Mam nadzieję, że rząd sam się przekona, że obniżka opodatkowania, którą rząd do tej pory wykluczał, się po prostu opłaca. A czasowe zmiany przekonają władze do kolejnych kroków w tym kierunku. Widzę tu tylko jedno ryzyko. Obawiam się, że podwyższenie innych podatków planowane od przyszłego roku zadziała z kolei negatywnie i zniweluje pozytywne skutki wprowadzanych dziś zmian – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, Centrum im. Adama Smitha.
Rząd zapowiedział w tym tygodniu radykalne ograniczenie akcyzy i VAT na paliwa, gaz i energię elektryczną. Jak ocenia Pan tak daleko idące zapowiedzi?
Dr Andrzej Sadowski: Zacznijmy od tego, że gdy rządy innych państw na początku pandemii w 2020 roku obniżały opodatkowanie, polski rząd przekonywał, że w naszym kraju nie jest to możliwe. Od miesięcy były apele o zmiany podatkowe. Rządzący nie reagowali. Jeszcze miesiąc temu zapewniano nas, że obniżka akcyzy na paliwa nie jest realna, na jej wprowadzenie nie ma najmniejszych szans.
Przeczytaj też:
Najnowszy banknot kolekcjonerski NBP: „Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”
W czwartek jednak rząd zmienił zdanie w tej kwestii. Z czego może wynikać taka nagła zmiana?
To pytanie, zadają sobie wszyscy. Co takiego zaszło w ciągu ostatnich trzech, czterech tygodni, że radzący zmienili zdanie i zapowiadają znaczną redukcje opodatkowania. W gruncie rzeczy jest to pytanie fundamentalne, bo to co się dzieje, świadczy o braku ze strony rządu diagnozy aktualnej sytuacji ekonomicznej.
Niekoniecznie – ze strony rządowej możemy usłyszeć, że winna jest inflacja, która wcześniej nie była tak wielka. Teraz urosła, więc są podjęte odpowiednie działania.
Takie działania, jakie teraz zaproponował rząd, powinny były być podjęte w ubiegłym roku. Już wtedy inflacja była niepokojąca, osiągnęła alarmujący poziom. Oczywiście w tym roku znacząco go przekroczyła. Ale to nie jest tak, że jej nie było, pojawiła się nagle, i rząd się jej nie spodziewał. Te problemy można było przewidzieć. I działać odpowiednio wcześnie.
Co zmieniłoby się na korzyść, gdyby rząd wprowadził te zmiany w ubiegłym roku, a nie teraz, i co obecne rządowe zapowiedzi oznaczają dla polskiej gospodarki?
Polski rząd mógłby być liderem zmian, skutecznie dławiącym inflację w zarodku. A działania te przyniosłyby korzyści i przedsiębiorcom i polskim obywatelom. Trzeba było jednak działać. A nie czekać na to, jakie skutki przyniosą podobne ruchy innych rządów. Podejmowane teraz działania mogą nie przynieść efektów takich, jakich rząd oczekuje.
Czyli Pana zdaniem te propozycje są na tyle spóźnione, że nie przyniosą pozytywnych skutków?
Tego nie powiedziałem. Oczywiście, że działania te są bardzo spóźnione. Jednak i teraz pewne korzyści mogą być osiągnięte. A sam rząd może przekonać się, że obniżając podatki, ma szanse na osiągniecie większych wpływów do budżetu, niż utrzymując wysoki, biorąc pod uwagę nasz poziom zamożności, poziom obciążeń fiskalnych. Pytanie, czy rząd będzie w stanie wyciągnąć wnioski.
Tylko tu jest jeszcze taki problem, że rządzący (wszędzie, niezależnie od opcji), patrzą na sondaże, nie wskaźniki ekonomiczne.
Fakty są takie, że obniżenie opodatkowania daje możliwość lepszego rządzenia. A co za tym idzie, dla partii rządzącej to szansa na przedłużenie swojej władzy. Mam nadzieje, że rząd sam się przekona, że obniżka opodatkowania, się po prostu opłaca. Do tej pory rząd ją wykluczał, utrzymywał jedną z najwyższych stawek VAT jako stawkę podstawową. Pozostaje mieć nadzieję, że te czasowe obniżki przekonają rząd do kolejnych kroków w tym kierunku. Widzę tu tylko jedno ryzyko. Obawiam się, że podwyższenie innych podatków planowane od przyszłego roku zadziała z kolei negatywnie i zniweluje pozytywne skutki wprowadzanych dziś zmian.
Przeczytaj też:
Premier w podcaście o tarczy antyinflacyjnej: Jest odpowiedzią rządu na inflację
Poseł PO o ofensywie dyplomatycznej premiera: Inicjatywa słuszna, ale spóźniona!
Wirusolog: Jeśli nie zaszczepimy 32 milionów Polaków, to pandemia będzie trwać
Inne tematy w dziale Społeczeństwo