Po godzinie 21.35 polskiego czasu rozpoczęła się rozmowa telefoniczna prezydentów Joe Bidena i Władimira Putina. Przywódcy USA i Rosji przez 50 minut dyskutowali o rozlokowaniu wojsk przy granicy z Ukrainą i groźbie ataku militarnego na ten kraj ze strony Kremla.
Według światowych mediów Biden zamierzał zaproponować Rosji stworzenie kanału dyplomatycznego, dzięki któremu obie strony mogłyby podjąć próbę wyjścia z kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. To jednak nie zmienia faktu, jak mówił w środę wysokiej rangi przedstawiciel administracji amerykańskiej, że USA są gotowe odpowiedzieć na "jakąkolwiek inwazję Rosji na Ukrainę".
Zobacz:
Izrael zaskoczy świat? Planują rewolucyjne podejście do Omikrona
Tak Morawiecki zachęcał do szczepień. Złożył też kondolencje rodzinom ofiar pandemii
Marines wyrzucani ze służby. USA nie patyczkują się z niezaszczepionymi żołnierzami
Agencje podawały, że prezydent Biden ma zamiar także wyrazić swoje "głębokie zaniepokojenie" obecnością rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą, których liczebność ocenia się na około 100 tys. i ostrzeże prezydenta Putina, że USA są "przygotowane do reagowania" w przypadku zagrożenia. Jak donosi źródło w Białym Domu, prezydent USA będzie także chciał, "aby rosyjskie wojska wróciły do swoich stałych miejsc dyslokacji".
AFP zaznacza, że ze swojej strony Putin jest także "przekonany", co podkreślił w noworocznych życzeniach dla Bidena, iż możliwy jest "skuteczny" dialog, "oparty na wzajemnym szacunku" i uwzględnieniu wzajemnych interesów narodowych.
Inicjatywa Kremla
Choć rozmowa odbywała się z inicjatywy rosyjskiej, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nie sprecyzował, czego miała dotyczyć. "Celem rozmowy jest kontynuacja dyskusji we wszystkich sprawach, które znalazły się w agendzie niedawnej rozmowy wideo" - powiedział Pieskow.
W środę rzeczniczka amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Emily Horne informowała, że przed czwartkową rozmową Biden konsultował się wcześniej w tej sprawie z przywódcami w Europie. "Administracja USA kontynuuje konsultacje z sojusznikami i partnerami europejskimi, co jest reakcją na "wzmocnienie sił militarnych Rosji na granicy z Ukrainą" - podkreślała w komunikacie Horne.
Spotkania i negocjacje dyplomatów Rosji i USA w sprawie sytuacji na granicy Rosji z Ukrainą oraz na temat szerzej pojętych kwestii bezpieczeństwa rozpoczną się 10 stycznia w Genewie. Delegacjom mają przewodniczyć wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow oraz zastępca sekretarza stanu USA Wendy Sherman.
- Podczas tych rozmów będziemy dążyć do uzyskania zdecydowanych gwarancji prawnych dla bezpieczeństwa Rosji ze strony USA, a mianowicie, że NATO nie przesunie się na wschód, a systemy uzbrojenia zagrażające Rosji nie zostaną rozmieszczone w pobliżu naszych granic - powiedziała w czwartek rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa.
Na 12 stycznia zaplanowano w Brukseli posiedzenie Komitetu Wojskowego NATO z udziałem szefów sztabów generalnych sił zbrojnych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Służby prasowe NATO podały, że posiedzenie Rady NATO-Rosja planowane jest na ten sam dzień. Moskwa potwierdziła otrzymanie propozycji tego terminu, ale jeszcze go nie zaakceptowała.
Czytaj:
Minister transportu szczerze o planach. "Nie stać nas na darmowe autostrady"
Nowe rewelacje od Czeczki. Kreml już wykorzystuje wersję zdrajcy do ataku na Polskę
Ktoś z konta GIS żartuje z Zakładem Pogrzebowym A.S. Bytom. W tle kilkaset zgonów
Rosja chce gwarancji
17 grudnia MSZ Rosji opublikowało propozycje dotyczące tzw. gwarancji bezpieczeństwa, których Moskwa domaga się od Zachodu. Jest to projekt "traktatu pomiędzy Federacją Rosyjską i Stanami Zjednoczonymi o gwarancjach bezpieczeństwa" oraz projekt umowy Rosja-NATO.
Administracja prezydenta Bidena oświadczyła w odpowiedzi, że niektóre z rosyjskich propozycji są nie do przyjęcia. Waszyngton i NATO powołały się na zasadę, że członkostwo w Sojuszu jest otwarte dla każdego kwalifikującego się kraju, a więc także dla Ukrainy.
To druga w tym miesiącu rozmowa obu prezydentów. Pierwsza, w formacie wideokonferencji, odbyła się 7 grudnia. Biden zagroził wtedy Rosji bezprecedensowymi sankcjami, jeśli zaatakuje ona Ukrainę, m.in. odcięcie Moskwy od międzynarodowego systemu bankowego SWIFT oraz inne restrykcje godzące w rosyjski system finansowy. Do tego USA miałyby w razie inwazji wzmocnić wschodnią flankę NATO i wesprzeć ukraińskie wojsko uzbrojeniem.
GW
Inne tematy w dziale Polityka