Inspekcja pracy i ZUS zakończyły kontrolę w TVN, jednak nie poznamy jej wyników, bo stacja zażądała ich utajnienia. Kulisy sprawy ujawnił w rozmowie z portalem tvp.info były pracownik TVN Kamil Różalski.
Kontrola w TVN jest pokłosiem afery, która rozpoczęła się od wpisu na Facebooku, w którym były pracownik zarzucił nadawcy wymuszenie przejścia z etatów na umowy cywilnoprawne. Padła liczba 1,8 tys. osób na tzw. umowach śmieciowych.
Sprawą zajął się Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie.
Były operator zarzuca TVN łamanie praw pracowników
Naruszanie praw pracowniczych publicznie zarzucił TVN były operator stacji Kamil Różalski. "Zespół kontrolny powołany na polecenie Głównego Inspektora Pracy po przeprowadzeniu kontroli w TVN S.A. wykazał, że warunki w jakich osoby kontrolowane w tym ja, wykonywały pracę na rzecz TVN S.A. są charakterystyczne dla stosunku pracy. Kontrolerzy ustalili też, że na dzień 24 lutego 2021 r. na umowy »śmieciowe« w TVN S.A. zatrudnionych było 1863 osoby" - napisał na Facebooku Różalski.
Współpracownikom TVN nie przysługiwały: umowa o pracę na czas nieokreślony, prawo do płatnego urlopu, zasiłku chorobowego oraz emerytury, choć pracowali równie ciężko, jak pracownicy na etacie. „Byliśmy zmuszani przez pracodawcę do pracy po 16-17 godzin dziennie, w wyniku czego traciliśmy zdrowie” – pisał w lutym. Na jego zarzuty stacja zareagowała oświadczeniem, zapewniając, że warunki zatrudnienia w firmie są „zgodne z prawem”.
Wyniki kontroli w TVN
W rozmowie z portalem tvp.info Kamil Różalski wyjaśnia, że starania o zajęcie się łamaniem praw pracowniczych w TVN przez Państwową Inspekcję Pracy trwały dwa lata. Sprawa nabrała tempa po interwencji poselskiej posła Piotra Saka. Wcześniej ( w sierpniu 2019 r. ) Kamil Różalski wraz z grupą innych pracowników sprawę naruszania praw pracowniczych przekazali centrali Discovery w Stanach Zjednoczonych.
Informacje z raportu są zastrzeżone, bo domagał się tego TVN. Były operator kamery wyjawił jednak treść odpowiedzi, którą otrzymał od Głównego Inspektora Pracy, która, jak wskazuje, potwierdza powtarzane przez niego od lat zarzuty wobec prywatnej stacji. W przytaczanej przez niego odpowiedzi GIP przekazano, że kontrola trwała od 27 maja do 22 października 2021 r.
„W toku kontroli nawiązano kontakt z grupą osób, których nazwiska pojawiły się w doniesieniach medialnych. Cztery osoby, w tym Pan, złożyły zeznania w charakterze świadka. (…) Na podstawie ustaleń dokonanych w toku kontroli stwierdzono, że warunki, w jakich wykonywał pan czynności na podstawie umowy cywilnoprawnej, są charakterystyczne dla stosunku pracy” – przytacza treść pisma Różalski i dodaje, że jednoznacznie zadaje ono kłam twierdzeniom TVN, że „warunki zatrudnienia” w spółce są zgodne z prawem.
W odpowiedzi GIP padają także liczby zatrudnionych w TVN osób na tzw. „śmieciówkach”. Według stanu na 24 lutego 2021 r. były 1863 takie osoby, a 1 października 2021 r. – 1096. Inspekcja ocenia, że jej działania poskutkowały zwiększeniem liczby etatów w stacji.
Zdaniem Różalskiego te dane pokazują skalę nadużyć, jakich dopuszcza się amerykański koncern w Polsce. Twierdzi też, że TVN S.A. w wyniku łamania prawa nie odprowadził do ZUS 450 mln zł.
W marcu nadawca informował, że od połączenia Discovery i TVN umowy o pracę otrzymało ok. 400 osób, a w tym roku kontynuowano ten proces. "Oznacza to, że planujemy zaoferować umowy o pracę kilkuset osobom" - deklarował nadawca.
Czytaj także:
KJ
Inne tematy w dziale Kultura