Uchwała dotycząca powstrzymania „ideologii gender i LGBT” została przyjęta w Starym Sączu w 2019 roku. Po dwóch latach zdecydowano się z niej wycofać. Wczoraj na wniosek przewodniczącego Rady Miejskiej i z pełnym poparciem radnych Gminnego Porozumienia Wyborczego uznano, że uchwała „przyniosła więcej szkody niż zysku”. Nie obyło się bez emocjonalnych reakcji ze strony radnych PiS, którzy, delikatnie mówiąc, nie byli decyzją zachwyceni. Uznali, że to „nacisk z Brukseli”.
Mieć czy być?
- Zawsze uważałem, że działaniami niektórych samorządowców rządzi hipokryzja - mówił radny z PiS Robert Rams. - Jak trzeba, to stoją pierwsi przed ołtarzem, jeśli chodzi o pieniążki, to zrobią wszystko żeby je dostać. Z naszego narodu próbuje się zrobić niewolników, którzy za kilka euro potrafią zrobić wszystko – dodał.
Zobacz: Libkom odfrunął globus
Emocje w Starym Sączu sięgały zenitu
W Starym Sączu było gorąco, ale emocje sięgnęły zenitu dopiero wówczas, gdy radna PiS Lidia Szewczyk zdecydowała się odwołać do korzeni i zaapelowała „do sumień wszystkich radnych”... śpiewając "Bogurodzicę".
I się zaczęło. Po tych słowach radna zaintonowała "Bogurodzicę" i gestem wskazała, by radni powstali. Niektórzy zaczęli nawet dołączać się do śpiewu.
WP
Czytaj dalej:
- Kukiz zażądał wyjaśnień ws. Mejzy od Kaczyńskiego. "Prezes nie będzie jego zakładnikiem"
- Nie wiemy, kto wygra wybory do Sejmu. Ale prezydentem raczej nie będzie nikt z PiS
- Płonie podkrakowskie Alvernia Studios. Obiekt należy do Hajdarowicza
- W USA powstały pierwsze ośrodki wstrzykiwania narkotyków pod nadzorem
- Dramat w USA. 15-latek otworzył ogień w szkole, są ofiary
Komentarze
Pokaż komentarze (52)