- Mateusz Morawiecki to bardzo zdolny, najzdolniejszy człowiek w polskiej polityce; jak się kogoś takiego ma w składzie, w zespole, to warto, by pracował dla Polski, a nie zabierać mu szanse - mówił wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii. Ode mnie też jest zdolniejszy, ale ja się z tego cieszę - dodał.
Kaczyński: Morawiecki to najzdolniejszy człowiek w polskiej polityce
Lider PiS pytany, czy premier Morawiecki pozostanie szefem rządu do końca kadencji podkreślił, że "zmiana premiera to szalony pomysł".
Na uwagę, że takie pomysły padają nawet wśród posłów klubu PiS w Sejmie, Kaczyński zauważył, że "każdy ma przeciwników".
- Mateusz Morawiecki to bardzo zdolny, najzdolniejszy człowiek w polskiej polityce. Jak się kogoś takiego ma w składzie, w zespole, to warto, by pracował dla Polski, a nie zabierać mu szanse. Często jego przeciwnicy mają coś przeciwko, bo nie podoba im się, że po prostu jest od nich lepszy. Ode mnie też jest zdolniejszy, ale ja się z tego cieszę. Nawiasem mówiąc, między mną a premierem Morawieckim jest taka sama różnica pokoleń, jak między premierem Olszewskim a mną - mówił Kaczyński.
- Krótko mówiąc, cieszę się z tego, że mamy w drużynie Morawieckiego, choć są tacy - szczególnie w tym samym pokoleniu, co Morawiecki - którzy patrzą na to inaczej. Ale takie jest życie - dodał.
Kaczyński pytany, czy myśli już o tym, jak układać listy wyborcze na następne wybory zaznaczył, że główna przesłanka jest taka, by wygrać wybory. - Musimy przemawiać do różnych elektoratów, choć bywają sytuacje trudne, czego doświadczaliśmy - przyznał.
Czytaj też:
Kaczyński o sprawie Mejzy
Lider PiS był też pytany dlaczego tak długo trwała historia z Łukaszem Mejzą.
- Ten temat jest już załatwiony. Proszę jednak pamiętać o jednej rzeczy. Mam wieloletnie doświadczenie, gdy jeszcze w latach 90. zaczepiano mnie, traktując jako największego złodzieja i bogacza równocześnie. Tymczasem - jak to kiedyś opisałem - miałem wówczas kota, który jest bezcenny, skromną pensję i stertę książek. A mimo to atakowano mnie, zaglądano mi pod kioskiem do portfela i żądano, bym wypisywał czeki. Nie było w tym grama prawdy, a ludzie wierzyli w moje rzekome bogactwo. Wiem też, że Mejzę zaatakowano, bo chodziło o zniszczenie sejmowej większości i zmianę układu sił w parlamencie. Te okoliczności również musiały być brane pod uwagę - oświadczył Kaczyński.
Szef PiS dopytywany o tłumaczenia Mejzy zaznaczył, że technicznie zawiesić go nie mógł, gdyż "nie jest w mojej partii".
- On się bronił w bezpośrednich rozmowach bardziej przekonująco niż na tej konferencji prasowej. My tę sprawę wyjaśnialiśmy i żadnego aktu oportunizmu nie było. Proszę jednak zderzyć tę historię Mejzy z historiami Gawłowskiego czy Grodzkiego. Proszę przypomnieć sobie, jak bezkompromisowo traktowaliśmy świętej pamięci senatora Koguta. To radykalna różnica standardów - zwrócił uwagę szef PiS.
Czytaj dalej:
KJ
Inne tematy w dziale Polityka