Inwestycja w segment offshore to prawdziwa rewolucja w polskim systemie energetycznym. Z prostej przyczyny: zyskujemy zupełnie nowe źródło energii w segmencie, w którym do tej pory całkowicie odstawaliśmy jako państwo. Nie mamy ani jednej farmy na morzu. W tej dziedzinie dzieli nas przepaść w stosunku do europejskich liderów – Danii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii – mówi Salonowi 24 Jakub Wiech, Defence 24.
W ostatnim czasie wszyscy skupiają się na sprawie granicy, nowych wieściach wokół pandemii, problemach rządu, sondażach i szansach opozycji. W tym samym czasie trwa wielka inwestycja na Bałtyku, w segment offshore, czyli farmy wiatrowe na morzu. Na ile istotne to inwestycje?
Jakub Wiech: Inwestycja w segment offshore to prawdziwa rewolucja w polskim systemie energetycznym. Z prostej przyczyny: zyskujemy zupełnie nowe źródło energii w segmencie, w którym do tej pory całkowicie odstawaliśmy jako państwo. Nie mamy ani jednej farmy na morzu. W tej dziedzinie dzieli nas przepaść w stosunku do europejskich liderów – Danii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii.
Przeczytaj też:
Najnowszy banknot kolekcjonerski NBP: „Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”
Przeciętny zjadacz chleba nie musi znać się na tematyce energetycznej. Czym rożni się akurat energetyka powstająca na morzu, od tej na lądzie?
Energetyka wiatrowa na morzu charakteryzuje się większą mocą turbin niż lądowe elektrownie wiatrowe. Ma tez zdecydowanie większy współczynnik wykorzystania mocy i przez to większą stabilność. Będzie to zatem istotny element działania polskiej energetyki. Ma do duże znaczenie również ze względu na położenie geograficzne. Północ Polski jest słabo nasycona mocami elektroenergetycznymi.
Do czasu powstania elektrowni jądrowej w Polsce to właśnie inwestycja w farmy na morzu może być głównym filarem energetycznym w tym właśnie regionie. Inwestycja będzie mieć także ogromne znaczenie gospodarcze, ponieważ pociągnie za sobą rozwój wielu polskich spółek i firm, także z nowopowstającej branży wodorowej.
Jakie firmy mogą na tych inwestycjach zyskać?
Przede wszystkim nasze porty bałtyckie – Gdynia czy Gdańsk. Bardzo zyskają firmy lokalne z sektora produkcyjnego. Powstanie farm wiatrowych będzie kołem zamachowym dla regionu. Powstająca przy okazji inwestycji infrastruktura może być fundamentem rozwoju przemysłu wodorowego, skupionego na procesie produkcji wodoru w celach energetycznych. Znamienne jest, że jedną z państwowych spółek mocno zaangażowanych w ten sektor jest LOTOS. A więc paliwowy gigant z północy Polski, z siedzibą w Gdańsku.
Energetyka ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa. W związku z tym niektórzy maja wątpliwości co do tego, czy nie należy się ograniczyć do firm państwowych, czy należy wpuszczać podmioty zagraniczne?
Nie można się ograniczać wyłącznie do firm państwowych. Oczywiście, że to jest sektor strategiczny. Ale ten rynek potrzebuje doświadczenia i know-how, a polskie przedsiębiorstwa go nie maja. Pozyskanie partnerów zagranicznych jest bardzo korzystne. Zwłaszcza, że inwestorów przyciąga ekonomiczna strona energetyki na morzu, napędzana systemami wsparcia. Mamy na przykład cenę gwarantowaną dla produkcji energii elektrycznej, co stanowi dużą zachętę dla firm. Zaangażowanych jest wiele podmiotów – zarówno państwowych jak i prywatnych (Orlen, PGE, Polenergia), polskich, jak i zagranicznych (Ørsted, Equinor). To w Polsce sektor dziewiczy, który kumuluje zainteresowanie i przyciąga inwestorów.
No dobrze, wszystko to pięknie brzmi. Ale Polskę na razie czekają wyrzeczenia związane z pakietami o zero emisyjności itd. odejściem od węgla. A odnawialne źródła energii nie są przecież do końca pewne.
Energetyka wiatrowa, zarówno ta na morzu, jak i na lądzie wspiera nasze bezpieczeństwo energetyczne i ekonomiczne. Pomaga nam wzmocnić cele dotyczące niskoemisyjności. Energetyka na morzu jest stabilniejsza od fotowoltaiki i energetyki wiatrowej na lądzie – ma bardziej przewidywalne warunki pracy – wietrzność na morzu jest stabilniejsza, a same podmuchy wiatru silniejsze. Nie da się oczywiście zmusić wiatru, by wiał z siłą jakiej chcemy. Ale da się te prędkość przewidywać.
Wiatraki na lądzie mają także stanowić zagrożenie dla ptaków?
Co do szkodliwości wiatraków na lądzie to nie jest ona wielka. Mogą one zakłócać w pewnym stopniu dobrostan fauny, ale realne zagrożenie dotyczy ptaków, które należą do gatunków chronionych. Pamiętajmy jednak, że więcej szkody ptakom wyrządzają popularne zwierzątka domowe – koty czy psy. Rząd pracuje też nad tym, by i lądowe farmy wiatrowe mogły powstawać. Ale widać, że to morskie wiatraki mają priorytet.
Przeczytaj tez:
Premier w podcaście o tarczy antyinflacyjnej: Jest odpowiedzią rządu na inflację
Poseł PO o ofensywie dyplomatycznej premiera: Inicjatywa słuszna, ale spóźniona!
Wirusolog: Jeśli nie zaszczepimy 32 milionów Polaków, to pandemia będzie trwać
Inne tematy w dziale Społeczeństwo