Terlecki na "gorąco" po briefingu Mejzy. Jego szczera odpowiedź sygnałem dla wiceministra
Ryszard Terlecki nie miał zbyt wielkiej ochoty odpowiadać na pytania dziennikarzy w Sejmie, ale odniósł się krótko do konferencji prasowej Łukasza Mejzy. Wiceminister sportu twierdził, że chciał pomóc chorym ludziom, a ataki medialne na niego są "największe w historii III RP".
- Słyszałem o występie, że tak powiem, osoby, która poddana została terapii - ironizował wyraźnie wicemarszałek Sejmu. Ryszard Terlecki w taki sposób nawiązał do przyjaciela Mejzy na wózku inwalidzkim, który w pewnym momencie wstał i pokazał dziennikarzom, że został wyleczony terapią komórek macierzystych. Mimo to, nadal poruszał się na wózku.
Ani on, ani Mejza nie odpowiadali na pytania dziennikarzy. Po wygłoszonych oświadczeniach, opuścili Centrum Prasowe PAP.
Zobacz: "Dziś chce się dorżnąć Mejzę". Tak wiceminister sportu tłumaczył się z zarzutów
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" i TVN24 dopytywali polityka PiS, czy nie czuje obrzydzenia zaistniałą sytuacją i tłumaczeniami Mejzy. - Życie jest brutalne... Różni posłowie trafiają do Sejmu - nie ukrywał Terlecki. To dość jasny sygnał, co wicemarszałek Sejmu myśli o zastępcy ministra Kamila Bortniczuka w resorcie sportu.
Czytaj:
GW
Inne tematy w dziale Polityka