Pandemia koronawirusa tak odbiła się na stanie portfela Lecha Wałęsy, że ten kolejny raz w wywiadzie przyznał się do bankructwa. - Nic nie przewiduję, mam prawie 80 lat, zostało łóżeczko - powiedział tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
"Super Express" zapytał noblistę, jak spędzi świąteczny czas. Nie tak dawno Wałęsa narzekał na brak pieniędzy i to, że musi się utrzymać za 6 tys. złotych emerytury. Wszystko przez to, że z powodu koronawirusa nie latał na zagraniczne, dobrze płatne konferencje w roli eksperta i świadka historii.
Zobacz:
- Mam chęci na prezenty, ale na razie nie mam za co ich kupić - wyznał tabloidowi były prezydent. - Byłem nawet za granicą, ale to wciąż mało pieniędzy. Parę groszy jest, ale to na długi. Mam za mało pieniędzy na prezenty. Podzielenie się opłatkiem, śledź jeden na cztery osoby będzie. Sam nie liczę na żaden prezent, tylko na żonę. I nie chcę nic od nikogo, żadnego prezentu pod choinkę - zarzekał się Wałęsa.
Po podwyżkach emerytur obecnie dawny lider "Solidarności" nie otrzymuje 6 tys. złotych, a aż 18 tysięcy! - Patrzę na to po robotniczemu. Dobre te pieniążki, ale inni jeszcze mają gorzej, to jak je przyjąć? - komentował, sugerując, że ich nie pobiera albo nie wydaje.
Dodatkowym problemem dla Wałęsy miała być żona, która - jeśli wierzyć relacji byłego prezydenta - wydaje wszystkie oszczędności. - Ito mnie przygniata, że za mało mam - oświadczył Wałęsa.
Czytaj:
GW
Inne tematy w dziale Polityka