Z jednej strony opozycja będzie musiała zrobić wszystko, aby zyskać zaufanie wyborców, przedstawić jakąś wspólną wizję programową. Z drugiej strony rząd będzie musiał zaprezentować takie działania, które sprawią, iż wyborcy dziś zniechęceni i zrażeni, do popierania tego rządu wrócą. Jedno jest pewne – kończy się czas wyłącznie PR. Zaczyna się prawdziwa polityka, realna rywalizacja o władzę. Cele są jasno określone. Obie strony będą starały się je osiągnąć – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, Instytut Piłsudskiego.
Ostatnio ukazały się dwa sprzeczne w zasadzie sondaże. Jeden mówi o tym, że tylko 30 proc. wyborców popiera rząd. A aż 43 proc. jest rządowi przeciwna. 23 proc. to głosy obojętne. Krytycznie oceniany jest też premier Mateusz Morawiecki. Dzień wcześniej był jednak inny sondaż. Mówiący o tym, że zdecydowana większość badanych uważa, że opozycja nie jest gotowa do przejęcia władzy. Zdanie takie ma nawet wielu sympatyków opozycji. Czy można określić, który z tych sondaży jest bliżej rzeczywistości?
Dr Andrzej Anusz: Oba są prawdziwe. Sondaż CBOS, wskazuje na jasny trend, którym jest zmęczenie, coraz większe, władzą, rządami Zjednoczonej Prawicy. Idzie za tym spadek poparcia dla formacji rządzącej i dla premiera Mateusza Morawieckiego. Jednak drugi sondaż, IBRIS dla „Rzeczpospolitej” pokazuje wyraźnie, że opozycja nie ma zaufania wyborców. Nawet tych nastawionych mocno antyrządowo. Czeka nas więc nas bardzo interesujący czas w polityce. Z jednej strony opozycja, będzie musiała zrobić wszystko, aby zyskać zaufanie wyborców, przedstawić jakąś wspólną wizję programową. Z drugiej strony rząd będzie musiał zaprezentować takie działania, które sprawią, iż wyborcy dziś zniechęceni i zrażeni, do popierania tego rządu wrócą. Jedno jest pewne – kończy się czas wyłącznie PR. Zaczyna się prawdziwa polityka, realna rywalizacja o władzę. Cele są jasno określone. Obie strony będą starały się je osiągnąć.
Przeczytaj też:
Od kiedy zerowy VAT na żywność? Minister finansów podał datę
Tylko pytanie, w jaki sposób będzie rząd może jeszcze wrócić do roli rozgrywającego – w czasie pandemii COVID-19, wojny o szczepionki, drożyzny, sporów międzynarodowych?
Tu bez wątpienia każdy z tych czynników ma ogromne znaczenie. Choć wydaje mi się, że najbardziej istotne będzie to, jak rząd poradzi sobie z drożyzną. Jeśli te tarcze antyrakietowe poskutkują, jeśli ludzie będą widzieć ich efekt, wtedy poparcie Prawo i Sprawiedliwość może odzyskać. Jeśli zaś efektów nie będzie, ten spadek może okazać się trwały.
Jakie są więc dziś największe problemy i szanse opozycji?
Po stronie opozycyjnej widzimy, że największym problemem są dziś wojenki z pozostałymi formacjami, przede wszystkim ostra rywalizacja tej Nowej Lewicy spod znaku Wiosny Biedronia i dawnego SLD Czarzastego z Koalicją Obywatelską. To wyraźnie inspirowane przez KO powstanie tej Polskiej Partii Socjalistycznej, jest wyraźnym sygnałem, że lekko nie będzie. Swoją drogą to przedwojenni działacze PPS, i niepodległościowi działacze mordowani za komuny, jak Kazimierz Pużak, przewracają się w grobie widząc, jak ich sztandar zagospodarowuje były zastępca Jerzego Urbana. Ba, ta partia nie ma nic wspólnego nawet z formacją Jana Józefa Lipskiego, czy Piotra Ikonowicza. Ale to tylko taka dygresja historyczna. Sam fakt podziału świadczy, że do ostrych walk między partiami opozycyjnymi będzie jeszcze dochodzić. Ten ostry podział będzie największym problemem wpływającym na wiarygodność ugrupowań opozycyjnych.
Szans na wspólną listę za bardzo nie ma?
Ja w jedną listę opozycji od początku za bardzo nie wierzyłem. I mówię tu o jednej liście od lewicy po PSL, bez Konfederacji, którą należy rozpatrywać jako całkowicie odrębny byt. Natomiast jedna lista całej opozycji z Lewicą, PSL, Koalicją Obywatelską i Ruchem Szymona Hołowni też była bardzo mało prawdopodobna. Sensowne za to byłyby dwie listy, bardziej centroprawicowa i lewicowa. Jednak wojna między KO a lewicą pokazuje, że i list może być więcej, i ostre konflikty. A to wśród wyborców opozycji na pewno nie poprawi jej notowań.
W PiS kilka lat temu tematem nr jeden był Smoleńsk. I partia rządząca zapowiadała ściągnięcie wraku i wyjaśnienie sprawy. Teraz są doniesienia, że Oleg Dieripaska, wtedy uważany za jednego z winowajców tragedii, buduje ambasadę w Berlinie oraz Baltic Pipe. Czy coś takiego może spowodować utratę głosów przez PIS?
Na pewno to, że Dieripaska jest zaangażowany w strategiczny projekt świadczy o niekonsekwencji rządzących. A tej niekonsekwencji jest bardzo wiele. Wystarczy spojrzeć na działania pana prezydenta Andrzeja Dudy. Niedawno mówił o zdradzie i juncie wojskowej Jaruzelskiego. A kilka lat temu Andrzej Duda zawetował ustawę o degradacji generałów. Dekomunizacja i lustracja zostały odpuszczone już dawno. I tak, zgadzam się – taka niekonsekwencja może być bardzo nie na rękę twardemu, albo najtwardszemu elektoratowi. On oczywiście na dzień dzisiejszy nie ma za bardzo gdzie pójść. Ale może nie zagłosować. A najtwardszy elektorat, czyli ci, którzy angażują się w wybory, roznoszą ulotki, angażują się w kampanie na Twitterze i w mediach społecznościowych, mogą tego nie robić. I to dla partii rządzącej może być potężny cios. Generalnie na dziś rząd i opozycja tracą. I obie strony będą miały do wykonania dużą pracę, by straty te odrobić.
Przeczytaj też:
Dramatycznie wysoka liczba zgonów na COVID-19. Nowe info ws. certyfikatów covidowych
Szrot: prezydent nie jest notariuszem rządu. Podpisze lex TVN?
Inne tematy w dziale Polityka