Średnio cztery razy na dobę strażnicy graniczni wzywają karetki pogotowia do wyziębionych imigrantów, koczujących przy granicy z Polską. Stanisław Żaryn - rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych - dodał, że czasem przybysze z dalekiego świata odrzucają oferowaną pomoc.
- Od początku kryzysu wytworzonego przez reżim Łukaszenki twardo zabezpiecza naszą granicę wschodnią. Nie zapominamy jednak przy tym o udzielaniu pomocy tym, którzy jej potrzebują - powiedział Żaryn.
Karetki na granicy
Do cudzoziemców zatrzymanych po nielegalnym przekroczeniu granicy - między 1 sierpnia a 20 grudnia - straż graniczna 520 razy wzywała zespoły ratownictwa medycznego.
Zobacz:
Wielka strata dla Afryki. Zmarł abp Desmond Tutu, laureat Nagrody Nobla
Masa odwołanych lotów. Omikron psuje szyki firmom i pasażerom
Polski Kościół deklaruje przyjęcie uchodźców w porozumieniu z rządem
- Oznacza to, że do osób potrzebujących pomocy funkcjonariusze wzywali karetkę średnio cztery razy na dobę. Oprócz tego pierwszej pomocy udzielali również sami funkcjonariusze i żołnierze przeszkoleni do takich działań - opisał.
Każda z formacji strzegących granicy z Białorusią posiada własne zespoły ratunkowe i jest wyposażona w sprzęt do ratowania życia. - W przypadku zagrożenia życia i zdrowia cudzoziemców każdemu udzielana jest profesjonalna pomoc - zapewnił Żaryn.
Wobec tych cudzoziemców, którzy trafili na tereny podmokłe i bagniste polskie służby wielokrotnie prowadziły akcje ratunkowe. Jak zaznaczył rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego, wsparcia służbom często udzielała straż pożarna. - W ostatnich miesiącach było wiele akcji tego typu, również skomplikowanych - przytoczył.
- Profesjonalna pomoc i szybka reakcja strony polskiej pozwoliły uratować życie tych osób. Często były one narażone na takie niebezpieczeństwo w wyniku celowych działań służb białoruskich, które wysyłają cudzoziemców w bardzo trudny teren - mówił.
Z drugiej strony wielu cudzoziemców chce jedynie przejechać przez nasze terytorium na Zachód i nie są zainteresowani żadnym kontaktem z polskim państwem, m.in. wielu z nich nie chce u nas składać formalnych wniosków – zaznaczył rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
- Takie osoby w kontaktach z polskimi funkcjonariuszami i instytucjami publicznymi próbują ukrywać swoją tożsamość, kłamią, nie podają skąd i w jaki sposób trafili na polską granicę - tłumaczył Żaryn.
W ostatnich tygodniach były takie sytuacje, iż skierowani do szpitali w Polsce imigranci próbowali uciec na własną rękę. Jeden z nich opuścił szpital i pozostawił członków najbliższej rodziny, z którą podróżował za lepszymi warunkami życia.
Mniejsza skala forsowania granicy
Minionej doby nielegalnie granicę próbowało pokonać 52 imigrantów. W stronę polskich mundurowych rzucano kamieniami, niektórzy używali też oślepiającego lasera.
GW
Inne tematy w dziale Polityka