Między mieszkańcami dwóch warszawskich squatów doszło do sprzeczki. Konflikt zaognił się do tego stopnia, że anarchiści zaczęli stosować wobec siebie przemoc - rzucali kamieniami, szklanymi butelkami, w ruch poszły również race. Z relacji samych squattersów wynika, że niektóre osoby zostały ranne.
Do awantury pomiędzy squatami miało dojść w niedzielny wieczór, ok. godz. 20:00.
– Dostaliśmy zgłoszenie, że kilkanaście osób przybiegło z jednego squatu do drugiego, były odpalane race i doszło do awantury. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, wszystkie te osoby się rozbiegły – przekazał Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I Śródmieście.
W rozmowie z portalem TVP Info policjant zaznaczył, że nie zgłosiła się żadna osoba, która czułaby się pokrzywdzona, pobita, okradziona czy napadnięta.
Syrena i Przychodnia walczą
Squaty - opuszczone budynki nadające się do rozbiórki są zamieszkiwane nielegalnie przez osoby bezdomne lub niezgadzające się z systemem, w którym żyją.
W warszawskich squatach - Syrenie i Przychodni doszło do awantury po tym, jak ze squatu Syrena wyrzucono jednego z aktywistów. Mieszkańców Przychodni znajdującej się przy ul. ks. Ignacego Jana Skorupki bardzo to zezłościło i zdecydowali się zaatakować.
„W kolektywie Syrena od dłuższego czasu narastała sytuacja przemocy domowej ze strony Dimy wobec innych domowników. Przemoc ta, między innymi groźby werbalne, wymachiwanie w stronę osób nożem, transfobia i homofobia, czy wreszcie kopnięcie jednego z domowników i duszenie innego, wykraczały daleko poza tolerowane przez nas normy” - tłumaczyli squattersi Syreny.
Mężczyzna miał zostać wyrzucony z domu bez odzieży wierzchniej, mimo niskiej temperatury na zewnątrz.
" target="_blank">
" target="_blank">
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo