Do końca lat 80. XX wieku duża część Polaków w Chicago zamieszkiwała dzielnicę Polish Village, potocznie nazywaną Jackowem od parafialnego kościoła świętego Jacka. Dzisiaj Polacy są już tam mniejszością. Dlaczego?
W polskiej dzielnicy Chicago, potocznie zwanej Jackowem, zamiast polskich cukierni, sklepów z pamiątkami z Polski czy biur podróży jak grzyby po deszczu powstają obecnie studia tatuażu, sklepy zoologiczne i popularne kluby. W miejsce dawnych polonijnych biznesów, takich jak restauracja Czerwone Jabłuszko, wyrastają budynki mieszkalne, a tam, gdzie stał polski sklep spożywczy, teraz jest kręgielnia. Obecnie tę dzielnicę zamieszkują przeważnie Meksykanie. Co się stało z Polakami?
Meksykanie wypierają Polaków
W dzielnicy Avondale wciąż widać oznaki polskości, jednak w ostatnich latach, wobec postępującej gentryfikacji, zmienia ona swój charakter - przekonuje dziennikarka Małgorzata Ptaszyńska-Kulujian.
- Jackowo od przynajmniej 20 lat określane jest jako "historic Polish district" (historyczna polska dzielnica). Polonia zamieszkiwała tam w latach 60., 70., 80. i 90. XX wieku. Dziś w Avondale wciąż są polskie kościoły, dwa polskie sklepy, restauracja Staropolska i biuro wysyłki paczek, ale językiem najczęściej słyszanym na ulicy jest angielski – mówi dziennikarka, która jest też administratorem sądów hrabstwa Cook.
Zwraca uwagę, że działały tam polskie kluby, sklepy, biznesy, polskie radio i telewizja. Od początku XXI wieku dzielnica zmienia swój charakter. Stała się miejscem zróżnicowanym etnicznie, w którym obok imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej mieszkają przybysze z Ameryki Łacińskiej, Filipin i Amerykanie.
- W 2012 roku Jackowo (...) uznano za najlepsze miejsce do inwestowania. Niektóre portale internetowe określały ją nawet jako jedną z najatrakcyjniejszych w Ameryce (...). Od 10 lat Jackowo przechodzi proces gentryfikacji. Wielu inwestorów i deweloperów buduje w Avondale mieszkania, które bardzo szybko się sprzedają – zauważyła Ptaszyńska-Kulujian, doktorantka na National Louis University (NLU).
Jej zdaniem na popularność Avondale wpływa przede wszystkim położenie blisko centrum Chicago i bardzo dobre rozwiązania komunikacyjne - kolejka miejska i dwie linie pociągu podmiejskiego. Dogodnemu dojazdowi sprzyja też usytuowanie dzielnicy wzdłuż jednej z głównych ulic miasta, Milwaukee Street.
Polonia przeprowadza się na przedmieścia i do innych stanów
Polonia przeprowadza się na przedmieścia - głównie na północnym zachodzie miasta (jak Des Plaines, Norridge, Harwood Heights, Park Ridge, Niles, Arlington Heights, Mount Prospect), a także na południowym zachodzie (Burbank, Justice i Bridgeview).
Pytana, czy to już faktycznie koniec pewnej epoki, Ptaszyńska-Kulujian nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
- Pesymista powie – oczywiście to koniec! Optymista powie – nie, to nowy, inny początek; Jackowo się rozwija, już nie jako dominująca polska dzielnica, ale multikulturowa, gdzie świetnie działają lokalne organizacje, sąd sprawiedliwości naprawczej hrabstwa Cook, gdzie pracują i udzielają się jako wolontariusze Polacy. Wciąż działa polska szkoła przy parafii św. Jacka. Jest się czym chwalić! Społeczność parafialna nadal jest aktywna – zapewnia.
Polonijny Kościół nadal tętni życiem
W jej opinii większość polonijnych parafii tętni życiem. Są tak prężne jak ludzie, którzy do nich należą.
- To ludzie tworzą Kościół. Osoba proboszcza też jest bardzo ważna, ale o kondycji parafii stanowią głównie wierni, którzy uczestniczą w mszach świętych i grupach parafialnych. Archidiecezja chicagowska łączy nieraz parafie z powodu spadku frekwencji czy kosztów utrzymania budynków. Dzięki wiernym większość polskich parafii jest jednak w dobrej kondycji – podkreśla Ptaszyńska-Kulujian.
Jako przykład podaje parafię św. Jacka, przy której działa sąd sprawiedliwości naprawczej (Restorative Justice Community Court) hrabstwa Cook. Jest tam szkoła, wiele grup parafialnych, a stowarzyszenia sąsiedzkie organizują swoje spotkania w budynkach parafialnych.
Starsza generacja odchodzi, a młodzież idzie z duchem czasu
Zdaniem Ptaszyńskiej-Kulujian także polonijne biznesy idą z duchem czasu. Rozwijają się zgodnie z potrzebami klientów, a wiele tych prowadzonych przez Polaków w aglomeracji chicagowskiej działa z sukcesem na rynku amerykańskim.
Polka przekonuje, że polonijne środki masowego przekazu bardzo szybko zaczęły wykorzystywać możliwości, jakie oferuje internet i media społecznościowe. Powstało wiele portali polonijnych, przez internet można słuchać każdej polonijnej radiostacji czy zamówić prenumeratę gazety.
Dziennikarka jest przekonana, że polonijna młodzież bynajmniej nie odrywa się od korzeni.
- Obecnie panuje moda na etniczność – młodzi amerykanie polskiego pochodzenia są dumni ze swojego pochodzenia, działają w polskich klubach na uczelniach amerykańskich, tańczą w zespołach polonijnych, zdają polskie matury i otrzymują stypendia od polonijnych organizacji – wylicza.
Przemiany obserwowane w Chicago przypisuje nie tylko odchodzeniu starszych generacji, lecz z duchem czasów.
- Dziś, kiedy wiele osób pracuje zdalnie z domu, nie ma znaczenia, gdzie mieszkasz. Ludzie lubią mieć większe domy i być bliżej natury, zmęczeni są korkami na ulicach i autostradach, drożyzną, wysokimi podatkami w Chicago, rosnącym poziomem przestępczości, a to bardzo ujemnie wpływa na jakość życia – zauważa.
Chicagowska Polonia przenosi się do innych stanów, często do Kolorado, Arizony, Florydy i Teksasu.
Czytaj dalej:
KJ
Inne tematy w dziale Polityka