Komisja Europejska poinformowała, że przeznaczyła 700 tys. euro dla organizacji niosących pomoc humanitarną migrantom na granicy po stronie Białorusi. Ten fakt z zadowoleniem przyjął szef MSWiA Mariusz Kamiński, natomiast negatywnie odniosła się do niego europosłanka Beata Szydło.
700 tys. euro dla migrantów
Komisja Europejska przeznaczyła 200 tys. euro na pomoc humanitarną dla Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC), za której pośrednictwem środki trafią do migrantów na Białorusi. Środki mają być przeznaczone na żywność, zestawy produktów higienicznych, koce i apteczki pierwszej pomocy. UE zabezpieczyła też dodatkowe 500 tys. euro na ten cel.
- Europa stoi u boku ludzi uwięzionych na granicy z Białorusią. KE mobilizuje 700 000 euro, by dostarczyć żywność, koce, artykuły higieniczne i apteczki pierwszej pomocy. Jesteśmy gotowi na więcej, ale białoruski reżim musi przestać wabić ludzi i narażać ich życie - napisała wczoraj szefowa KE Ursula von ser Leyen.
- UE wspiera swoich partnerów humanitarnych w łagodzeniu cierpienia ludzi pozostawionych na granicy oraz w innych częściach Białorusi. Apeluję o stały dostęp organizacji humanitarnych z obu stron, aby dotarły do tej dużej grupy uchodźców i migrantów i zapewniły im pilną pomoc - oświadczył komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz.
KE zapewniła też, że jest gotowa zapewnić dodatkowe fundusze na potrzeby humanitarne, jeżeli odpowiednie organizacje otrzymają na Białorusi dostęp do migrantów.
Kamiński chwali, Szydło krytykuje
"Z satysfakcją przyjąłem decyzję Komisji Europejskiej dot. przekazania 700 tys. euro dla organizacji międzynarodowych i humanitarnych na pomoc dla migrantów na granicy po stronie Białorusi. Traktuję to jako odpowiedź na apel MSW Polski, Austrii, Litwy, Łotwy i Estonii wzywający do podjęcia natychmiastowych działań przez te organizacje" - napisał na Twitterze szef MSWiA.
Natomiast europosłanka Beata Szydło odniosła się do tego gestu KE zdecydowanie krytycznie.
"Przeznaczenie przez Komisję Europejską 700 tys. euro na pomoc dla sprowadzanych przez Białoruś migrantów jest działaniem na rzecz Łukaszenki. To gest zły i kompletnie bezmyślny, szczególnie w kontekście braku realnej pomocy KE dla setek więźniów politycznych na Białorusi" - napisała.
Internauci dziwią się, skąd taka rozbieżność poglądów wśród przedstawicieli partii rządzącej.
Prezes fundacji "Białoruski Dom": Łukaszenka otwiera szampana
Negatywnie do unijnych pieniędzy odniósł się również prezes fundacji "Białoruski Dom" Aleś Zarembiuk, pytany o kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Jak podkreślił, smutne jest to, że Unia Europejska dała się nabrać Łukaszence. - On wczoraj na pewno otwierał szampana, bo dostał oprócz tego jeszcze 700 tysięcy euro - powiedział Zarembiuk.
- Białorusini się śmieją i zarabiają na tym - dodał. - Śmieją się, bo nie wierzą Łukaszence. Wiedzą, dlaczego on to wszystko zorganizował, jaki chce mieć z tego pożytek. I po prostu zarabiają na tych migrantach - powiedział szef fundacji "Dom Białoruski".
Białorusini zarabiają na imigrantach
Dopytywany, jak się zarabia na migrantach i kto na nich zarabia, Zarembiuk odparł, że zarabiają hotelarze, właściciele mieszkań, którzy wynajmują migrantom pokoje na dobę, taksówkarze, restauracje, sklepy, a także zwykli przedsiębiorcy na bazarach. - Bo oni sprzedają im namiociki i ten cały sprzęt, również ten sprzęt, żeby później rozcinać drut kolczasty na granicy. Przecież tego nie daje Łukaszenka, oni wszystko to kupują - powiedział Zarembiuk.
Zwrócił też uwagę, że migranci płacą od 4 do 7 tys. dol., żeby trafić do Mińska. - A jak przekroczą granicę z Polską, to od razu przelew do tej osoby, która im pomogła idzie w wysokości 9-10 tysięcy dolarów - podkreślił Zarembiuk.
Zdaniem szefa fundacji "Białoruski Dom" pomocy humanitarnej potrzebują więźniowie polityczni i ich rodziny. I my mamy nadzieję, że oni tą pomoc wreszcie po 15 miesiącach od Unii Europejskiej dostaną - podkreślił.
ja
Inne tematy w dziale Polityka