Moja Mama ma 68 lat i od miesięcy prosi lekarzy o zgodę na
zaszczepienie się przeciwko COVID-19. Prosi, nalega, naciska. Bez
skutku. Zielonego światła dla przyjęcia szczepionki nie dostaje.
Przeszkodą zakrzepica, na którą się leczy i zdiagnozowany szpiczak.
Dlatego dostaję białej gorączki, kiedy słyszę, czytam i widzę
oszołomów, którzy traktują koronawirusa jak jeszcze jedną zmutowaną
odmianę grypy. Nie łudzę się , że poniższe przykłady przekonają
sceptyków, ale fakty są takie, jak je poniżej starałem się
przedstawić.
Obrazek pierwszy. Instytut Kardiologii w Warszawie. Do Kliniki Intensywnej Terapii trafia 44 latek. Po powikłaniu COVID-u doszło do zatorowości płucnej. Dusi się. Nawet podłączony do stałego dopływu tlenu oddycha bardzo ciężko. Zapytany przez pielęgniarki, czy jest zaszczepiony odpowiada, że „jakoś się nie składało…” Jego nieszczepieni teściowie i żona też zachorowali na koronawirusa. Człowiek umiera.
Obrazek drugi. Szpital Południowy, typowo COVID-owy. Znajomy lekarz tam pracujący mówi, że już nie przyzwyczaja się do twarzy pacjentów. W trakcie każdego dyżuru notuje mnóstwo zgonów. I to zazwyczaj ludzi młodych. Do czterdziestki. Z wywiadu lekarskiego wynika, że dziewięćdziesiąt procent chorych z „Południowego” zostało zarażonych przez dzieci, które przyniosły koronawirusa ze szkoły. Oczywiście nie ma żadnej pewności, że po przyjęciu dwóch czy trzech dawek szczepionki się nie zachoruje. Ale, to już udowodniono, że nawet jeśli do tego dojdzie, to przebieg choroby jest znacznie bardziej łagodny.
Czytaj: Austria zamknęła ludzi w domach. Nie wszystko zostało zamknięte
Czwarta fala zbiera krwawe żniwo
Zdaniem ekspertów trwająca czwarta fala epidemii jest najgorsza, bardziej niebezpieczna niż trzy poprzednie razem wzięte. Zbiera największe krwawe żniwo. Prawda jest taka, że rząd albo nie ma pomysłu jak sobie z nią poradzić, albo zwyczajnie problem go przerasta. I żeby było jasne – nie uprawiam retoryki anty PIS-owskiej. Bliżej mi do partii Jarosława Kaczyńskiego, niż do będących na garnuszku obcych, politycznych populistów z innych ugrupowań. Dlatego tym bardziej jestem wściekły, kiedy słyszę ministra szkolnictwa, kiedy mówi, że na razie nie rozważa wprowadzenia powszechnego zdalnego nauczania i czeka z ogłoszeniem lockdownu, jeśli nie dla wszystkich to przynajmniej dla niezaszczepionych. I mam w głębokim poważaniu głosy antyszczepionkowców i ich zwolenników, że to segregacja, ograniczenie praw obywatelskich., dyktatura.
Jeśli w grę wchodzi niebezpieczeństwo utraty życia przez moich najbliższych - Mamę, czy córki, które do szkół dojeżdżają autobusami komunikacji miejskiej, to w imię wyższego dobra byłbym, za daleko idącymi i bardzo dotkliwymi restrykcjami, którzy przez niewiedzę, głupotę albo zwykłą nieodpowiedzialność szafują zdrowiem innych. Oczywiście, mam świadomość, że będą przypadki, w których ludzie niezaszczepieni nie zapadną na COVID. Podobnie, jak są przypadki, że gracze w rosyjską ruletkę, wychodzą z tego hazardu bez szwanku. Tyle, że niech każdy w swoim sumieniu sobie odpowie na pytanie, czy warto podjąć aż tak duże ryzyko?
Czytaj: Nowe obostrzenia przed świętami. Minister zdrowia podał warunek
Nie pomogły prośby i obietnice loterii, nagród i Bóg wie czego
Nie pomogły prośby i obietnice loterii, nagród i Bóg wie czego jeszcze dla tych, którzy łaskawie raczą się zaszczepić, to może do rozsądku przemówią groźby. Dotkliwe kary finansowe, z utratą pracy włącznie lub restrykcyjnie kontrolowana izolacja. Rządzący w dobie pandemicznego kryzysu muszą przestać liczyć głosy potencjalnych wyborców, z których gros nie chce się szczepić i w imię wyższego interesu uruchomić wszelkie dostępne mechanizmy ( nawet nacisku), by spowolnić rozwój epidemii. Jak choćby Austriacy, którzy nie wahali się wprowadzić ogólnokrajowego dwudziestodniowego lockdownu. Argumenty, że Polacy nie chcą się szczepić i nie można ich do tego zmusić są śmieszne. Polacy nie chcą też płacić podatków. I co z tego?
Piotr Dobrowolski
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Sport