Smutna Barbórka na Śląsku. W kopalni Bielszowice doszło rano do wstrząsu. Nie ma kontaktu z dwoma górnikami. Na miejsce wysłano ratowników.
- Po wstrząsie w tym rejonie została przerwana łączność, spadł przepływ powietrza. Nie ma kontaktu z dwoma ślusarzami - powiedział dyspozytor WUG.
Akcję ratowniczą rozpoczęto o 9.30. Biorą w niej udział ratownicy górniczy z tego zakładu; o wypadku została też powiadomiona Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu – podała Polska Grupa Górnicza.
Jak wcześniej informował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego, do wstrząsu w tzw. ruchu Bielszowice - części kopalni Ruda, należącej do Polskiej Grupy Górniczej (PGG) - doszło przed godz. 9. w rejonie jednej ze ścian 780 metrów pod ziemią.
Rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski doprecyzował, że do wstrząsu doszło o godz. 8.52 w rejonie ściany 001Z w pokładzie 504. Jego magnituda wyniosła ok. 2,5.
- W zagrożonym rejonie było siedmiu górników, którzy prowadzili prace konserwacyjne, rozpoczęli zmianę o 6.30. Po wstrząsie pięciu z nich wycofało się, nie odnosząc obrażeń. Dwie osoby są nadal poszukiwane - dodał Głogowski.
Rzecznik CSRG Robert Wnorowski powiedział po południu, że po informacji o wypadku na miejsce skierowano cztery zastępy ratowników górniczych z Bytomia oraz lekarza. - Według wstępnych informacji, do zawału doszło na odcinku ok. 50 metrów. Trzeba będzie przebrać to gruzowisko. Nadal nie ma kontaktu z dwoma górnikami - powiedział.
Na razie trudno ocenić jak długo potrwa akcja ratownicza.
Dziś górnicze święto - Barbórka. Ze względu na pandemię nie ma dużych, oficjalnych uroczystości. Pracownicy kopalń spotykają się w węższym, najczęściej rodzinnym gronie oraz w kościołach, w których odprawiane są msze w ich intencji.
ja
czytaj także:
Inne tematy w dziale Gospodarka