- Nogi odmawiają posłuszeństwa, bolą ręce, trudno się mówi. Gdy choroba zaczęła atakować kilka miesięcy temu, pierwsze reakcje hejterów brzmiały: "Waszczykowski przyszedł do studia pijany". O siódmej rano zwykle jeszcze nie piję - wyznał w rozmowie z Wirtualną Polską europoseł oraz były szef MSZ Witold Waszczykowski.
Witold Waszczykowski cierp na nieuleczalną chorobę neuronów ruchu (MND - motor neurone disease), która paraliżuje system nerwowy, utrudnia poruszanie się i mowę. O życiu z chorobą opowiedział portalowi Wirtualna Polska.
Choroba zmieniła życie Waszczykowskiego
Europoseł opowiedział o ciężkich początkach choroby:
Gdy choroba zaczęła atakować kilka miesięcy temu, pierwsze reakcje hejterów brzmiały: Waszczykowski przyszedł do studia pijany. O siódmej rano zwykle jeszcze nie piję
– stwierdził.
Dodal, że "nogi odmawiają mu posłuszeństwa, bolą ręce, trudno się mówi. W ostateczności może dojść do paraliżu."
Byłem przez wiele lat nauczycielem akademickim, uwielbiałem wykładać – dzisiaj to jest coraz częściej problem.
powiedział.
Dalej Waszczykowski opowiadał, jak choroba zmieniła jego pracę i życie.
Robię wszystko, co robiłem kiedyś, tylko znacznie wolniej i ostrożniej… Może przesadzam, że wszystko. Dawniej w wolnym czasie wychodziłem w Brukseli na spacer, piwo, na Grand-Place, teraz już spontanicznie tego nie zrobię. Korzystam z kul, krzesła inwalidzkiego, wózka elektrycznego, wsparcia ludzi, którzy mnie podwiozą. Jeszcze na szczęście nikt mnie nosić nie musi. Dwa lat temu mogłem się spakować w hotelu w 15 minut i ruszyć dalej, dzisiaj zajmuje mi to przynajmniej godzinę
- mówił w rozmowie z WP.
Zawsze dużo podróżowałem, działałem na polu międzynarodowym. Byłem parę miesięcy temu w USA w ramach Komisji Bezpieczeństwa przy Parlamencie Europejskim i średnio dawałem sobie radę. Delegacja musiała czekać, aż znajdziemy wózek, spowalniali tempo spaceru do mojego. Przy komputerze i telefonie mogę jednak pracować tak, jak poprzednio
– wyjaśnił były szef MSZ.
Waszczykowski o swojej chorobie: Nie oczekuję litości
Byly szef MSZ stwierdził w wywiadzie, że "ma te same wartości, to samo spojrzenie na świat".
Tyle że spoglądać muszę teraz uważniej, żeby na chodniku nie przewrócić się o byle krawężnik. Nie chcę jednak robić z siebie ułomnego celebryty, który na tej ułomności robiłby karierę w mediach. Nie domagam się i nie oczekuję żadnych forów, litości ani łaskawości. W dalszym ciągu jestem w stanie wspierać rząd i mam administracyjną pamięć słonia. To wielu przeciwnikom przeszkadza
– dodał.
Czytaj dalej:
KJ
Inne tematy w dziale Polityka