Wcześniejsze wybory nie są na rękę opozycji, bo ich nie wygra. Ale nie są też na rękę rządzącym, bo w czasie kryzysu i drożyzny byłoby to ryzykowne – mówi Salonowi 24 prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
Co było najważniejszym wydarzeniem politycznym w Polsce w 2021 roku?
Prof. Henryk Domański: Trudno mówić tu o konkretnym wydarzeniu. Ale najważniejszym w moim odczuciu czynnikiem, który miał ogromny wpływ na nasze życie publiczne była sytuacja na granicy wschodniej, spór z Białorusią. Pojawił się kryzys migracyjny, z jakim wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Oczywiście ogromne znaczenie miała wciąż pandemia, ale ona nie była zjawiskiem nowym, trwa już od dłuższego czasu. Inną ważną kwestią była oczywiście inflacja i idąca w ślad za nią drożyzna. Wzrost cen żywności odczuło wielu Polaków. I tak jak kryzys na granicy działał na korzyść rządzących, tak wzrost cen odwrotnie.
Czytaj też:
Wcześniejsze wybory? Równie dobrze prezes może ogłosić, że idzie na emeryturę
Kaczyński nie ma wyjścia. Tylko jedno uratuje poparcie dla rządu PiS
A z wydarzeń stricte politycznych?
Oczywiście można by wskazać tutaj na powrót Donalda Tuska. Były premier wrócił do polskiej polityki, na nowo został liderem Platformy Obywatelskiej. To wydarzenie istotne o tyle, że po pierwsze, wzbudziło wielkie nadzieje w elektoracie antyrządowym. Po drugie, nie tylko zahamowało spadek poparcia dla PO, ale wręcz zwiększyło to poparcie. Od lipca w pierwszym okresie po powrocie Tuska nastąpił wzrost o 5-6 proc. PO udało się utrzymać pozycję głównej siły opozycyjnej. Ale z drugiej strony powrót nie przyniósł takich efektów, jakich oczekiwali zwolennicy opozycji. Wspomniany wzrost poparcia w pewnym momencie wyhamował. Nie stało się tak, że PO znów jest liderem sondaży. Faworytem wciąż jest partia rządząca.
Ostatnio pojawiły się pogłoski mówiące o tym, że PiS może zdecydować się na wcześniejsze wybory. Czy jest możliwe, że w 2022 roku pójdziemy do urn?
Moim zdaniem nic nie wskazuje na to, by miały się odbyć wcześniejsze wybory. Po prostu nikomu się one nie opłacają. Żadnej partii opozycyjnej, bo według sondaży każda z nich przegrywa wybory. Połączenie tych ugrupowań nie udało się i nie widać, by miało się udać w przewidywalnej przyszłości. Zdecydowanym faworytem tych wyborów byłaby więc partia rządząca. Ale nie jest też w jej interesie by teraz, w dobie kryzysu i drożyzny wybory te przyśpieszać.
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka