Nowe przepisy są to dobrze wycelowane narzędzia, wymierzone w konkretne obszary, w których mieliśmy największe problemy, czyli bezpieczeństwo pieszych, ograniczenie wypadków śmiertelnych. To są najpoważniejsze problemy na polskich drogach, z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić. Jeżeli przez 26 lat mandaty nie były waloryzowane, to te kary stały się bardzo niskie – mówi Salonowi 24 Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu brd24.pl.
Wchodzą w życie rozwiązania mające na celu poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Bardzo wzrosną mandaty, kary dla piratów drogowych. Jak ocenia Pan te zmiany?
Łukasz Zboralski: Wydaje mi się, że są to dobrze wycelowane narzędzia, z których teraz będzie mogła skorzystać policja, na której spoczywa teraz ciężar odpowiedniego użycia tych narzędzi. One są wymierzone w konkretne obszary, w których mieliśmy największe problemy, czyli bezpieczeństwo pieszych, ograniczenie wypadków śmiertelnych.
Nie rosną wszystkie mandaty, ale tylko za konkretne przewinienia – a więc stwarzanie zagrożenia dla pieszych, jazdę bez uprawnień, przekroczenie prędkości. To są najpoważniejsze problemy na polskich drogach, z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić. Jeżeli przez 26 lat mandaty nie były waloryzowane, to te kary stały się już bardzo niskie. Liczę, że zmiana przepisów wpłynie na kierowców, by przestrzegali przepisów.
Cieszą mnie też tzw. miękkie rozwiązania. To znaczy: znacznie surowiej karane będzie kolejne wykroczenie. Czyli ustawodawca przewidział prawo do błędu. Ale jeśli ktoś popełnia to samo wykroczenie, to już nie ma taryfy ulgowej.
Przeczytaj też:
Ofiar 13 grudnia było znacznie więcej. Ale wielu wierzy w mit mniejszego zła
Nie brak też jednak kontrowersji. Wzrastają, i to bardzo, kary za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. I bardzo dobrze, ale czasami określenie tego co jest terenem zabudowanym, co nie jest okazuje się problematyczne. I przypomina początkową scenę z kultowej komedii „Miś” Stanisława Barei. Czy nie obawia się Pan, że te ograniczenia często służyć będą „zastawiającym sieć” policjantom z suszarkami, a nie rzeczywistej poprawie bezpieczeństwa?
Wychodzę z założenia, że jeśli jest postawiony znak, to należy się do niego stosować. W Polsce często wielu użytkowników dróg ma nastawienie, że znak jest postawiony bez sensu, więc można przejść nad nim do porządku dziennego. I to często przynosiło tragiczne skutki. Oczywiście zgadzam się, że czasami te znaki są ustawione źle, za wcześnie itd. Ale kierowcy zamiast łamać przepisy, powinni stosować się do nich, a potem na przykład zgłosić, że w danym miejscu ich zdaniem znak o terenie zabudowanym jest postawiony nie tam, gdzie powinien.
Część środowisk lewicowych, w tym ruchy miejskie w stolicy bardzo krytycznie ocenia policję i Straż Miejską. Za rozdawanie odblasków. Ostatnio też fala krytyki spotkała akcję nawołującą do ostrożności pieszych. Przecież w odblaskach, czy wzywaniu do ostrożności na przejściach nie ma nic złego?
Nie ma, ale przyznam, że i sam wyśmiewałem akcje z odblaskami. Bo jeżeli przez kilkadziesiąt lat nie poprawiono bezpieczeństwa w sensie ograniczenia piractwa kierowców, to skupianie się na wyłącznie rozdawaniu odblasków pieszym, którzy najczęściej padają ofiarami wypadków, jest bez sensu!
Choć oczywiście odblaski poprawiają widoczność, nie ma w nich nic złego. Skoro przez nie 20, ale 30, 40 lat nie było wystarczających działań w kwestii bezpieczeństwa, działania zastępcze wywołują jedynie opór. Podobnie jest z akcją AMS w Warszawie. Ona budzi sprzeciw, bo jest skierowana wyłącznie do jednej grupy, czyli pieszych. Tymczasem tego typu inicjatywy powinny być kierowane do wszystkich, a z pewnością nie tylko do grupy najsłabszej, która najczęściej pada ofiarą wypadków.
Przeczytaj też:
Awantura w galerii w Zamościu - co się tam działo? Policja publikuje całe nagranie
"Po 13 grudnia miliony z Solidarności dały się zastraszyć. Połamano im kręgosłupy"
Inne tematy w dziale Rozmaitości