Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski przez dekady uchodzili za naprawdę udane małżeństwo. Łączyło ich nie tylko życie prywatne, ale również zawodowe. Ich wspólna droga kończy się jednak w tym miejscu. Co się stało?
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski nie będą małżeństwem, wynika z relacji magazynu "Na żywo". Para przez lata dzieliła nie tylko życie prywatne, ale również zawodowe. Jurksztowicz była menadżerką, wydawcą płyt, ale i muzą Dębskiego. Para doczekała się również dwójki dzieci: Radzimira i Marii.
Hej man! Gubisz wdzięk, gdzie Twoja chęć?
Anna Jurksztowicz - piękna, opiekuńcza, a do tego zaangażowana we wspólną pracę. Wydawałoby się, że Dębski nie mógł trafić lepiej. A jednak! Jak donosi magazyn "Na żywo", kompozytor jest widywany z inną!
Z relacji periodyku wynika, że na początku listopada przyłapano Dębskiego z inną kobietą pod jego apartamentem oraz w Słupsku. Mężczyźnie towarzyszyła filigranowa blondynka, jednak nie była to jego żona, a menadżerka!
Ludzie z artystycznego światka mieli już od dawna wiedzieć o romansie, podaje tygodnik. Dębski miał jednak zachowywać pozory i nie wychylać się ze swoim romansem. Na nic to się jednak zdało, ponieważ to Anna Jurksztowicz złożyła papiery rozwodowe.
Artystka była podziwiana ze względu na cierpliwość to męża, który (podobno nie pierwszy raz) zawiódł jej zaufanie. Według periodyku Dębski 10 lat temu stał się ojcem nieślubnego dziecka - owoc miłości (?) kompozytora z kontrabasistką. Wtedy Jurksztowicz wybaczyła mężowi - szkoda było jej wielu lat wspólnego małżeństwa i nie chciała przekreślać tego, co łączyło ją z mężem.
Zobacz: Pieniądze za praworządność? Jest decyzja rzecznika generalnego TSUE
Po tym wydarzeniu artystka postawiła mężowi warunki - małżeństwo miało przejść terapię, by uratować związek. Znowu na niewiele się to zdało. Dębski nie przestał się jednak widywać z matką nieślubnego dziecka, a jak w końcu ją zostawił, zaczął romansować z Agnieszką, właścicielką agencji eventowej, podaje tygodnik.
Zrezygnowała z kariery - dla męża i dzieci
Jurksztowicz miała przed sobą wielką karierę, jednak bez żalu porzuciła swoje możliwości poświęcając się wychowaniu dzieci. Nie oznaczało to jednak całkowitego zerwania z muzyką. Artystka nagrała kilka piosenek do seriali, m.in. kultowe "Na dobre i na złe". Kompozytorem ich wszystkich był oczywiście Dębski.
- Dziś stawiam na Krzesimira, stałam się administratorem jego kariery. Ale zawsze powtarzam, że administracja to służba, nie władza. Z piosenkarki stałam się wydawcą jego utworów - mówiła wtedy Jurksztowicz, przypomina tygodnik.
Zobacz: Lempart o Straży Granicznej: Pier*** mordercy w polskich mundurach
Jej mąż wiele zawdzięczał włożonej przez nią pracy.
- Prowadzimy z Anią wspólny biznes. Kiedy razem się pracuje, pojawiają się problemy. Jeśli nasi partnerzy nie wywiązują się z umów, wtedy gromy spływają na głowę Ani, jako impresaria. Tak czy inaczej, Ania jest moją opoką. Dba o mnie. Kupuje mi rysiki do ołówków. Skatalogowała całą moją twórczość. Założyła bibliotekę głosów orkiestrowych, ponad 250 teczek, Wydaje moje płyty. To ciężka praca i nie można jej nie doceniać - mówił.
To właśnie dzięki namowom żony Dębski mógł podbijać Amerykę. Napisał muzykę do filmów Chaplina, pracował w Hollywood. Wszystkie formalności załatwiała oczywiście Jurksztowicz.
Z informacji periodyku wynika, że papiery rozwodowe są już w sądzie, mimo że w sądzie z pewnością uda się orzec rozwód z orzeczeniem o winie kompozytora (nieślubne dziecko, romanse), to pozostaje sprawa pieniędzy, a o to batalia może toczyć się naprawdę długo.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura