Bez Andrzeja Rozpłochowskiego, bez strajku w Hucie Katowice być może porozumień sierpniowych nigdy by nie zrealizowano. Bez wątpienia to dzięki Rozpłochowskiemu udało się w całym kraju zarejestrować Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność – mówi Salonowi 24 Tadeusz Płużański, historyk i publicysta, redaktor naczelny miesięcznika „Nasza Historia”.
Jak wspomina Pan zmarłego w Poniedziałek Andrzeja Rozpłochowskiego?
Tadeusz Płużański: To wyjątkowa postać, niezłomny wojownk o prawdę, niepodległość i wolność. Nigdy nie zszedł z prosto wytyczonej drogi. Stąd też był niekwestionowanym liderem Solidarności, głównie na Śląsku, legendą tego ruchu. Ale też był przez wielu uwielbiany, miał też jednak wrogów. Nienawidzili go komuniści, ale też część ludzi Solidarności, chodzi o działaczy tej drugiej, ugodowej wobec władz PRL strony. Poprzez swoją bezkompromisowość Andrzej Rozpłochowski cieszył się szacunkiem, wręcz uwielbieniem jednych i nienawiścią drugich. Te dwa uczucia towarzyszyły mu w zasadzie do samego końca.
Zmarł legendarny działacz opozycji. „Bez niego trudno sobie wyobrazić Solidarność”
Zmarły był liderem strajku w Hucie Katowice. Sam jednak zawsze podkreślał znaczenie Śląska i tego właśnie strajku. Jaką rolę odegrał ten właśnie region Solidarności?
Bez Andrzeja Rozpłochowskiego, bez strajku w Hucie Katowice być może porozumień sierpniowych nigdy by nie zrealizowano. Bez wątpienia to dzięki Rozpłochowskiemu udało się w całym kraju zarejestrować Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność. Andrzej Rozpłochowski bardzo twardo zabiegał o to, by obok trzech bardziej znanych porozumień – gdańskiego, szczecińskiego i jastrzębskiego – głośno przypominać porozumienie katowickie. Ono było zawarte najpóźniej, bo 11 września, a przeciągano w zasadzie jeszcze dłużej. Wynikało to z dwóch powodów – pierwszym była nienawiść, jaką komuniści żywili do Rozpłochowskiego. Drugim były same postulaty, dla władz PRL bardzo niebezpieczne. Konkretnie zagwarantowanie działań związku na terenie całego kraju.
Andrzej Rozpłochowski siedział w więzieniu, potem był za granicą. Ostatnio podejmował też jednak inicjatywy, na przykład angażował się w sprawie upamiętnienia działaczy Solidarności, czy dekomunizacji Powązek Wojskowych?
W PRL w latach 80-ch dostał mocno w kość, siedział w więzieniu, potem został zmuszony do wyjazdu z Polski. Udał się do USA. Po powrocie bardzo się angażował w upamiętnienie Solidarności. Wiele serca poświęcił tematowi dekomunizacji Powązek Wojskowych, podpisał naszą petycję w tej sprawie. Uważał, że nie może być tak, że komunistyczni dygnitarze i zbrodniarze spoczywają na najważniejszej dla Polaków nekropoli. Był bardzo energiczny, niedawno mówił mi o swoich planach. Niestety już ich nie zrealizuje. To ogromna strata dla Polski.
Przeczytaj też:
Zarzut dezercji dla Emila Cz.!
Nowe ustalenia ws. żołnierza-dezertera. Katował własną matkę, w Polsce czekał go sąd
Inne tematy w dziale Kultura