.
Podczas występu kobieta zalewała się łzami, na końcu skonsternowana zaczęła się śmiać. Prowadząca poruszała się w rytm muzyki i śpiewała wraz z gwiazdą disco polo, a chirurg, który również brał udział w dyskusji, dotykał kobiety i całował ją w głowę.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura