Stołeczna policja poinformowała o pierwszych mandatach za zbyt szybką jazdę, wystawionych według nowego taryfikatora. Tylko w stolicy 1 stycznia ukarano co najmniej kilkanaście osób po 1,5 tys. i 2,5 tys. złotych.
- Już po kilkanaście mandatów po 1500 zł i 2000 zł nałożyli policjanci warszawskiej grupy "SPEED". Rekordzista pędził Mostem Siekierkowskim blisko 160 km/h. Oznacza to mandat w wysokości 2500 zł i utratę prawo jazdy - podała stołeczna policja w sobotę wieczorem.
Czytaj:
- Kolejny kierowca zatrzymany na Trasie Siekierkowskiej. Tym razem pędził blisko 180 km/h, mając sądowy zakaz kierowania pojazdem i blisko 2 promile alkoholu w organizmie - dodano w kolejnej relacji.
Kierowcy łamiący przepisy żalą się na zaostrzenie kar od nowego roku na forach internetowych. Publikują też zdjęcia mandatów w sieci.
- Smuteczek dziś z grupy na FB Warsaw Night Racing. Jakże mi przykro… - ironizował dziennikarz "Do Rzeczy" Łukasz Zboralski.
Większość internautów w komentarzach popiera nowe przepisy. Znajdują się jednak ci, którzy uważają, że wyższe mandaty to tylko i wyłącznie sposób na łagodzenie skutków kryzysu inflacyjnego.
Zaostrzenie kar drogowych
Zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów mandat za przekroczenie prędkości do 30 km/h wyniesie do 400 zł. Przy przekroczeniu prędkości od 31 do 40 km/h zapłacimy co najmniej 800 zł, a dalej - o 41-50 km/h - 1 tys. zł; o 51-60 km/h - 1,5 tys. zł; o 61-70 km/h - 2 tys. zł; o 71 km/h i więcej - 2,5 tys. zł. Kwoty te wzrosną dwukrotnie w przypadku recydywy.
Podwyższona została również górna mandatu za niewskazanie na żądanie uprawnionego organu, kto w danym miejscu i czasie prowadził pojazd. W takim wypadku mandat będzie mógł wynieść nawet 8 tys. zł.
Zobacz więcej: Nowy taryfikator mandatów w 2022 r. Wpadniesz i możesz się nie wypłacić
GW
Inne tematy w dziale Polityka